czwartek, 21 czerwca 2012

28. Po prostu.

   O godzinie 12:00 w sobotę Liam, Zoey i Ewelina przylecieli do Polski.  Z lotniska odebrał ich tata Zo. Przez całą drogę nie przestawał wypytywać jej o wakacje. Zoey cieszyła się, że nie pyta o ‘skandal’ i miała szczerą nadzieję, że tak pozostanie. Obawiała się, że będzie zmuszona do tłumaczenia się, a dobrze wiedziała, że nie potrafi okłamać rodziców. Liam miał przez dwa tygodnie mieszkać u niej, a Ewel miała w planach odwiedzania ich codziennie. Zo nawet nie zdawała sobie wcześniej sprawy z tego, jak bardzo tęskniła za rodzicami, psem i kotem.  Pierwszego dnia Liam pojechał na noc do Eweliny, przy okazji poznać się z jej rodzicami, na co ci bardzo naciskali. Zoey spędziła cały dzień ze swoimi rodzicami opowiadając im o wszystkim z drobnym wyjątkiem.
-A jak tam wam się układa z Justinem? – zapytała mama Zo, kiedy były w trakcie długiej rozmowy o wszystkim – Bardzo ładnie razem wyglądacie, kochanie.
Zoey opuściła wzrok i skupiła się bardzo na tym, żeby się nie zarumienić.
-Dziękuję… Dobrze – odpowiedziała.
-Na pewno? – dopytywała się troskliwie.
Zoey uniosła głowę i uśmiechnęła się szczerze do mamy.
-Na pewno – odpowiedziała.
-Zo, czy to jest tak poważne jak mi się wydaje? – zapytała córki z lekkim uśmiechem.
-Tak, mamo… - odpowiedziała niepewnie.
-Lubię tego Justina. Dobrze mu z oczu patrzy. Dba o ciebie, Zoey? Widziałam kilka waszych zdjęć w Internecie, Seba przysłał mi link. Cieszę się, że jesteście razem, kochanie.
-Dba, dba – odpowiedziała uśmiechając się mimowolnie – Kocham cię, mamo.
Nagle telefon Zoey zaczął dzwonić i na wyświetlaczu pojawił się napis ‘Jus <3’
-Nie odbierasz? – zdziwiła się rodzicielka, kiedy Zo odrzuciła rozmowę.
-Nie, później oddzwonię. Teraz jest czas dla was – powiedziała pogodnie.
Telefon dzwonił jeszcze 10 razy, dopóki Zoey go nie wyciszyła.

-A co jak mnie nie polubią? – jękną Liam, kiedy od pół godziny stali przed drzwiami domu Ewel – Może ich nie ma, co? Wracamy do Zoey?
Ewelina zaczęła się śmiać.
-To może dasz mi wreszcie nacisnąć na klamkę i sprawdzić? Odsuń się od tych drzwi, Liam!
Chłopak musnął jej usta.
-Ale... – zaczął.
W tym momencie otwierane drzwi uderzyły go w plecy.
-Przepraszam… - odezwał się chłopiec, młodszy brat Eweliny – Ewel!! – krzyknął i rzucił się siostrze na ramiona – Właśnie miałem iść na rower. Myślałem, że już nigdy nie przyjedziesz!
-Cześć, Kubuś – powiedziała całując siedmiolatka w policzek i przytulając mocno – To jest Liam – przedstawiła bratu chłopaka.
-Ten z One Pedalejszyn? – zapytał uśmiechając się szeroko.
-Nie mów tak! – zganiła brata.
-Ale przecież ty to wymyśliłaś! – oburzył się chłopiec.
Spojrzenie Liama wyglądało jakby mogło zabijać.
-Idź już, Kuba! – powiedziała ostro dziewczyna robiąc się czerwona na całej twarzy, nie patrząc na Liama.
-Będziesz musiała mi to jakoś wynagrodzić, kochanie – szepnął Liam obejmując Ewel jedną ręką w pasie.
Dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz.
-Idziemy do środka – zarządziła, ciągnąc Liama za rękę do środka – Wróciłam!! – zawołała.

