sobota, 30 lipca 2011

8. Caitlin

-Idziesz na kręgle? – Ryan złapał Biebera następnego dnia, kiedy Justin, właśnie wracał ze sklepu.
-Nie – powiedział Biebs, nawet nie patrząc na przyjaciela i idąc dalej.
-Co jest, Jus? – spytał zdziwiony chłopak.
Bieber się zatrzymał.
-Wczoraj miałeś mnie totalnie w dupie – odpowiedział z wyrzutem.
Ryan chwilę nic nie mówił.
Westchnął.
-Weź, przestań. Ciągle zajmujesz się tylko tymi Beadlesami. Po co ci ja? – spytał ironicznie.
Justin wywrócił oczami.
-Nie mogę się z nimi zadawać??
-Sam nie wiem. Może wolisz przyjaźnić się tylko z Christianem.
-Co ty odpierdzielasz?! – krzyknął Biebs.
-Cześć – powiedział Ryan i poszedł przed siebie.
-Że co?? – Justin po chwili szoku, wściekły poszedł szybko, w stronę swojego domu – Zajebiście – wysyczał – Ale z niego przyjaciel. ZAJEBISTY.
Biebs wszedł do domu i trzasnął drzwiami najgłośniej jak potrafił.
Rzucił zakupami i z całej siły kopnął stołek, który stał mu na drodze.
-Po co żyć, ku**a, jak się ma TAKICH PRZYJACIÓŁ?! – wrzasnął Bieber na cały dom.
Zaraz usłyszał, że telefon dzwoni.
Spojrzał na wyświetlacz. Mama.
-Tak? – spytał starając się uspokoić głos.
-Stało się coś?
-Nie – odpowiedział ostro.
-Co się stało? – zmieniła formę pytania.
-NIC. Po prostu mam zajebistych przyjaciół – powiedział Bieber sarkastycznie.
-Jak ty się wyrażasz??
-Sorry.
Pattie westchnęła.
-Ciocia zmarła, Justin. Zostanę tu jeszcze tydzień. Pomogę w przygotowaniu pogrzebu i tak dalej… - powiedziała rodzicielka pociągając nosem.
-Jej… Ale nie bd musiał być na pogrzebie?
-Jesteś okropny, Justin.
-Bo co?! Ryan wystawił mnie do wiatru i straszliwie nad tym, kurde ubolewam!
Pattie chwilę się nie odzywała.
-Nie musisz być na pogrzebie… Ta sława cię zmieniła, Justin. Myślisz tylko o sobie.
-I dobrze – syknął Bieber i się rozłączył.
Tak. Miał cholerne wyrzuty sumienia, ale próbował je stłumić swoim ‘dozgonnym cierpieniem’ z powodu straty najlepszego przyjaciela od zawsze.
Poczuł się totalnie bezsilny.
Skulił się, zakrył twarz dłońmi i zaczął płakać. Trząsł się od płaczu.

