Zo obudziła się wtulona w tors Justina. Spojrzała na niego. Nie spał, tylko przyglądał się jej czule.
-Wyspana? – spytał uśmiechając się do niej.
Zo, zauważyła, że wyraz zawiedzenia, który towarzyszył mu poprzedniego wieczoru, zniknął.
-Żartujesz sobie? Gadaliśmy i oglądaliśmy filmy chyba do piątej – ziewnęła Zo.
Bieber się zaśmiał.
-Nie. Nie żartuję. A tak wgl to do 6:08 – wpił się w jej usta – Słodko wyglądasz jak śpisz – powiedział szeptem, podgryzając lekko jej ucho.
-Kiedy się obudziłeś?
-Nie wiem… Jakąś godzinę temu?
-Czemu nie wstałeś? – zdziwiła się Zo.
-Nie chciałem cię budzić.
-Ale mogłeeeś – Zo przytuliła się do niego mocniej.
-Wiesz… W sumie to nie robiłem tego tylko ze względu na ciebie… Nie miałem ochoty cię puszczać – powiedział całując delikatnie jej czoło.
-Ja też nie mam na to ochoty – powiedziała.
-Miałaś jakieś sny, Deszczowa Księżniczko?
-Chyba nie… A ty? – zapytała Zo.
-Miałem – odpowiedział wsuwając jej rękę pod bluzkę – Śniło mi się, że spędziłem najwspanialszą noc w moim życiu z dziewczyną, którą kocham, nawet jej nie rozbierając.
Zo uśmiechnęła się lekko.
-Przepraszam, Jus… - powiedziała cicho
-Za..? – zdziwił się Bieber.
-Za to, że wszystko zepsułam… - odpowiedziała smutno.
Justin spojrzał jej w oczy i musnął usta.
-Niczego nie zepsułaś, mała – gładził jej plecy pod bluzką – Jeśli nie miałaś czuć się dobrze, to całkowicie rozumiem, że się nie zgodziłaś…
Zoey czuła gorąco na całym ciele i nie potrafiła nic na to poradzić, kiedy Jus był tak blisko i jego ręce ciągle jej dotykały.
-A poza tym… Będą jeszcze inne okazje – puścił do niej oko, po czym pocałował ją długo i przeciągle.
Wsunął jej rękę pod sukienkę, w której wczoraj zasnęła.
-Dopilnuję tego, żebym był pierwszym i jedynym chłopakiem, z którym będziesz się kochała. Nigdy cię nie zostawię, Zo… - znowu musnął jej usta.
Kiedy zaczęła dzwonić komórka Zoey, aż podskoczyli.
Justin podał jej komórkę.
-Tak?
-Co to za głosik? – usłyszała rozbawione słowa przyjaciółki.
-No jaki? – zaśmiała się Zo, odchrząkując.
-Zaaaaakochanyyy – zaśpiewała przyjaciółka – Przyznaj się, co robiłaś sama z Justinem w nocy?
-Nie TO.
-Nieee? – powiedziała zawiedziona Ewelina – A tak ogólnie to dzownię, bo mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Którą chcesz usłyszeć najpierw?
-Dobrą.
-Chwilę temu przyleciałam i siedzę sobie z Sebą i oglądamy telewizję – powiedziała przyjaciółka.
-A zła? – spytała Zo.
-Jeszcze cię tu nie ma!!
Zoey się roześmiała.
-To ja was tak ogólnie z Justinem nie pospieszam (chociaż chęęęęętnie go poznam). Róbcie tam sobie dalej co robicie i wracajcie, kiedy chcecie. Heeeej.
-Paaa. Do zobaczenia – Zo się rozłączyła.
-Kto…? – spytał Biebs.
-Ewel. Jest już.
Zo dostrzegła w oczach Biebera przebłysk niezadowolenia.
-Tak szyyybko?
-No… Ale powiedziała, że nie musimy się spieszyć.
Justin momentalnie się uśmiechnął.