Scooter wpadł do pokoju hotelowego Biebera równo o 20:00.
-Idziemy, Justin – obwieścił Sccot.
Bieber siedział na łóżku zapatrzony w komórkę.
-Nie odbiera – powiedział.
-Może nie byłeś wystarczająco dobry?
-Scott! – krzyknął Bieber – Idziemy.
Menager się roześmiał.
Na imprezę dotarli o 20:30. Zszokowany Justin zauważył, że dom, w którym jest impreza należy do Seleny.
Scooter wszedł do środka, z którego dobiegała głośna muzyka. Dopiero po kilku minutach zorientował się, że Justin nie szedł za nim. Menager wyszedł z powrotem na dwór. Wziął ze sobą dwa piwa dla przyjaciela.
-Nie wchodzisz? – zapytał zdziwiony, kiedy zobaczył Jusa siedzącego na ogrodowej huśtawce i kombinującego coś na telefonie.
-Jak się robi zastrzeżony numer? – zapytał podnosząc wzrok na menagera – Nie wchodzę tam.
-Dlaczego?
-Bo to dom Seleny? Po cholerę zabierasz mnie na imprezę u mojej ‘byłej’. Chodzi ci tylko o skandal jak zwykle – powiedział ostro.
-Nie to nie. Twoja sprawa. Ja idę się bawić – odpowiedział, stawiając przy Justinie piwa i po chwili zniknął za drzwiami.
-Jak się robi zastrzeżony – syknął Bieber włączając ciągle inne funkcje na swoim iPhonie. Uśmiechnął się szeroko, kiedy wreszcie mu się udało. Wykręcił numer i czekał z mocno bijącym sercem, popijając to co przyniósł mu menager.
-Słucham, Justin?
Bieber parsknął śmiechem.
-Cześć, kochanie. Wiesz ile ja się męczyłem nad tym zastrzeżonym numerem? Czemu nie odbierasz telefonów ode mnie?
-Bo wiem, że ty dzwonisz, a jestem na ciebie zła?
-Chcesz piwo? – Justin usłyszał męski głos w tle jej słuchawki.
-Kto to? – zapytał podejrzliwie.
-Co? Kto? Muszę kończyć, Jus.
-Kto to? – powtórzył bardziej stanowczo.
-Brat znajomej.
-Jakiej?
-Serio muszę kończyć. Pa, trzymaj się.
-Kocham cię, Deszczowa Księżniczko.
Chwila ciszy po drugiej stronie słuchawki.
-Ja ciebie też – odpowiedziała bez wyrazu.
-Mała?
-Tak?
-Serio nadal myślisz, że chciałem cię tylko przelecieć?
-Pa.
Zoey się rozłączyła, a Justin głośno zaklął.
-Oo, widzę, że znalazłeś kolejną łatwą – Bieber usłyszał za sobą głos Seleny.
-Zaufaj, że nie łatwą – odpowiedział nie patrząc na nią – Ładnie to tak podsłuchiwać czyjeś rozmowy?
-Ładnie to tak nie wchodzić do środka, jak przyjechało się na imprezę?
-Nie chciałem tu przyjeżdżać. Nie wiedziałem, że to tu. W ogóle nie dałbym się namówić gdybym wiedział, że będziesz. Scooter wysłał cię do mnie?
Mina Seleny diametralnie się zmieniła.
-Wiedziałem – powiedział Justin , kiedy nie usłyszał odpowiedzi.
Znowu wykręcił numer Zoey, ale dziewczyna wyłączyła telefon.
-A tak w ogóle to kto to ta ‘Deszczowa Księżniczka’? – zapytała Selena z sarkazmem – Ta twoja nowa lala co latała w twojej koszuli i nieogarnięta po Londynie?
-Nie twoja sprawa, Sel – odpowiedział Justin, a ta zarumieniła się jak zawsze kiedy zdrabniał jej imię. Nic nie potrafiła z robić z tym jak zawsze na nią działał.
Bieber to zauważył.
-My to już przeszłość, Gomez – powiedział – Byliśmy razem, bo tak ‘wypadało’ i dowiedzieliśmy, że coś tam między nami było, ale się skończyło za nim na serio się zaczęło.
-Skończyło się zanim się zaczęło?! – wrzasnęła Selena. Bieber dopiero teraz zauważył, że musiała wypić co najmniej ze dwa mocne drinki – Serio tak twierdzisz?!
Na jego samego też alkohol zaczął już działać i zaczął się zastanawiać co Scott dosypał do tego piwa, że po jednym czuję się jakby wybulił co najmniej cztery.
-Czy ty w ogóle mnie słuchasz?! – krzyknęła Selena, a Justin zamknął jej usta pocałunkiem.
Scott chce skandalu, to będzie go miał – pomyślał, ale nie był w pełni świadomy tego co robi. Nie potrafił logicznie myśleć. Psychikę zasnuła mu mgła.
Dziewczyna była tak zaskoczona, że na chwilę zabrakło jej powietrza. Bieber popchnął ją na ścianę budynku i całował coraz bardziej namiętnie. Ostatnia  po części trzeźwa  myśl Justina brzmiała ‘Scooter to wszystko zaplanował’. Bieber nie zdawał sobie sprawy z tego, że właśnie zaczął dobierać się do swojej byłej.