‘Co tam, mała ?’ – napisał do Zo.
Oczy dalej szczypały go od płaczu.
‘Jest spoko :) Zadzwonisz do mnie z kamerką?’
‘Nie .’
‘Czemu?’
Nie chciał napisać jej prawdy.
‘Nie wiem gdzie jest… Jutro, okay ? Miałem paskudny dzień…’
W rzeczywistości kamerkę miał wbudowaną w komputer, ale to można było pominąć…
‘W porządku. Wiem, że masz kamerkę w laptopie.’
Bieber się skrzywił.
‘Jak niby ?’
‘Widziałam cię kiedyś na jakimś zdj z laptopem.’
‘A może mam nowego ?’
‘Taaa. Bo akurat kupiłbyś sobie laptopa bez kamerki. Słabo kłamiesz, Jus. Czemu nie chcesz rozmawiać? Co się stało?’
‘Nic. Ryan okazał się debilem, który nigdy, naprawdę nie był moim przyjacielem.’
Z jego oka znowu popłynęła łza.
-Ku**a – zaklął pod nosem i otarł ją szybkim ruchem.
‘Nie przejmuj się. Nie jest tego wart.’
‘Wiem. Ale, ku**a nie potrafię. Nie wiem czemu mnie to tak ruszyło…’
‘Rozumiem cię, Justin. To nic dziwnego. Przyjaźniłeś się z nim odkąd pamiętasz. To normalne, że Cię to zabolało.’
Bieber pociągnął nosem.
‘I teraz mażę się, jak baba .’
‘Nie martw się. To normalna rzecz, że płaczesz. Naprawdę.’
‘Taa… Ale wolałbym jednak nie płakać .’
‘Jak każdy, Jus. Jeśli Cię to pocieszy to ja też dziś płakałam.’
‘Nie pocieszyło mnie . Czemu, mała ?’
‘Bo jakoś wszystko mnie przerasta… Mam taką, cholerną potrzebę, żeby się do Cb przytulić…’
‘Virtual hug ? xD’ – zaproponował.
‘Taa… A może wejdziesz na tę kamerkę chociaż?’
‘A ty wejdziesz ? ‘
‘Jak ? Nie mam jak jej zainstalować…’
‘No okay. Chwila. Zaraz do Cb dzwonię. Tylko się nie przestrasz, bo wyglądam jak 7 nieszczęść.’
‘Na pewno nie.’
‘Zaraz się przekonasz :P’
Justin zadzwonił do Zoey, a ona prawie natychmiast odebrała.
Kiedy się u niej pokazał, przetarł jeszcze szybko oczy.
‘Dobrze wyglądasz :)’
‘Taa…’
‘Naprawdę <3 Tylko tyle, że widać, że płakałeś. Zawsze fajnie wyglądasz XD’
‘Nawet z zapuchniętymi oczami??’
‘Tak.’
‘Haha .’
Zoey zobaczyła jak Bieber zachichotał.
‘Lubię Twój śmiech xD’ – napisała.
Uśmiechnął się i spojrzał prosto w kamerkę.
‘A teraz patrzę Ci w oczy XD’ – obwieścił.
‘Ja Ci też ;P’
‘Hmmm… Nie widzę… xD Odłączam się, okay ?’
‘Jak chcesz.’
Bieber zszedł z kamerki.
Ty też nie płacz, mała . Będzie dobrze . Obiecuję Ci . Niedługo się zobaczymy . Przyrzekam .’
‘Jak?’
‘Znajdę sposób .’
‘Jak?’
‘No, kurde, znajdę! ;P’
‘Okay XD Wierzę Ci na słowo.’
‘:)’
Justin wszedł na twitttera. Napisał:
‘Kocham Cię @imadreamer . Dziękuję za Wszystko, mała <3’
Oczywiście natychmiast powstało olbrzymie zamieszanie na całym twitterze.
‘Czemu to zrobiłeś ? XD’ – napisała mu Zo na skype’ie.
‘Myślałem, że nie wchodzisz na twittera ;P’
‘Umm… Wchodzę. Tylko nie piszę.’
‘Spoko ;) Napisz, że też mnie kochasz ;P’
‘Chciałbyś :P’
‘No weeeeź. Robimy wielką aferę. Będzie śmiesznie xD’
‘No, czy ja wiem…’
‘Wiesz, wiesz. No proooszę XD’
Zoey po jakichś trzech minutach napisała:
‘@justinbieber Też się kocham ;P Bahahaha. #JustinLovesMe xD’
Bieber dodał kolejny tweet.
‘@imadreamer Yeah, baby. #BieberLovesYou . #BieberLovesZo’
‘Zobaczymy za ile to będzie w TT’ – napisał do dziewczyny na skype’ie.
‘Wariat :P’
‘Haha . Muszę jakoś się rozruszać po tym załamaniu z Ryanem .’
Dodał kolejny wpis na twittera:
‘@ItsRyanButtler Najlepszy przyjaciel ? Wiesz wgl co to znaczy ? To boli, Ryan . Wiem, że masz to gdzieś, ale… Po prostu totalnie się rozczarowałem .’
‘Ale mu pojechałeś xd’ – napisała Zo na skypie.
‘Pojechałem ? Haha. Jakbym mu pojechał to by się nie pozbierał, ale na twitterze jest za mało znaków do wykorzystania ;P’
Zoey wybuchnęła śmiechem.
‘#JustinLovesMe , #BieberLovesYou i #BieberLovesZo jest w TT, jakbyś chciał wiedzieć, panie od afer ;P’
‘Wow ;o Niezłe tempo XD’
‘Taa…’
‘Złościsz się ?’
‘Nie. No co ty ;)’
‘To fajnie. Spadam coś zjeść, bo umieeeeram z głodu xD’
‘Paaa ;*’
‘Hej. Trzymaj się, mała <3 I nie próbuj mi więcej płakać . Pamiętaj, że zawsze jestem z Tobą :*’
‘Okay. Dziękuję <3’
‘Nie ma sprawy .’
Bieber się wylogował.
Poszedł do kuchni, wziął coś do jedzenia, usiadł na fotelu i włączył telewizor.
W pewnym momencie do głowy przyszedł mu, jego zdaniem świetny pomysł z udziałem Beadlesów.
Pobiegł do nich tak jak stał.
Wszedł do ich domu obwieszczając, że przyszedł.
Z pokoju wyszła Caitlin.
-Hej – uśmiechnął się do niej niepewnie.
-Cześć – odpowiedziała prawie niesłyszalnie.
-Złościsz się?
Caitlin westchnęła.
-Nie, Justin. Po prostu jest mi przykro, ale nie przez ciebie, tylko przeze mnie…
-Ale nie ma powodu, Caity. To mnie poniosło. Nic nie zrobiłaś. Ja rozumiem, że nie masz ochoty powtarzać tego co pomiędzy nami było…
Caitlin podeszła do niego bliżej i spojrzała w oczy.
-Ale ja mam – powiedziała ze łzami w oczach.
Bieber zamrugał szybciej.
Czule złapał jej głowę i musnął usta.
-Próbujemy? – spytał niepewnie.
Caitlin bardzo zdziwiła postawa Biebsa.
Był skruszony i przyznawał się do winy… Nie wiedziała ile to potrwa… Pewnie niedługo znowu zrobi się wybuchowy i ostry – myślała.
W pewnym momencie dotarło do niej, że pomimo wszystko chce jednak z nim być.
Uśmiechnęła się lekko.
-Tak – powiedziała prawie niesłyszalnie.
Twarz Biebera rozjaśnił szeroki uśmiech.
Przytulił ją.
-Jest ktoś w domu? – spytał jej na ucho, podgryzając je nieznacznie.