-No skoro tak… - przysunął się do swojej dziewczyny i objął ją w talii – W takim razie nie będziemy – wpił się w jej usta.
-Myślisz, że będzie bardzo zła, że spóźniamy się 2 godziny…? – spytała zaniepokojona Zo, kiedy jechali do domu Sebastiana, gdzie czekała Ewelina.
-Myślę, że nie, ale to twoja przyjaciółka. Ty ją znasz, nie ja, skarbie – odpowiedział Justin.
-Ja też w sumie myślę, że nie, ale na pewno nie oszczędzi sobie komentarzy na temat nas, a więc musisz być na to przygotowany… A i wgl była kiedyś twoją wielku fanką, a więc nie wiem, jaka będzie jej reakcja na twój widok…
Justin się roześmiał.
-Okey. Będę na to gotowy. Czemu ‘była’, a nie ‘jest’?
-Teraz też jest fanką, ale nie aż tak wielką – wyjaśniła rozbawiona Zo.
-Uff. Ulżyło mi – zaśmiał się Biebs.
-Dużo się śmiejesz – zauważyła wesoło dziewczyna.
-To dzięki tobie – Justin też się uśmiechnął.
-O co wgl ci chodzi?! – Zo i Justin, wchodząc do domu usłyszeli podniesiony głos Eweliny – Tak, to na co dzień masz mnie totalnie w dupie, nie interesuje cię nic z tego co robię, a jak wyjachałam nie mówiąc ci o tym to masz pretensje! Było się odezwać do mnie chociaż raz! Nie gadaliśmy od jakiegoś tygodnia! Mam dość twoich humorów! O co ci ku**a chodzi?!
Jus i Zoey zostali w przedpokoju i słuchali dalszego przebiegu kłótni.
-Ja to ku**a liczę!! (..) Nie! Mam ciebie serdecznie dość! Po co pieprzysz, że mnie kochasz, jak nigdy tego nie okazujesz?!
Justin się skrzywił patrząc na Zo.
-Ostro… - wyszeptał jej na ucho – Rozmawia z chłopakiem?
-Tak myślę - dziewczyna smutno pokiwała głową.
Ewelina chyba zkończyła rozmowę, bo przez kilka minut nic nie mówiła.
-Wchodzimy? – spytał cicho Justin.
Zoey skinęła głową.
-Hej, jesteśmy! – zawołała.
Zanim zdążyła się obejrzeć, przyjaciółka już obok niej była.
-Zoooo!!! – pisnęła dziewczyna, przytulając się do niej mocno – Jak ja tęskniłam…
-Ja teeeeż! – Zoey odwzajemniła uścisk, ale dostrzegła powstrzymywane łzy w oczach przyjaciółki. Za dobrze ją znała, żeby ta mogła coś przed nią ukryć.
-Hej, jestem Justin – Bieber uśmiechnął się w kierunku Eweliny, a ona odwzajemniła uśmiech.
-A ja Ewel – podała mu rękę.
-Ewel! Ty nie mdlejesz na jego widok?! – wykrzyknęła zszokowana Zoey, a Ewelina pokazała jej język.
-Jak widać.
-Gdzie Seba? – spytała Zo.
-Chwilę temu wyszedł do sklepu – wyjaśniła Ewelina – Mówił, że zaraz wróci.
Telefon Zoey zaczął dzwonić.
-Halo?
-Hej. Tu Liam. Co powiesz na spotkanie?
Zo się roześmiała, a Bieber spojrzał na nią podejrzliwie.
-Co masz na myśli? – spytała.
-Pójście na jakąś pizzę? Do centrum handlowego? Mógłbym kupić ci soś z okazji urodzin…
Zoey znowu nie powstrzymała śmiechu.
-W sumie czemu nie, ale jest u mnie chłopak i przyjaciółka. Może wybralibyśmy się z nimi?
-Okey, to ja wezmę kumpli. Co ty na to?
-Haha, dobra. To o której? Ej, albo nie… Później. Chcecie wpaść do mnie na urodziny? Nie wiem... O 15:00?