Zoey siedziała przy ognisku urządzonym przez braci jej koleżanki. Przyszli po nią przed 20:00. Teraz, było już po 21:00, a ona bawiła się świetnie,  a nawet jeszcze nie piła. Zo w ogóle nie lubiła pić. Robiła to bardzo rzadko i z umiarem.
-Hej ludzie. Sorry, za spóźnienie – powiedział Bartek nagle pojawiając się blisko Zo.
Bartek, był chłopakiem, który kiedyś podobał się Zoey z wzajemnością, chociaż żadne z nich nigdy się o tym nie dowiedziało.
-Oo, pani Bieber – zaśmiał się chłopak udając, że dopiero teraz zauważył dziewczynę. Naprawdę przyszedł tylko dlatego, że Kacper napisał mu, że ona tu jest – Hej. Jak tam?
-Cześć – uśmiechnęła się do niego – Dobrze.
Chłopak usiadł obok niej i zaczęli wesołą rozmowę o wszystkim i o niczym. Zo dała się wreszcie namówić na coś do picia i rozmawiało im się jeszcze lepiej. Nie do końca była świadoma tego, że siedzą przytuleni. Kiedy się zorientowała i lekko zmieszana odsunęła od chłopaka, ten uśmiechnął się i musnął jej usta.

Liam, Ewel, Kuba i rodzice siedzieli przy kolacji. Chłopak denerwował się już coraz mniej. Zdążył dojść do wniosku, że rodzice jego dziewczyny z Polski są bardzo w porządku, chociaż nie mógł być pewny tego na 100%, bo nie mówili oni po angielsku, a wszystko tłumaczyła Ewelina. Wierzył jej i miał nadzieję, że słusznie. Miał też nadzieję, że dziewczyna tłumaczy rodzicom to co on mówi, a nie coś całkiem innego. To,  że denerwował się mniej, nie oznaczało, że wcale, dlatego, kiedy mogli już odejść od stołu i pójść do pokoju Ewel, odetchnął z ulgą.
-Jak mogłaś nazwać nas One Pedalejszyn? – zapytał Liam mrużąc groźnie oczy, kiedy tylko zamknęli za sobą drzwi.
Dziewczyna się roześmiała.
-To wcale nie tak,  że coś do was miałam... Tak jakoś wyszło... – tłumaczyła się z niepewnym uśmiechem, jednocześnie przesuwając się coraz bardziej do tyłu, bo Liam podchodził do niej coraz bliżej. W pewnym momencie dalszą drogę ucieczki zagrodziła jej ściana.
Chłopak podszedł do niej tak blisko, że ich twarze niemal się stykały.
Położył dłonie na jej biodrach. Przesunął je nieznacznie w dół, a później znowu w górę. Dziewczyna zadrżała i była pewna, że on też to poczuł, bo uśmiechnął się łobuzersko. Musnął jej usta.
-Czuję coś do ciebie, wiesz Ewel? – zapytał kładąc jej rękę na policzku.
Dziewczyna wpatrywała się w jego oczy.
Liam uśmiechnął się i pocałował ją namiętnie.
-Rodzice wchodzą ci do pokoju bez pukania? – zapytał rozważając jak daleko może się posunąć.
-Zazwyczaj nie, ale obstawiam, że jak jestem z tobą, to będą wpadać co pięć minut – zaśmiała się.
-Czyli zostały nam jeszcze dwie – powiedział oblizując wargi i na nowo przywierając do ust Eweliny.