-Pojechali na zakupy, a ja nie miałam ochoty. Wrócą najszybciej za pół godziny.
Justin znowu, szeroko się uśmiechnął.
Zaczął namiętnie całować dziewczynę. Wplątywał ręce w jej włosy.
Jeszcze tak dobrze pamiętał smak jej ust…
Justin pchał lekko Caitlin w stronę jej pokoju i otwartych drzwi.
W końcu dotarli do łóżka i Cait przewróciła się na nie.
Bieber położył się na niej i zaczął muskać jej szyję.
Dziewczyna ciężko oddychała.
Znowu zaczął ją całować w usta.
Włożył jej ręce pod bluzkę.
-Jusss…. Stop – poprosiła dziewczyna.
-Ale przecież nic ci nie zrobię.
-Justin, proszę.
Bieber lekko obrażony podniósł się z dziewczyny.
-Nie, że coś, ale plotki, które najprawdopodobniej słyszałaś o mnie i Selenie, że kochamy się, kur**a milion razy dziennie to… Nom… Powiedzmy, że prawda wyglądała trochę inaczej.
Caitlin usiadła na łóżku.
-A mogę wiedzieć jak?
Bieber się jej przyjrzał. Z tymi rozczochranymi włosami wyglądała strasznie pociągająco…
Chwilę nic nie mówił.
-No, robiliśmy to, ale… - Bieber przygryzł nerwowo wargę i przeczesał swoje włosy palcami – No, po prostu robiliśmy. Jak to często ludzie w naszym wieku, ale… zrobiliśmy to może z 2 razy. Nie więcej, a razem byliśmy długo. Nie zamierzam niczego od ciebie wymagać, Cait. Chcę, żebyś o tym wiedziała.
Caitlin pokiwała głową.
-To dobrze – powiedziała.
-Nie śpieszy się nam z niczym, tak? Ja nie będę w żadnej sprawie na ciebie naciskał. Obiecuję.
-W porządku.
-I jeszcze jedno… - zaczął Jus. Caitlin spojrzała na niego pytająco. Bieber chwilę się z sobą bił – Przepraszam, Cait. Za tamto. Z Seleną zerwałem m.in. dlatego, że nie potrafiłem jej za nic przeprosić i wgl… Nie wiem jak ona wgl to znosiła… Naprawdę przepraszam, Caity. Nie chciałem, żeby tak wtedy wyszło…
-A chciałeś, żeby jak wyszło? – spytała Caitlin patrząc mu w oczy.
-Kurde, Caitlin. Przepraszam cię, czego nie robiłem odkąd pamiętam, a ty jeszcze…
-Przyjmuję przeprosiny, Jus, ale jak mamy być znowu razem to musimy sobie wszystko wyjaśnić.
Bieber przełknął ślinę. Myślał, że pójdzie łatwiej.
Nic nie odpowiadał.
-No jak? – Cait naciskała.
-No, a jak, ku**a mogłem chcieć, żeby wyszło?! Co to jest wgl za pytanie?!
W oczach Caitlin pojawiły się łzy.
Justina drażniło to, jak dziewczyny szybko się rozklejają.
-Mała… Przepraszam, ale… No, jak mam ci to niby wytłumaczyć. Po prostu jestem, byłem i najprawdopodobniej będę palantem… Wybacz mi po prostu. To się nie powtórzy, przyrzekam. Wydoroślałem i trochę zmądrzałem. Uwierz mi.
Caitlin wtuliła się czule w Biebera.
Poczuła się tak bezpiecznie w jego objęciach.
Bieber oparł głowę na jej ramieniu.
-Wybaczysz?
Justin czuł, że coś się w nim przełamało. Nie miał pojęcia dlaczego, ale miał wrażenie, że to trochę było spowodowane Zo. Nie miał nawet siły zastanawiać się jakim cudem.
-Wybaczę, Jus – szepnęła.
Bieber musnął jej szyję i puścił ją z objęć.
-Ja też wydoroślałam, Justin… - powiedziała w pewnym momencie, Caitlin.
Bieber pogładził ją czule po policzku i pocałował ją namiętnie.
-Jesteśmy!! – usłyszeli wrzask Christiana.
Jus i Caity odsunęli się lekko od siebie.
-Justin? – zdziwił się Chris wchodząc do pokoju.
-Nie. Sierotka Marysia, kurde.
Beadles się zaśmiał.
-Siema – przywitał się z Bieberem.
-Hej, hej.
-Co tu się działo podczas naszej nieobecności?? – spytał podejrzliwie Chris.
-Duuużo – wyszczerzył się Biebs, a rozbawiona Caitiln uderzyła go w rękę.
-Jesteście znowu razem? – zapytał Christian, prosto z mostu.
Caitlin pokiwała głową na ‘tak’.
-To zajebiście – wyszczerzył się młody.
-A przyszedłem tu w takiej jednej sprawie, która całkiem wyleciała mi z głowy… - zaczął Bieber – Jedziecie ze mną dziś albo jutro pod namiot? To się jeszcze zobaczy kiedy, ale preferowałbym dzisiaj.
Rodzeństwo spojrzało na siebie.
-Taki spontan? – zaśmiał się Christian – Dzisiaj to wymyśliłeś?
-Pół godziny temu.
Caitlin też się zaśmiała.
-Jasne, że z tobą jadę – wyszczerzył się Chris.
-A ty, Caity?
-Pewnie – przytuliła go czule.
-To świetnie – ucieszył się Bieber, głaszcząc Caitlin po plecach.
-Pójdę się spytać rodziców – powiedział Christian i wyleciał z pokoju, a Justin złapał w rękę telefon i wykręcił numer mamy.
-Tak? – Pattie odebrała. W jej głosie słychać było, że płakała.
-Mamo… Mam takie pytanie… Mogę pojechać pod namiot?
-Co??
-No, to. Proszę. I tak nie mam co robić. Całymi dniami siedzę sam w domu i cięgle się z kimś kłócę. Pobyłbym tam tylko z jakieś 5 dni. Co ty na to? Mam wakacje, no…
-No nie wiem, Justin… Z kim chcesz tam jechać?
-Z Chrisem i Caity.
-Nie jestem co do tego przekonana.
-Maaamo. Spalibyśmy wszyscy w oddzielnych namiotach… - skłamał.
Pattie chwilę nic nie mówiła.
-Jedź, Justin. Tylko uważaj na siebie, kochanie i nie zróbcie niczego głupiego.
-Okaay. Dzięki, mamo. Kocham cię strasznie, shawty.
-Ja ciebie też. Tylko nie mów tak do mnie, proszę.
-Dobra – Bieber się zaśmiał – Jeszcze raz dziękuję.
-Nie ma za co, Jus. Trzymaj się.
Justin korzystając z sytuacji, że Chrisa nie ma, musnął usta swojej dziewczyny.
-Jeeej… Jak mi cię brakowało – powiedział szczerze.
-Mi ciebie też – odpowiedziała Cait – Nawet sobie tego nie wyobrażasz…