-Bardzo chętnie.
-Okey… To… Do zobaczenia? Wyślę ci adres smsem, ok?
-Zgoda. Do zobaczenia.
-Kto dzwonił? Kogo zaprosiłaś na urodziny? – zaciekawił się Bieber.
-Liam…
-Kto?
-Zaprosiłam gości z 1D.
-Skąd ich znasz?
-A co to? Jakieś przesłuchanie? Macie coś przeciwko? – zniecierpliwiona Zo spojrzała po kolei na Jusa i Ewelinę.
Bieber wzruszył ramionami, a Ewel stanowczo nie miała nic przeciwko.
-Okey. To zaczynamy przygotowania? – Zoey uśmiechnęła się promiennie.
Jak powiedziała, tak zrobili. Zo cieszyła się, że przyjaciółka normalnie zachowuje się przy jej chłopaku, wyglądało na to, że się nawet polubili. Ciągle się o coś sprzeczali, ale nie można było nazwać tego kłótniami i chociaż twierdzili, że strasznie się nie lubią, to Zoey widziała, że naprawdę żadne z nich niczego nie ma do drugiego.
-Nie otwieraj jeszcze tego! – powiedziała Ewelina.
-Bo? – spytał Biebs.
-Później. Do 15:00 nie będzie już takie dobre, jak otworzysz teraz.
-A kto powiedział, że te chipsy mają czekać do 15:00?
-Zo?
-Zoey. Mogę otworzyć? – spytał Jus.
-Zostaw do imprezy! – powiedziała Ewelina.
-Nie ciebie pytam.
Zo patrzyła na nich rozbawiona i widziała, że chociaż się kłócą to i tak nie są na siebie źli.
-No dobra, okey. Dziewczynom się ustępuje – westchnął Biebs.
-Dziękuję – Ewel uśmiechnęła się zwycięsko.
Bieber też się uśmiechnął i szturchnął ją palcem w brzuch.
-Nie rób tak! – rozbawiona Ewelina go odepchnęła, a ten zaczął ją łaskotać. Dziewczyna miała straszne łastkotki i kuliła się ze śmiechu, wgl kiedy Zo postanowiła pomóc swojemu chłopakowi.
-Dość! – piszczała Ewel, nie mogąc złapać oddechu i bez przerwy się śmiejąc.
-No dobra. Niech ci już będzie – powiedział Bieber łaskawie.
-Dzięki – powiedziała sarkastycznie i odsunęła się od swoich prześladowców na bezpieczną odległość - Nie róbcie tego więcej – powiedziała ciągle z trudem łapiąc oddech.
-Chyba śnisz Ewelinko – uśmiechnął się Justin.
Ewel westchnęła głęboko i usiadła na miękkim dywanie przed telewizorem.
-Jak pies – zakpił Bieber.
-Masz z tym jakiś problem? – spytała Ewelina unosząc brwi – Tak się składa, że lubię siadać na dywanach.
Justin się zaśmiał.
-Mówię, że jak pies.
-Oj, zamknij się.
-Mogę mówić do ciebie Azor? – spytał Justin.
-Nie?!
Bieber się uśmiechnął i przyciągnął do siebie Zo, która skończyła ostatnie przygotowania. Usiedli na kanapie, a Ewelina włączyła telewizje.
-Leżeć – powiedział szeptem Jus i szturchnął Ewel nogą.
-Spróbuj jeszcze raz mnie dotknąć – wysyczała Ewelina.
-Uuu. Warczy. Niedobry piesek. Bo nie dostaniesz dziś jedzenia.
-Uważaj, bo cię ugryzę – zagroziła Ewel.
-Czy naprawdę musimy trzymać w domu to zwierze? – Justin zwrócił się do wtulonej w siebie Zoey.