Justin obudził się w pokoju, którego na pierwszy rzut oka nie poznał. Po kilka minutach przypomniał sobie, że to przecież jego apartament, w którym miał mieszkać przez trzy dni pobytu w Grecji. Miał potwornego kaca. Złapał się za głowę i jęknął załamany. Nie pamiętał prawie niczego z imprezy, za to dobrze pamiętał tyle, że film urwał mu się po jednym piwie.
-Pieprzony Scott – zaklął i zwlókł się z łóżka, żeby poszukać wody.
Po chwili dotarło do niego, że impreza była u jego byłej i że całował się z Seleną. Poczuł jakby dostał cios w brzuch. Zgiął się w pół i pobiegł do łazienki, żeby zwymiotować.
-No proszę. Zoey mnie zabije – powiedział zbierając się z ziemi, opłukując twarz i przemywając zęby. Doszedł do wniosku, że prysznic jest dobrym pomysłem. Zdjął z siebie ciuchy i odkręcił wodę. Pozwolił by zimna woda spływała po nim strugami. Chciał się chociaż trochę orzeźwić.
-Jeśli paparazzi zrobili zdjęcia, to jak ja do cholery się wytłumaczę Zo? – mówił do siebie załamanym głosem. Strasznie za nią tęsknił chociaż nie widział jej zaledwie dzień. Ta tęsknota była okropna, chyba jeszcze gorsza od wielkiego kaca. Nigdy nie tęsknił za nią aż tak. Zastanawiał się, czy przypadkiem  nie przyczyniło się do tego to na co odważyli się ostatniej wspólnej nocy. Wyszedł spod prysznica i potarł obolałe skronie. Zarzucił na siebie ubrania.
-Jakim cudem debilu upiłeś się jednym piwem? A na dodatek zacząłeś mówić do siebie. Zajebiście – mówił Justin plącząc się po kuchni i szukając wody, której nigdzie nie było. W końcu nabrał trochę wody z kranu, ale ostatecznie zrezygnował z wypicia jej. W domu by tak zrobił, ale nie miał pojęcia, czy tutaj się czymś nie zarazi. Zadzwonił po obsługę i zamówił cztery butelki wody. Czuł, że dziś będzie mu bardzo potrzebna.  Usiadł na kanapie i wszedł do internetu z telefonu, żeby rozeznać się jak bardzo wczoraj narozrabiał. Kiedy tylko zobaczył zdjęcia uznał, że już gorzej mogłoby być tylko gdyby zrobili mu i Selenie nagie zdjęcia. Skrzywił się mając nadzieję, że nie zaciągnął jej do łóżka. Zmówił szybkie ‘Ojcze nasz’ błagając Boga w desperacji, żeby Zo mu wybaczyła. Jego załamanie przerodziło się we wściekłość kiedy zobaczył zdjęcia swojej dziewczyny całującej się z innym na ognisku. Zaczął wymieniać wszystkie przekleństwa jakie tylko znał.
-Zostaw ją na jeden dzień samą – powiedział sarkastycznie i zaraz zaśmiał się – Zabiję tego gościa, ale przynajmniej będę miał coś czymś będę mógł się bronić Zo, jeśli naskoczy na mnie za Selenę. Znowu ze sobą gadasz debilu – westchnął.
Wykręcił numer Zoey, nie do końca zastanawiając się nad tym, o czym będę mówić.
O dziwo dziewczyna odebrała.
-Hej – powiedziała takim tonem, z którego Justin nie mógł niczego wywnioskować.
-Cześć, mała... Przepraszam... No wiesz za co. Byłem pijany... Scott mi coś dosypał do piwa. Nie złość się, co? Wiesz, że kocham tylko ciebie, prawda?
Chwilę nie słyszał odpowiedzi ze strony dziewczyny.
-To cholernie boli, wiesz? – odpowiedziała tylko.
-A to co ty zrobiłaś? – postanowił, że też uderzy.
-To on mnie pocałował, a poza tym też trochę wypiłam...
-No proszę. Deszczowa Księżniczka pije – odezwał się sarkastycznie – Dobra, mniejsza. Zapominamy o wczoraj? Jeszcze raz przepraszam śliczna. A. I powiedz temu typowi, że go zabiję przy najbliższej okazji.
Zo westchnęła.
-Weź przestań. Ja też przepraszam – znowu westchnęła – Jus, ta rozmowa musi być mega droga. Cześć.
-O nie, nie. Chyba o czymś zapomniałaś, mała – powiedział.
-Niby o czym?
-No, to ja ciebie pytam.
Zo chwilę się nie odzywała.
-Kocham cię – usłyszał w końcu.
-Ja ciebie też – odpowiedział – Dalej się złościsz o to, że wyjechałem?
-Po prostu jest mi przykro. Pa, Jus – rozłączyła się.
Bieber zaklął i był wściekły na cały świat, że nie może się z nią spotkać.

____________________________
Taka tam moda na sukces napisana z Zuzią xD

piątek, 8 czerwca 2012

27. Drobne zmiany.


Justin i Zo leżeli przytuleni na łóżku w pokoju hotelowym. Było już grubo po północy, ale żadne z nich nie spało. Bieber wyczuwał to w przyspieszonym oddechu Zoey, kiedy co jakiś czas gładził jej plecy pod bluzką.
-Nie śpisz, śliczna? – zapytał szeptem, przysuwając usta do jej ucha.
Zo zadrżała czując na sobie jego oddech i tę bliskość, która jeszcze bardziej się między nimi powiększyła.
-Nie – odpowiedziała równie cicho, chociaż gdyby tylko chcieli mogliby mówić na głos.
-Dlaczego? – zapytał Justin przytulając dziewczynę do siebie mocniej.
-Bo myślę…
-O…? – musnął jej szyję.
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko spojrzała mu w oczy. Trwali tak chwilę, jedynym ruchem była ręka Biebera, która z pleców Zoey, pod lekką koszulą nocną zsunęła się do jej pośladków.
-O tym? – zapytał nie odrywając wzroku od jej oczu.
Zo zadrżała.
Justin uśmiechnął się lekko. Musnął jej usta.
-O tym? – powtórzył dalej nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego.
-A co byś zrobił, gdybym powiedziała, że tak? – zapytała Zoey nadal szepcząc.
Po chwili Bieber znalazł się nad nią.
-Kochałbym się z tobą – powiedział nachylając się nad nią i całując ją czule – Będę delikatny, śliczna. Obiecuję – wyszeptał powoli zdejmując z niej koszulę nocną.