wtorek, 26 lipca 2011

7. Zdjęcia

Kiedy Bieber wrócił do domu zauważył, że ma 5 nieodebranych połączeń od Chrisa.
Oddzwonił do niego.
-Co chciałeś?
-Chciałem się dowiedzieć co się stało, że Christian i Caity wyszli od cb po jakichś, niecałych 15 min.
Justin się zaśmiał, nie do końca szczerze.
-No co? – powtórzył pytanie Beadles.
-Umm… No, bo… Caitlin się zaczęła całować z tym lalusiem i miałem do nich trochę pretensje, no i… Powiedziałem im, że to mnie trochę boli, bo wczoraj zerwałem z Sel, a Caity na to, że nie wiedziała, a ja, że na pewno wiedziała i ona się speszyła, no i poszli…
Teraz Christian się zaśmiał.
-Wiedziałem, że z tego spotkania nic dobrego nie wyniknie.
-Co zrobić…?
-No nic. Może chcesz do mnie przyjść? Oderwać się od tych myśli o Selenie, Caitlin i o kim tam jeszcze…
-Spoko. Zaraz będę.
‘I o kim tam jeszcze…’ Dzisiejszego dnia jakoś wcale tak dużo nie myślał o Zo… Do teraz.
Bieber złapał bluzę, którą akurat miał pod ręką, zamknął dom i szybkim krokiem udał się w stronę domu Beadlesów.
W pewnym momencie uświadomił sobie, że nie do końca pamięta gdzie to było…
Zaczął się rozglądać i w tym momencie wpadła na niego… Megan.
W ostatniej chwili ją złapał, żeby się nie przewróciła.
-Hej – wyszczerzył się.
Chwilę potrwało, żeby zajarzyła fakty.
-Znowu czytasz?? – spytał z lekkim uśmiechem patrząc na książkę, która wypadła jej z rąk podczas zderzenia – Tak szczerze, to nie radzę ci czytać podczas chodzenia…
Podniósł książkę i jej podał.
Dziewczyna nic nie mówiła.
-Nic ci nie jest? – spytał troskliwie Bieber.
-Nie, nie – otrząsnęła się.
-To dobrze – posłał jej promienny uśmiech i na nowo zaczął się rozglądać.
-Czego szukasz? Czy tam, kogo?
-Domu Beadlesów. Wiesz może gdzie to?
Skinęła głową i pokazała, żeby poszedł za nią.
Przeszli kawałek.
-To tu – wskazała wielki dom.
-Dzięki – uśmiechnął się Justin z wdzięcznością – Strasznie dawno tu nie byłem…
Dziewczyna spojrzała mu w oczy, ale po chwili speszona opuściła wzrok.
Bieber delikatnie uniósł jej twarz.
Teraz on spojrzał jej w oczy i znowu się uśmiechnął.
Dziewczyna odwzajemniła niepewny uśmiech.
-To… do zobaczenia, tak? – spytał uśmiechnięty Justin.
-Taa. Hej – pomachała mu, a on wkroczył na posesję Beadlesów.
Zadzwonił do drzwi.
Przypomniał sobie, że kiedyś, nigdy nie dzwonił… Ale teraz tyle się zmieniło…
Po jakichś 5 sekundach otworzył mu wesoły Christian.
-Siema – przywitał się Chris.
Bieber skinął mu głową i zapatrzył się za odchodzącą Megan.
Beadles też spojrzał w stronę, w którą patrzył Justin.
-Megan? – zdziwił się Christian.
-Znasz ją? – spytał Bieber wchodząc do domu i zamykając za sobą drzwi.
-Lecę na nią…. Strasznie lecę…
Kurde – pomyślał Justin – Czemuu???
-Niezła jest – przyznał Bieber.
-No…
-Umówić cię z nią? – zaproponował Jus.
-No co ty!
-Czemu? – weszli do pokoju Christiana.
-No, bo… Sam nie wiem… Na pewno mnie nie lubi….
-No to się jej spytam.
-Nie wiem, czy chcę wiedzieć…
-To ci nie powiem. Co masz do stracenia??
Chris się zastanowił.
-Ale przecież nawet jej nie znasz… To będzie dziwne, jak tak ją nagle o coś spytasz…
-Znam ją. Trochę.
-Skąd?? – zdziwił się Beadles.
-A nie mieszkam tu?
-Szczerze? Nie, Justin. Ty tu BYWASZ. Na pewno nie ‘mieszkasz’.
-No, widocznie wystarczy, żeby ją znać.
-Ale ona się wprowadziła raptem miesiąc temu, a cię tu nie było jakiś rok!
-10 miesięcy – sprostował Bieber.
-Co za różnica?!
-Poznałem ją wczoraj. Nie wiedziałem, że jest twoja i próbowałem ją trochę poderwać, a dziś… Pomogła mi trafić do twojego domu.
-Co?? Skąd ona wie gdzie mieszkam?
-Może cię śledzi – zażartował Biebs – A tak na serio to obstawiam, że cię lubi.
Beadles nie potrafił się nie uśmiechnąć.
-Ale nie ciesz się na zapas. Spytam jej. Nie ma sprawy.
-Tylko jej nie rozkochaj w sobie… - poprosił Christian.
Justin westchnął.
-Chętnie bym ją rozkochał, ale jaki byłby wtedy ze mnie przyjaciel… Postaram się, żebyście byli razem.
-Dzięki – wyszczerzył się Beadles.
-Nie ma sprawy. Muszę się w końcu do czegoś przydać…
Do pokoju weszła Caitlin.
Spojrzała załamana na Biebera.
-Nie cieszysz się, kotku, że tu jestem? – spytał Justin.
Wzruszyła ramionami bez wyrazu.
Bieber dopiero teraz zauważył, że dziewczyna miała łzy w oczach.
Natychmiast wstał i niewiele myśląc czule ją przytulił, a ona totalnie się rozkleiła.
-Caity… Co jest? – spytał troskliwie.
-Christian mnie rzucił… - odpowiedziała drżącym głosem.
-Zawsze wiedziałem, że to idiota – odezwał się Beadles.
-Ja też – zgodził się z nim Bieber – Totalny idiota. Nie wiem co mogłaś w nim widzieć… Ale w sumie… Widziałaś coś we mnie to się nie powinienem czepiać.
Caitlin uśmiechnęła się przez łzy. Wtuliła się w Justina.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak za tobą tęskniłam – wyszeptała cicho, a Bieber musnął jej policzek.