-Tak? Przestańcie się już kłócić, okey? – poprosiła Zo, chociaż za bardzo jej na tym nie zależało. Film, który oglądali był nudny, a sprzeczki dwóch najbliższych jej osób wydały się jej dużo bardziej ciekawe. Dopóki nie zacznie dochodzić do rękoczynów, rzecz jasna…
-No dobra, skarbie – Justin musnął usta Zoey.
Do domu wszedł Sebastian.
-Siema, siema. Wreszcie zdołaliście się od siebie odkleić i zaszczycić nas obecnością? – zaśmiał się, patrząc na swoją siostrę i jej chłopaka.
-Tak – przytakną Justin, uśmiechając się szeroko.
-W takim razie bardzo nam miło, co nie Ewel? Dlaczego siedzisz na podłodze?
-Bo to jest Azor i nie pozwalamy jej wchodzić na kanapę – wyjaśnił Biebs.
-Zamknij się – Ewelina rzuciła w niego pilotem.
-Zo, czy mogę jej oddać?
-Nie, nie możesz – Zoey złapała się za głowę udając załamaną i z trudem zachowując powagę.
-Szkoda… - westchnął Jus.
-Jak tam wam zleciał wspólny czas? – zwrócił się Seba do Justina i Zoey.
-Super – uśmiechnęła się Zo.
-Genialnie – Bieber przytulił dziewczynę mocniej do siebie.
Sebastian się uśmiechnął.
-To świetnie. Na którą planujecie imprezę?
-Na 15:00. Przyjdzie jeszcze 5 osób – powiedziała Zoey.
-Okey… Wiecie, że jest już 14:59?
Wszyscy zrobili wielkie oczy.
-Już?! – odezwała się zszokowana Ewel.
-Ej, ej, piesku. Ty przecież nie znasz się na zegarku – powiedział Bieber.
-Serio, zaraz cię ugryzę.
-To założymy ci kaganiec. Zo, czy ona była szczepiona na wściekliznę?
Sebastian wyszedł z pokoju, śmiech tłumiąc kaszlem, a Zo westchnęła głęboko, również, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Kochanie, czy mogę cię na chwilę prosić, na osobności? – spytała Zoey i pociągnęła za sobą Biebera - Ej, czemu jej tak dokuczasz? – zapytała, kiedy zniknęli za drzwiami kuchni.
-Bo nie chcę, żeby miała czas na myślenie o tym swoim chłopaku. Tak to niby się na mnie denerwuje, ale jak ma chwilę na myślenie, to od razu ma łzy w oczach…
Zo spojrzała czule na Justina.
-Dzięki, Jus – przytuliła go – Jesteś najlepszy.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-Azor, otwórz!! – zawołał Bieber.
-Psy nie umieją otwierać drzwi!! – odgryzła się Ewelina, a Zo się zaśmiała. Bieber się do niej uśmiechnął i poszli do drzwi wejściowych.
-Heeej – za drzwiami stało trzech chłopaków – Sto lat, Zo – wyszczerzył się Liam – Louis i Niall nie mogli przyjść, bo wcześniej umówili się do kosmetyczki…
-Serio? – spytała rozbawiona Ewel z dywanu, na którym siedziała.
-Nie – zaśmiał się Zayn i wszyscy weszli do środka.
Wszyscy się ze sobą po kolei przywitali.
-To ta przyjaciółka, która lubi ogórki z nutellą? – zapytał Liam Zoey.
-Tak – uśmiechnęła się rozbawiona.
Liam uśmiechnął się do Ewel, a ta odwzajemniła uśmiechech.
-Coś czuję, że jesteś mi pisana.
Ewelina wybuchnęła śmiechem.
-Ty chyba twierdzisz, że wszystkie dziewczyny są ci pisane, co nie Liam? – powiedział Zayn.
Liam wzruszył ramionami.
-Może…
Wszyscy usiedli do stołu, odśpiewali Zo ‘Happy Birthday’, po czym Seba przez jakieś 10 minut uczył Liama, Zayna, Harry’ego i Justina śpiewać ‘Sto lat’, a Zo razem z Eweliną praktycznie nie przestawały się śmiać.