Zo obudziła się przytulona do Justin, ich nogi były ze sobą splecione. Spojrzała na niego. Miał nagi tors, potargane włosy i chociaż był pogrążony we śnie na jego ustach błąkał się uroczy uśmiech. Nie potrafiła oprzeć się pokusie i przytuliła się do niego mocniej.
-Hej, Deszczowa Księżniczko – usłyszała szept Biebera. Z jednej strony nie chciała go budzić, ale z drugiej ucieszyła się, że już nie śpi. Musnął jej szyję i uśmiechnął się do niej tak niezwykle jak jeszcze nigdy.
-Cześć – odpowiedziała odwzajemniając uśmiech i zastanawiając się jednocześnie czy u niej też wygląda teraz inaczej.
Justin pogładził policzek Zo i musnął jej usta.
-O czym myślisz? – zapytał, kiedy zauważył, że twarz dziewczyny jest mocno zamyślona.
-Co byś zrobił gdyby się okazało, że wszystko co tu robiliśmy zapisało się na jakiejś ukrytej kamerze?
Justin się roześmiał, a Zoey poczuła motyle w brzuchu na dźwięk jego śmiechu.
-Oglądałbym to non-stop – znowu ją pocałował – Nie masz co się martwić maleńka. Nikt nie wiedział, że tu przyjedziemy.
-Ale recepcjonista dał ci ten pokój co zawsze…
Justin uśmiechnął się jednym kącikiem ust i po chwili znalazł się nad Zoey.
-Słuchaj, śliczna. Co się stało, to się nie odstanie, a więc nie ma co myśleć ‘co by było gdyby…’, bo i tak nic nie zmienimy, a więc nie warto się martwić na zapas. Zapewniam cię, że nie masz najmniejszych powodów do obaw – znowu ją pocałował. Zo stwierdziła, że jego pocałunki również są teraz jeszcze bardziej niesamowite.
Przez kilka chwil oddali się pieszczotom.
-Zo…? – zaczął Bieber.
-Tak?
Nagle odezwał się telefon Justina.
-Halo? – odebrał Bieber jeszcze zaspanym głosem.
-Justin, jest  12:00. Obudziłem cię? – zapytał zdziwiony Scooter.
-Nieee – odpowiedział chłopak.
-Jaaaaaasne. I powiedz jeszcze, że nie ma przy tobie Zoey – zaśmiał się menager.
-Umm… No jest… Ymm… Po co dzwonisz?
-O 14:00 masz lot do Grecji? Już nie pamiętasz?
Justin chwilę nie odpowiadał.
-Jesteś tam, Justin? Halo?
-Jestem. Przyjedziesz po mnie na lotnisko? – zapytał Justin spoglądając niepewnie kontem oka na Zo.
-Jasne. Do zobaczenia.
-Hej – Justin się rozłączył.
Zoey zerwała się z łóżka i spojrzała na niego oskarżycielsko.
-Nie powiedziałeś, że dziś wyjeżdżasz – powiedziała zła, ale w jej oczach widać było powstrzymywane łzy.
-Zo… - Bieber również wstał z łóżka, ale kiedy chciał ją przytulić, odepchnęła go.
-Dlaczego nie powiedziałeś?? – zapytała ostro.
Justin przygryzł nerwowo wargi.
-Przespałeś się ze mną i już nic cię tu nie trzyma, tak??
Bieber spojrzał na nią z wyrzutem.
-Jasne. Oczywiście. Tak, przecież to był mój jedyny cel – mówił Bieber z sarkazmem. Złapał dziewczynę za nadgarstek, kiedy zamierzała wyjść z pokoju – Zoey, nie miałem pojęcia, że stanie się to co się stało, a bilet kupiłem zaraz po tym jak tu przyleciałem. Mała, przepraszam…