-Nie płacz, mała. Ten debil nie jest wart twoich łez - Justin delikatnie gładził jej włosy.
W jednym momencie przypomniał sobie wszystkie chwile, które razem spędzili.
-Zostań z nami, co, Cait? – zaproponował Bieber – Za dużo to się tu, u nas nie dzieje, ale przynajmniej nie będziesz siedzieć sama.
-Okay – zgodziła się pociągając nosem.
Justin otarł delikatnie łzy z jej policzków.
Caitlin poczuła mrowienie na skórze, w miejscach, które dotknął. Nigdy nie czuła czegoś takiego, jak była z Christianem.
Zastanawiała się, czy to znaczy, że Jus dalej ją kocha… a ona jego…
Wszyscy usiedli na łóżku Christiana.
Kiedy Chris zauważył jak Caitiln i Justin na siebie patrzą, jako dobry przyjaciel i brat wyszedł z pokoju, pod pretekstem głodu.
-Wiesz, Caity… To może przeznaczenie… Wczoraj skończył się mój związek z Seleną, a dziś twój z Chrissym – powiedział cicho Bieber i słodko zagryzł wargę.
Caitlin poczuła motylki w brzuchu. Czuła się jak zahipnotyzowana, kiedy patrzyła Bieberowi w oczy.
W pewnym momencie odwróciła wzrok.
-Justin… To nie ma sensu… Raz byliśmy razem… Pokłóciliśmy się o poważną rzecz… Nie tak, jak kłócisz się głupoty z Seleną.
-Skąd wiesz, że kłóciłem się z Seleną o głupoty? – wysyczał wkurzony Bieber.
-Przepraszam… Nie powinnam.
-Aj, tam. Masz rację. To nie ma sensu.
Justin wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, po czym poszedł prosto do drzwi.
Usłyszał za sobą szloch Caitlin.
Super – pomyślał sarkastycznie – Ale sama jest sobie winna.
Szybko wyszedł z domu.
Nie odwracał się za siebie.
Zastanawiał się co pomyśli Chris, jak nie zobaczy go w swoim pokoju, tylko płaczącą siostrę…
Westchnął.
Pewnie znowu się ostro pokłócą i ZNOWU będzie koniec przyjaźni…
Usłyszał, że ktoś za nim biegnie. Zobaczył Beadlesa.
-Co zrobiłeś Caitlin?! – wrzasnął Christian stając oko w oko z Justinem.
-Nic. Sorry… Poniosło mnie…
-Co zrobiłeś?!
-Nie rzucaj się, Chris. Chciałem do niej wrócić, a ona, że to nie ma sensu. Powiedziała też bezpodstawnie, że kłócę się z Seleną o głupoty, a ja, że nie może tego wiedzieć i powiedziałem zły, że ma rację, że nasz związek nie miałby już sensu, a ona zaczęła płakać. Naprawdę muszę zeznawać ci z każdej rozmowy z twoją siostrą?? Może jej podsłuch załóż???
Widać było, że Beadles był wściekły, ale nic nie mówił.
-Mogę iść? – spytał zniecierpliwiony Justin.
-Możesz… Dalej się przyjaźnimy, co?
Bieber spojrzał na niego zdziwiony.
-Naprawdę?
-No.
-A nie jesteś zły o…
-Nie – Christian mu przerwał – Nic nie zrobiłeś.
-Okay. To ją tam jakoś pociesz po tym idiocie i przeproś za mnie, że mnie poniosło, dobra?
Christian skinął głową na ‘tak’ i poszedł z powrotem do domu.
Bieber założył kaptur, schował ręce do kieszeni i poszedł w stronę swojej willi.
-Justin?? – usłyszał za sobą znajomy głos.
Odwrócił się.
-Megan?? Śledzisz mnie? – zaśmiał się.
Podbiegła do niego.
-No, co ty – uśmiechnęła się – Wracam od przyjaciółki.
-Mam do ciebie pytanie… Lubisz Christiana?
-Beadlesa? – zarumieniła się lekko.
Bieber ledwo powstrzymał uśmiech.
-Taaak.
-Nie wiem… - omijała go wzrokiem.
Justin stanął w miejscu.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie wiesz – powiedział z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
-Dobra, lubię… Pasuje? – spytała zła.
-Jak najbardziej. On cię lubi jeszcze bardziej.
-No co ty?? – zrobiła wielkie oczy – Przecież on mnie wymija i wgl…
-Bo się w tobie zakochał! Dać ci jego numer? Napiszesz mu, że ci go dałem.
-No nie wiem..
-Jak chcesz – Bieber poszedł przed siebie.
-Poczekaj! – zawołała za nim, a on podyktował jej numer Beadlesa.
Megan odprowadziła Justina pod sam dom, bo szła w tę samą stronę, tylko dalej.
Bieber uznał, że dziewczyna jest naprawdę fajna i trochę żałował, że podoba się jej Beadles.
Była taka… Trudno mu było to określić słowami… Ale najbardziej imponowało mu to, że traktowała go jak zwykłego nastolatka, znajomego ze szkoły.
Pożegnali się przed domem Justina. Bieber życzył jej powodzenia z Christianem.
Kiedy Biebs miał wchodzić do domu, zobaczył Ryana, w samochodzie z innymi znajomymi.
Przyjaciel mu pomachała, ale JB to olał i wszedł do swojego domu.
Justin stwierdził, że stęsknił się za Zo i włączył komputer. Chwilę po tym jak się zalogował ona też się zalogowała.
‘Heej ;D’ – napisał do niej pierwszy.
‘Cześć :) Co tam ?’
‘Zjebany dzień.’
‘To tak jak u mnie…’
‘Co jest ?’
‘Ty pierwszy .’
‘No to o Caitlin już wiesz… Umm… Najlepszy przyjaciel o mnie zapomniał, pokłóciłem się znowu ze swój byłą. Tak. Z Caity. Hmm… Laska, na którą leciałem okazała się zakochana w Christianie… Wgl jakaś masakra .’
‘Ja martwię się o moją mamę, bo ostatnio gorzej się czuje, babcia totalnie mnie wkurzyła i jeszcze czuję się chora, a muszę ciągle w czymś pomagać… Jest mi strasznie trudno…’
‘Trzymaj się .’
‘Dzięki… Ty też.’
‘Wyślesz mi jakieś swoje zdj??’
‘Okay. Chwila.'
‘Spoko. Czekam.’
'