Kiedy już wszyscy się najedli, włączyli muzykę i zaczeli nagrywać improwizowany teledysk do ‘Can’t Touch This’ MC Hammera, przy czym mięli mnóstwo ubawu.
Kiedy zaczęli montować filmik (w czym Biebs miał duże doświadczenie), Ewel trochę się od nich odłączyła. Usiadła na kanapie i patrzyła przed siebie niewidzącym wzrokiem.
Zo zauważyła nieobecnoś przyjacióki i postanowiła z nią pogadać.
-Ej Ewel, co jest? – spytała zatroskana siadając obok niej.
-Nie pytaj, bo będę płakać, a tego nie chcę – powiedziała nie patrząc na przyjaciółke.
-To przez Mariusza, prawda?
Ewelina spojrzała na nią ze łzami w oczach.
-Mówiłam, że masz nie pytać – po jej policzku spłynęła łza, a Zoey przytuliła ją mocno do siebie.
-Nie jest ciebie wart – powiedziała Zo, gładząc delikatnie plecy przyjaciółki.
-A co to ma do rzeczy? Straciłam go, a strata cholernie boli – mówiła Ewelina przez łzy.
-Ciii. Nie ty go straciłaś. To on stracił najelpszą rzecz jaka przytrafiła mu się w życiu – mówiła Zo – Pamiętasz jak kiedyś byłyśmy z nim na spacerze i jacyś chłopacy powiedzieli mu, że nie ma do ciebie zarywać, bo nie ma totalnie szans, a on wtedy był już twoim chłopakiem? Oni mięli racje, kochana. Był z za niskiej półki, jak dla ciebie.
Ewel roześmiała się przez łzy.
-Kocham cię, Zo. Dziękuję, że jesteś – dziewczyna przytuliła się mocniej do Zoey.
-Co jest? – do pokoju wszedł Justin.
-Nic – powiedziała szybko Ewelina ocierając oczy.
Bieber przykucnął przy kanapie i otarł z jej policzka ostatnią łzę.
-Jeśli płaczesz przez chłopaka, to ja do niego pojadę i zrobię mu krzywdę – powiedział.
Ewelina znowu się słabo zaśmiała.
-Nie miałabym nic przeciwko – powiedziała z uśmiechem.
-Podaj adres.
-Dziękuję wam. Nie wiem co bym bez was zrobiła. Justin, znam cię jeden dzień, ale… dziękuję. Bardzo wam dziękuję.
-Nie ma sprawy, mała – uśmiechnął się Biebs – Zawsze możesz na nas liczyć, co nie Zo?
Zoey skinęła głową.
-Hmm… A może chcecie iść do centrum handlowego? Słyszałem, że zakupy bardzo pomagają dziewczynom na problemy sercowe… - powiedział Bieber.
Zo i Ewelina jednocześnie się uśmiechnęły.
-Nie mam nic przeciwko – powiedziała Ewel.
Chłopaki z 1D też nie mięli nic przeciwko. Tylko Seba został, bo uznał, że nie chce mu się chodzić i że skończy montować filmik.
Justin i Zoey szli przytuleni, a Zayn, Harry i Liam w kółko obskakiwali Ewel, pocieszając ją na wszelkie możliwe sposoby. Dziewczyna nawet jakby bardzo chciała, to nie miała jak być smutna.
Centrum handlowe było bardzo blisko i szybko do niego doszli. Niestety już na wejściu napotkali pewne... utrudnienie.
hahaha, przez cały rozdział praktycznie ryczałam ze śmiechu! Czad :D
OdpowiedzUsuńJestem straasznie ciekawa co, lub kto, jest tym "utrudnieniem" :p
Nie no cały czas się śmiałam. :D czekam na nn.
OdpowiedzUsuńRozdział meeega ! ;p . NIe mogłam sie przestać śmiać przez Azorka . HAahhaha ! : )
OdpowiedzUsuńPS : Kiedy dodasz nowy rozdział na Vacation Story ? xd