-Nie mów tak do mnie – Zo wyrwała mu się i pobiegła do drzwi, ale Bieber był szybszy i zagrodził jej wyjście.
-Śliczna, nie złość się na mnie. Wrócę, jak tylko będę mógł, ale… No i tak urwałem się z tej gównianej trasy. Zrobiłem to wyłącznie dla ciebie i pokłóciłem się z Usherem. Zoey, przepraszam, że nie mówiłem kiedy wyjeżdżam, ale nie było to dla ciebie oczywiste, że to kiedyś nastąpi?
-Wypuść mnie – powiedziała ostro.
-Zo…
-Wypuść mnie!! – krzyknęła – Jus, ty nigdy nie masz czasu! Tylko jak TY tego chcesz, a kiedy ja cię potrzebuję, to wyjeżdżasz – mówiła prawie płacząc.
-Mała… - Justin nie zważając na jej protesty przytulił ją mocno.
-Puść mnie – wysyczała.
-Nie – powiedział Bieber i musnął jej policzek.
Zoey przez jakiś czas się wyrywała, ale po jakimś czasie poddała się.
-Słuchaj… - zaczął znowu Justin – Jak chcesz, to możesz jechać ze mną.
-Nie chcę od ciebie łaski – powiedziała sucho.
-Zo, ale…
-Nie chcę łaski – powtórzyła – A w ogóle to twoje fanki mnie nienawidzą. Bez przerwy mnie obrażają, piszą jaką to jestem suką i dziwką. No oczywiście, że tak. A no i jeszcze jestem z tobą przecież tylko z powodu kasy i sławy jaką masz – mówiła łamiącym się głosem - Nie przeżyłabym tam dnia.
Justin chwilę nic nie mówił.
-Ale one cię nie znają Zoey… Nie przejmuj się nimi.
-Ale ja nie dają rady, Jus. Zrozum. Nawet nie wiesz jak to boli… Tak, powtarzam sobie, że mnie nie znają, że nie mają prawa oceniać, ale to i tak boli tak samo…
Bieber nie wiedział co na to odpowiedzieć.
-Czy możesz mnie już puścić? – zapytała załamana.
Justin musnął jej szyję, a Zo odepchnęła go z całej siły.
-Zostaw mnie – powiedziała na granicy wybuchnięcia płaczem.
-Zo, przepraszam… - mówił zdesperowany Justin.
-Zawsze coś zepsujesz, zrobisz coś źle, potem przepraszasz i wszyscy naokoło mają ci wybaczać, bo przecież jesteś taki idealny. To już robi się nudne…
-Deszczowa Księżniczko, jesteś jedyną osobą, która sprawia, że chce mi się żyć, okey?? Możesz się na mnie wkurzać, obrażać, wrzeszczeć, denerwować, ale to nic nie zmieni. Serio, przepraszam. I wcale nie myślę, że jestem idealny. Jestem beznadziejny pod prawie każdym względem, zrażam do siebie wszystkich ludzi. Gwiazdorzę? Możliwe. Ale nie robię tego celowo. Zo, nie złość się na mnie…
-Wypuść mnie – powiedziała Zoey ze słodką ironią.
Justin wyglądał jakby dostał cios w plecy.
-Proszę bardzo – powiedział odsuwając się od drzwi i kłaniając się jej majestatycznie – Zamierzasz oddać mi moją koszulę?
Zoey nie odwracając się trzasnęła drzwiami wejściowymi.
-Widocznie nie – mruknął pod nosem Justin i załamany usiadł na łóżku. Po chwili zaczął pakować rzeczy. Dlaczego zawsze muszę wszystko spieprzyć? – pomyślał zły na siebie – ‘Idealny’ pan Bieber jak zwykle zrani ludzi, na których najbardziej mu zależy. Czemu nie? – robił sobie wyrzuty w myślach.