'
‘Śliczna jesteś. Ale szczerze to Cię naprawdę dużo na tych zdj widać.’ – napisał Biebs.
‘Nie lubię zdj, na których jest mnie bardziej widać XD’
‘Spoko ;)’
‘A ty mi coś wyślesz?’
Bieber zastanawiał się po co jej jego zdj, bo przecież ma ich miliony w internecie… Ale dziewczyna może chciała potwierdzenia, że to naprawdę on.
‘Już. Minutka.
'Wyszedłem jak jakiś zjeb, ale dobra… xd To jest najnowsze jakie mam na komputerze… ;)’
‘Spoko ;D Fajnie wyszedłeś ;P A ten obok Cb to…?’
‘Mój mały brat :) - Jaxon’
‘Tak myślałam, ale wolałam się upewnić xD A ta druga osóbka, której widać tylko kawałek to Jazzy ? ’
‘Taak ;) Po co Ci tak ogółem było moje zdj ? Przecież jest google i wgl… XD’
‘Ale chciałam zobaczyć jakieś niepublikowane zdj ;)’
‘Spoko xd’
‘Przyjedziesz może kiedyś do Polski??’
‘Chciałbym, ale nie mam nic do gadania w tym gdzie mam dawać koncerty ;/ Ale tak ogółem to zrobię wszystko, żeby tam, do Was przyjechać ;)’
‘To spoko xD Czekam ;P Ale ciacho ogółem z tego Twojego braciszka xD Będzie mega przystojny jak dorośnie.’
‘Haha. Ciekawe po kim to ma ;P XD’
‘Nie bądź taki próżny, Justinku :P’
‘Okay. Sorry XD’
‘Spoooko xD’
‘Mała, masz rodzeństwo ?’
‘Tak, a co ?’
‘A nic xd A coś więcej o nich ?’
‘Nudzi Ci się, co ?’
‘Tak minimalnie… XD’
‘Mam starszą siostrę - Laurę, która mieszka w Stanach i brata - Sebastiana, który mieszka w Londynie ;)’
‘A Twoja siostra, gdzie dokładniej mieszka ?’
‘W Dallas.’
‘O. To tam gdzie rodzina Sel… Umm... Ej, a może weź do niej przyjedź ? xD’
‘Niee… W tym roku nie. Może w następnym. Za to w sierpniu jadę do brata, do Londynu.’
‘Sierpień… A dokładniej ?’
‘Przylatuję dziesiątego, ale tylko na 3 dni.’
‘Kurde. W sierpniu jestem w Hiszpanii…’
‘Spoko.’
‘Ale zobaczę co do się zrobić. Nie wiem dokładnie kiedy jadę. Wiem tylko, że w sierpniu, a do Londynu też miałem jechać… A podasz adres tego, Twojego brata ?’
‘Po co ?’
‘Zamieszkałbym w hotelu, który jest jak najbliżej XD’
‘Haha. Nie znam adresu xD. Spytam się rodziców i podam Ci później, okay ?’
‘Dobra ;)’
‘Muszę już iść…’
‘Okay. Rozumiem. Paaa <3’
‘Paa :*’
Bieber zamknął laptopa.
Uśmiechał się ciągle. Nie mógł przestać się uśmiechać.


Kooniec siódmego rozdziału xD Jeśli się podoba to komentujcie ;*

poniedziałek, 18 lipca 2011

info

Wczoraj dowiedziałam się, że jutro rano wjeżdżam na tydzień... Niestety nie bd miała jak dodawać NN, ale obiecuję, że jak wrócę dodam nowy rozdział jak najszybciej. Tu, jak i na moje inne, dwa blogi: http://when-you-guess.blogspot.com/http://do-you-love-me-jb.blogspot.com/ .
Dziękuję za wszystkie komentarze <3 ;) Jesteście MEGA ;*

piątek, 15 lipca 2011

6. Przyjaciele...

-Tak? – zaspany Bieber odebrał telefon.
-Obudziłem cię? – spytał Chris.
-TAK.
-Sorry…
-Co chcesz?
-Caity prosiła, żeby cię spytać, czy może wpaść cię odwiedzić, z Christianem.
-Z kim??
-Ze swoim chłopakiem.
-Aha… - Justinowi nie podobał się ten pomysł – Ale czemu dzwonisz tak rano??
-Jest 12:00, Jus.
-Co?!
-No, spójrz na zegarek jak nie wierzysz. Mogą, czy nie?
-Niech przychodzą – westchnął Justin.
-A o której ci pasuje?
-Zawsze.
-To będą za jakieś pół godz. Może być?
-A może być jednak za chociaż godzinę? Muszę się ubrać, zjeść i wgl…
-Ok. To o 13:30?
-Spoko. Ty też przyjdziesz?
-Niee. Mam ciekawsze zajęcia niż patrzenie na to jak próbujesz się powstrzymać przed rzuceniem na pana idealnego.
-Na tego Chrisa?
-Yhm.
-Myślałem, że go lubisz.
-Ymmm… Muszę kończyć. Cześć.
Beadles się rozłączył.
Bieber wzruszył ramionami i zaczął się szykować.
Punktualnie o 13:30 do drzwi zadzwonił dzwonek.
Justin jeszcze nie zdążył zjeść i otworzyć pobiegł z kanapką w ręce.
-Hej Caity – ucieszył się na jej widok.
Zastanawiał się, czy może ją przytulić… Zrobił to, ale bardzo delikatnie.
Christian posłał mu mordercze spojrzenie, a Bieber nie zwracając na to uwagi podał mu rękę i się przedstawił.
-Ale się zmieniłeś, Justin… - zadumała się Caitlin.
Bieebs się lekko uśmiechnął.
-Ty też jesteś jeszcze piękniejsza, jeśli to wgl możliwe.
Caitlin się zarumieniła, a Christian wyglądał jakby miał ochotę zabić Biebera.
I to ja się mam rzucać na niego?? Mały Beadles się chyba pomylił – pomyślał rozbawiony Justin.
-Chcecie coś do picia, jedzenia? – zapytał grzecznie Biebs.
-Nie, dzięki – powiedział Chris.
-Ja też. Przed chwilą jedliśmy.
-W porządku – powiedział Bieber, ostatnim gryzem kończąc swoją kanapkę – Sory, ale spałem do 12:00 – tłumaczył się.
-Nie ma sprawy – uśmiechnęła się Caitlin.
Wszyscy usiedli na kanapie i zapadła lekko niezręczna cisza.
Bieber wszedł do Internetu z komórki, kiedy zobaczył, że Chris i Cait zaczęli się całować.
Ugh. Jego zdaniem to nie było taktyczne z ich strony.
Zoey była online!!!
‘Hej, Zo :)’
‘Cześć :)’
‘Czemu nie wchodzisz na TT i na skype’a?! Ja tu umieram bez Cb! Jakim prawem to robisz?! Będziesz mnie miała później na sumieniu!’
‘Haha xD’
‘Nie śmiej się!!’
‘No okay, okay. Nie bd. Zacznę wchodzić częściej. Specjalnie dla Cb ;P’
‘Dziękuję ;D’
‘:) A co tam?’
‘W porządku. Może tylko poza tym, że właśnie widzę jak moja była obściskuje się z jej nowym chłopakiem… w moim domu.’
‘Ups. ;/’
‘Noo…’
‘Caitlin?’
‘Hahahaha XD’
‘Ona?’
‘Taaa…. xD Prawie zapomniałem, że cały świat zna moje byłe…’
‘Co zrobić…’
‘No…’
‘A co z Seleną? Jesteście razem?’
‘Nie… Wczoraj z nią zerwałem.’
‘Ty?’
‘Ja xd’
‘Aaa. Spoko xD Pokłóciliście się?’
‘Taa. Jak zwykle…’
‘Nie powinnam pytać…’
‘Niee. Możesz pytać. Czuję, że mógłbym z Tb rozmawiać o wszystkim…’
‘:) Ja z Tb też…’
‘Dziwne, no nie? xD’
‘Yhm.’
‘Ok. Spadam. Zakochane gołąbki chyba skończyły xd’
‘Spoko ;) Hej ;*’
‘Paaaa <3 ;)’
Bieber zablokował telefon.
-Skończyliście? – spytał dość niegrzecznie.
-Tak… - odpowiedziała lekko zmieszana Caitlin.
-To fajnie – westchnął Bieber – Trochę mnie dołujecie, z racji, że wczoraj zerwałem z Seleną…
-Jej… Przepraszam, nie wiedziałam – powiedziała Caity.
-Nie wierzę ci – odezwał się Justin – Chris na pewno ci powiedział.
-Ja? – spytał chłopak Caitlin.
-Nie, ciołku. Jej brat! – odpowiedział podirytowany Bieber – Powiedz patrząc mi w oczy, że Christian ci nie powiedział – spojrzał na Cait.
Dziewczyna spuściła wzrok.
-Przepraszam, Jus…
-Nie ma sprawy, ale nie lubię kłamstwa.
-Może już pójdziemy… - zaproponowała Caitlin.
-Jak chcecie – Bieber wzruszył ramionami.
-To hej – ciągle zmieszana ex wzięła za rękę Christiana i wyszli z domu Justina.
Biebs w paskudnym humorze włączył laptopa.
Nie miał pomysłu co może sam robić i nie miał ochoty na więcej gości.
Zo dalej była dostępna.
‘Poszli sobie xD’ – napisał do niej.
‘Uff. To dobrze :)’ – odpisała.
‘Nom. Super ;D Ale przez nich teraz totalnie humoru nie mam ;/’
‘Nie przejmuj się ;* Może się przejdź, porozglądaj za fajnymi dziewczynami xD’
Bieber nie powstrzymał wybuchu śmiechu.
‘Dobry pomysł XD’
‘No, a jak xD Ja mam ZAWSZE dobre pomysły ;P lol’
‘Haha.’
‘To ja idę, okay?’
‘Dlaczego, Zo?’
‘Muszę pomóc mamie…’
‘W czym?’
‘Nie Twoja sprawa, Justin.’
‘Przed chwilą mówiłaś, że mogłabyś powiedzieć mi o wszystkim…’
‘Ale Jus…’
‘No co? Nie to nie.’
‘Nie obrażaj się.’
‘Czy ja się ku*wa, obrażam?!’
Zoey chwilę nic nie pisała, ale dalej była zalogowana.
‘Przepraszam… Poniosło mnie, mała. Mam paskudny humor dziś po prostu… Wybaczysz mi?’ – napisał Bieber.
‘Okay. Nie ma sprawy…’
‘To napiszesz mi w czym idziesz pomóc mamie…?’
‘Nie chcę o tym mówić…’
‘Czemu?’
‘Bo moja mama jest na wózku .’
Justina zamurowało.
‘Przykro mi…’
‘Mi też . Nie chcę współczucia, Jus. Spadam.’
‘Hej. Nie złość się na mnie, okay?
‘Okay.’
Zo się wylogowała.
‘Na wózku’… Te słowa ciągle krążyły mu po głowie…
Zo pomaga chorej mamie… Musi być bardzo dobra… - myślał.
Justin postanowił posłuchać Zo i pójść się przejść.
Pomyślał, że pójdzie po Ryana.
Po drodze wypatrywał fajnych dziewczyna, ale nikogo niezwykłego nie zauważył.
Zadzwonił do drzwi przyjaciela.
Otworzyła jego mama.
-Jest Ryan? – spytał JB.
-Nie ma. Pojechał nad jezioro.
-Okay. Dziękuję. Do widzenia.
Justin się wściekł.
Przyjaciel pojechał nad jezioro. Bez niego.
Może on też się na niego obraził??
Bieber miał coraz bardziej zły humor.
Postanowił wrócić do domu przez park. Ta droga była sporo dłuższa, ale nie wiedział co ze sobą zrobić.
Biebs dopiero teraz uświadomił sobie, że wgl się nie kryje. Natychmiast założył kaptur i wyciągnął z kieszeni ciemne okulary.
W pewnym momencie zobaczył śliczną, na oko szesnastolatkę. Siedziała sama na ławce i czytała książkę. Miała średniej długości, brązowe włosy; miała na sobie krótkie, jeansowe spodenki i bluzkę ze Sponge Bobem.
Podszedł do ławki.
-Mogę? – spytał.
Dziewczyna skinęła głową, nawet nie podnosząc głowy znad książki.
Bieber usiadł obok nie i zaczął się jej zawzięcie przyglądać.
Była stanowczo w jego typie.
Dziewczyna chyba poczuła na sobie jego spojrzenie, bo lekko uniosła głowę znad książki.
Justin nie odwrócił wzroku i ich spojrzenia się spotkały. Tzn dziewczyna tego nie widziała, bo Bieber miał ciemne okulary…
Przyjrzała się mu.
-Mogę w czymś pomóc? – spytała z wyrazem twarzy, który trudno było rozszyfrować.
-Co czytasz? – Justin odpowiedział pytaniem.
-‘Wyznania Gejszy’… A co?
-Tak pytam. Widziałem film.
-Fajnie – dziewczyna wróciła do książki.
-A jak się nazywasz?
Pokazała mu środkowy palec nie odrywając wzroku od książki.
Justin niewiele myśląc wyrwał jej książkę.
-Oddaj, ku**a! – krzyknęła, a Bieber uniósł książkę wysoko, żeby nie mogła dosięgnąć.
Był zadowolony z tego, że ostatnio dużo urósł. Na coś się przydało.
-Za kogo ty się uważasz?! – wrzasnęła dziewczyna.
-No, jak się nazywasz, kotku?
-Spierdalaj! Oddawaj książkę!
-Ładnie to się tak wyrażać??
Wściekła dziewczyna ściągnęła okulary z twarzy Biebera i zniszczyła je butem.
-Co zrobiłaś?! – krzyknął.
Uśmiechnęła się słodko, a potem dotarło do niej z kim ma do czynienia.
-O matko... Jesteś Bieber?? – spytała lekko zażenowana.
-Taa. Też mi przykro – oddał jej książkę i poszedł przed siebie z głową wbitą w ziemię, żeby innym trudniej było go rozpoznać.
-Mam na imię Megan! – zawołała za nim.
Uśmiechnął się do siebie, ale nie odwrócił.
Był zadowolony, że znowu coś zaczynało układać się po jego myśli.