Zo szła ulicami Londynu boso, w rurkach, krzywo zapiętej koszuli Biebera i nieogarniętych włosach, w ręku trzymając telefon i pisząc do mamy, że dziś wraca do domu, prosząc, żeby nie pytała dlaczego. Obiecała, że jak przyleci to wszystko wyjaśni. Jeszcze nie wiedziała co powie Ewel, ale była pewna, że przyjaciółka nie będzie zadowolona z ich nagłego powrotu do Polski. Chyba, że Liam poleci z nimi… W co w sumie wątpiła. Idąc szybkim krokiem i zbliżając się coraz bardziej do domu Sebastiana bez przerwy czuła na sobie spojrzenia gapiów, szepty i błyski fleszy. Zastanawiała się czy to paparazzi, czy po prostu ludzie, którzy pierwszy raz widzą bosego człowieka. Uśmiechnęła się pod nosem, ale po chwili uśmiech zniknął. Była wściekła na Justina. Nie zamierzała słuchać żadnych jego wyjaśnień. Dzień, który miał być najlepszy, przerodził się  w najgorszy.

Justin wsiadł do samolotu i zajął swoje miejsce w pierwszej klasie przy oknie. Chwilowo nikt nie siedział obok niego, ale było jeszcze sporo czasu do startu samolotu. Bieber zapatrzył się w okno myśląc o Zo i nawet nie zauważył kiedy na miejscu obok niego usiadła brązowowłosa lalunia o azjatyckiej urodzie.
Bieber niechętnie poświęcił jej krótkie spojrzenie.
Do startu samolotu nie odzywali się do siebie ani razu i Justin załamał się, kiedy jednak okazało się, że będzie musiał z nią rozmawiać.
-Widziałeś co wyprawiała dziś twoja dziewczyna? – zapytała Azjatka kpiąco.
Justin dopiero teraz poświęcił nieznajomej jakąkolwiek uwagę.
-Hmm? – zapytał wyrwany z rozmyślań.
-Pytałam czy wiesz co wyprawiała dziś twoja dziewczyna – powtórzyła – Mam na imię Cao.
-Świetnie – powiedział Bieber spoglądając na swój telefon – Co takiego zrobiła moja dziewczyna?
-Wygłupiła się przed całym Londynem – zaśmiała się Cao.
-To znaczy? – dopytywał się zniecierpliwiony Justin i w tym momencie na swoim iPhonie znalazł stronę internetową całą poświęconą Zoey i jej dzisiejszym dokonaniom.
Spojrzał rozbawiony na zdjęcia zrobione przez paparazzi.
Azjatka uśmiechnęła się krzywo.
-Haha, wyobraź sobie, że się na mnie zdenerwowała i wyszła z pokoju właśnie tak. Nie chciałem jej wypuścić, ale… No cóż.
-Wszyscy mówią, że z nią spałeś – powiedziała Cao z zazdrością.
Bieber wciągnął głośno powietrze, a potem parsknął śmiechem.
Dziewczyna dziwnie na niego spojrzała.
-Wiesz… Ludzie mówią dużo rzeczy – powiedział, ale myślami był przy Zo i nocy.
-Taaa.  A jak wyjaśnisz to jak wyglądała? – zapytała powątpiewająco.
-Niczego nie będę wyjaśniał – uśmiechnął się uroczo i znowu zaczął patrzeć w okno z nadzieją, że jego nowa koleżanka się zamknie – Przecież miała spodnie – dodał rozbawiony.
Dziewczyna zostawiła to bez komentarza.
-Ile ona w ogóle ma lat? Nie jest za młoda na takie rzeczy? Ja byłabym lepsza.
Bieber przygryzł wargę , żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Słuchaj. Mój seks, moja sprawa – powiedział Justin, aż kobieta siedząca przed nimi się obejrzała – Spokojnie, proszę pani. Mamy po 18 lat – uśmiechnął się grzecznie.
Kobieta tego nie skomentowała.
Chwilę siedzieli w ciszy.
-O co się z nią pokłóciłeś? – zapytała Cao.
Bieber westchnął.
-Nie interesuj się – odpowiedział nie patrząc na dziewczynę.
-Jest szansa, że z nią zerwiesz? Nie jest ciebie warta – powiedziała Azjatka.
-Nie ma szans. A ty nie masz szans u mnie – odezwał się spoglądając na Cao.
-Dupek – warknęła.
-Ja jestem dupkiem? Przywalasz się do mnie chociaż dobrze wiesz, że mam dziewczynę – powiedział spokojnie Justin i znowu zaczął patrzeć przez okno.

-Cooo? Wracamy? Juuż? – zapytała załamana Ewelina, kiedy usłyszała od Zoey, że dziś lecą do Polski – Dlaczego?
-Potem ci powiem – odpowiedziała Zo.
-Dobra, już was zostawiam – powiedział Liam z westchnięciem wychodząc z pokoju.
-Nawet inteligentny z niego chłopak. Rozumie aluzje – zaśmiała się Zo, ale po chwili spoważniała – Przespałam się z Justinem, wiesz? – wyznała Zoey, przygryzając wargę.
Ewel nie wyglądała na ani trochę zdziwioną. Uśmiechnęła się szeroko.
-A opoooowiesz mi jak byłooo? – zapytała szczerząc się od ucha do ucha – Na peewno genialnie – powiedziała rozmarzona – Justin…
Zo spojrzała na nią dziwnie.
-No co? – roześmiała się Ewelina – Jestem w końcu jego fanką, nie?
-No niech ci będzie. Wybaczę ci – powiedziała łaskawie - Ale sprawy się trochę pokomplikowały…
-Znowu?? – jęknęła.
-Taa. Justin poleciał sobie dziś dalej w trasę nie mówiąc mi nic wcześniej, że musi dzisiaj wracać… Pokłóciliśmy się…
-A później będzie seks na zgodę?
Rozbawiona Zo uderzyła Ewel w rękę.
-Nie mów, że byś nie chciała – roześmiała się – Dobra, dobra. Już przestaję – uniosła ręce w obronnym geście widząc spojrzenie Zoey – I dlatego wracamy? Bo pokłóciłaś się z Jusem? Czy bo z nim spałaś?
-Ciszej – syknęła Zo – Sebastian jest w salonie.
-Ale on nie ma przecież nic przeciwko – Ewelina mrugnęła do przyjaciółki.
Zo westchnęła głęboko.
-Tak, czy inaczej wracamy – powiedziała.
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.
-Z Liamem.
-To o której?

-Chcesz ciastko? – Cao po raz setny próbowała zacząć rozmowę z Bieberem.
-Nie dzięki. Skąd mam wiedzieć czy nie chcesz mnie otruć, czy coś?
-Bo cię kocham?
Justin westchnął znudzony.
-Przepraszam, co któremu facetowi to mówisz? – zapytał.
-Tylko tobie, kotku.
-Nie rozpędzaj się, co?
-Za pięć minut lądujemy - z głośników rozległ się głos.
-Jest! Zbawienie! – wykrzyknął Justin, a Cao spojrzała na niego obrażona.
Przez ostatnie pięć minut nie odezwała się ani słowem.
Bieber wydostał się z samolotu najszybciej jak pozwolił mu na to tłum. Załamany i przerażony zorientował się, że Cao bez przerwy jest tuż za nim.
-Czego ty ode mnie, do cholery chcesz?! – zapytał zirytowany Justin.
-Ciebie.
Biebs westchnął zażenowany.
-Mam dziewczynę, rozumiesz?? Zostaw mnie. Mogę dać ci autograf i się wreszcie odwal – powiedział ostro Justin.
Dziewczyna pokazała mu środkowy palec i oddaliła się z gracją.
Justin parsknął sarkastycznym śmiechem.
-Ach, jakie ja mam cudowne fanki – mruknął pod nosem i zaczął wypatrywać czekającego na niego Scootera.
Nigdzie nie mógł go dostrzec, zauważył go dopiero, kiedy ten podszedł do niego od tyłu i przestraszył.
-Boże, Scooter! – krzyknął przestraszony Justin łapiąc się za serce.
-Nie widzieliśmy się dwa tygodnie i już stałem się dla ciebie Bogiem? – zaśmiał się menager.
-Chciałbyś, staruszku – roześmiał się Justin.
-Uważaj sobie, dzieciaku – zażartował Sccot – Idziemy dziś na imprezę. Musisz się trochę wyluzować – powiedział wsiadając do samochodu.
-Jeśli nie zamierzasz powiedzieć mojej mamie, jak ostatnio ile wypiłem, to zgoda – odpowiedział Bieber wsiadając po drugiej stronie.
-No zobaczymy – mrugnął Sccot – Za tydzień 18 urodzinki, co?
-Uhm – przytaknął Jus – Będę mógł się urwać z trasy do Zo?
-Kiedy?
-No, na urodziny – odpowiedział patrząc w okno.
-Twoja dziewczynka mocno wczoraj nabroiła chodząc po całym Londynie w twojej koszuli po NIEPRZESPANEJ nocy z tobą.
-Czemu sądzisz, że nieprzespanej ? – zapytał Bieber uśmiechając się łobuzersko.
-Właśnie dlatego, bo widzę jak się dziś zachowujesz – powiedział z lekkim uśmiechem.
Jus przygryzł mimowolnie wargę.
-Myślisz, że mama też zauważy?
Scooter parsknął śmiechem.
-Ona cię tak rzadko widzi, że raczej nie.
Justinowi na ułamek sekundy zrobiło się przykro z tego powodu, ale zaraz odepchnął od siebie nieprzyjemną myśl.
-To dobrze – powiedział zamyślony chłopak.
-I jak było?
Bieber przez chwilę próbował zachować powagę, ale zaraz się roześmiał.
-Co to ma być za pytanie?! – zapytał nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu – Niesamowicie – dodał przyciszonym głodem.
-Pytam, bo zastanawiam się czy było warto dla takiego skandalu – odpowiedział z westchnięciem – Widziałeś te nagłówki ‘Bieber kończy z wizerunkiem grzecznego chłopca!’. I co my teraz zrobimy?
Justin spojrzał na Scootera dziwnie.
-Jak byłem z Seleną to kazałeś wywoływać mi jeszcze większe skandale. Co wcale nie było dla mnie miłe. Nie mam pojęcia o co ci teraz chodzi – powiedział w momencie kiedy dojechali na miejsce.

____________________________________________
Rozdział napisany z Zuuuuzią <3 Najlepiej pisze się po drugiej w nocy xD 
Piszcie co sądzicie ;)