No i jak?? Nie wiem jak ocenić ten rozdział, ale chyba trochę nudny, co?? Obiecuję, że akcja niedługo się rozkręci ;) Jeśli się spodobał to komentujcie. ;*

poniedziałek, 11 lipca 2011

5. Wyimaginowana miłość


-Usher?
-Tak – Bieber usłyszał po drugiej stronie słuchawki.
-Wiesz może czy cała moja trasa już jest ustawiona?? Nie mogę dodzwonić się do Scootera…
-Nie jest.
-A jest w niej Polska, może?
-Chyba nie ma… Nawet na pewno.
-Umm… A myślisz, że dałoby radę ją tam wcisnąć??
-Nie mam pojęcia, Justin.
-A spróbujesz zadzwonić do Scootera? Może się na mnie obraził… Bo ja wiem. Spróbujesz?
-Nie ma sprawy. Ale teraz muszę kończyć, Justin.
-W porządku. Hej.
Bieber wrócił do swojego pokoju. Była 8:00.
-Jus? Nie śpisz? – Selena przetarła zaspane oczy.
-Najwyraźniej – uśmiechnął się do niej czule i pocałował w usta.
-Czemu??
-Obudziłem się o 3:00 i nie mogłem zasnąć.
-Aaa… To ci nie zazdroszczę.
Justin uniósł zabawnie brwi, zerwał z Seleny kołdrę i zaczął ją łaskotać.
-Justin! – dziewczyna pękała ze śmiechu – Przestań!
-Nieeee. Powiedz ‘Kocham cię Justin’.
-Nie powiem.
-Nie to nie.
Bieber nie odpuszczał i dalej ją łaskotał.
-Błagam…
-Czekam – Justin był nieugięty.
-Kocham cię, debilu!
Bieber na chwilę przestał i znowu zaczął łaskotać.
-Spadaj! – Selena traciła cierpliwość.
-Miało być ‘Justin’, nie ‘debilu’.
Dziewczyna wściekła próbowała się wyrwać Bieberowi, ale on na niej usiadł i nie miała jak.
Uśmiechnął się łobuzersko, pocałował ją w usta.
Selena wyglądała na bardzo obrażoną, ale i tak odwzajemniła pocałunek.
-Idiota – syknęła.
-Kocham cię Selly. Teraz ty.
-Najpierw ze mnie zejdź.
-Bo znowu zacznę cię łaskotać – zagroził Justin.
-Ile ty ważysz??
-Tracę cierpliwość, kochanie.
Selena nic nie mówiła.
Bieber od początku wiedział, że będzie trudno. Jego dziewczyna miała podobny charakter do niego i łatwo się nie poddawała. Między innymi dlatego tak często się kłócili.
-Zejdź ze mnie – powiedziała twardo brunetka.
-Nieee.
-Ku**a, złaź!
Ktoś zadzwonił drzwi.
-Idź otworzyć – odezwała się kiedy nie zauważyła żadnej reakcji ze strony swojego chłopaka.
-Najpierw powiedz, że mnie kochasz.
-Nie.
-To nie idę – wzruszył ramionami.
Selena wywróciła oczami.
Bieber oblizał wargi i zaczął ją namiętnie całować zaczynając od szyi w górę.
Dzwonek się powtórzył, ale nikt nie miała zamiaru otwierać.
Justin czuł, że Selena wprost rozpływa się pod jego dotykiem i pocałunkami.
Zdjął z niej bluzkę i uśmiechnął się zadziornie.
Selena ciągle udawała obrażoną, ale w końcu nie dała rady i też się uśmiechnęła.
-Kochasz mnie, shawty? – spytał w pewnym momencie Bieber.
-Kocham – zamruczała Sel.
Justin osiągnąwszy swój cel musnął kilka razy jej dekolt i wstał z łóżka.
Selena nie zakładając już na siebie bluzki poszła do łazienki wziąć poranny prysznic, a Bieber udał się przygotować śniadanie.

-Co robisz dobrego? – Selena już ubrana weszła do kuchni.
-Omlety – wyszczerzy się Justin.
-A to będzie zjadliwe?
-Zobaczymy – zaśmiał się Bieber.
Selena też lekko się uśmiechnęła i usiadła przy stole.
Przyjrzała się Justinowi robiącemu śniadanie.
Był taki męski. Od czasu kiedy go poznała zmienił się nie do poznania. Ze słodkiego chłopczyka stał się pociągającym mężczyzną.
-Czuję, że na mnie patrzysz – powiedział Justin nawet się nie odwracając.
Selena dźwięcznie się zaśmiała.
Bieber odwrócił się uśmiechnięty i musnął jej usta.
Dobrze mu było z Seleną. Ale wiedział, że to tylko przejściowe… Zawsze tak było. Najpierw było super, później coś się psuło i zaczynali się o wszystko sprzeczać. Nie widział przyszłości dla ich związku, ale uważał, że trzeba żyć chwilą. Na razie się dogadywali i może tak zostanie… Taa. Sam w to nie wierzył. Nigdy tak nie było…
Zamyślony Bieber podał Selenie pierwszego omleta.
Dziewczyna spojrzała na niego z apetytem.
-Wygląda pysznie – powiedziała.
-Obawiam się, że może tylko wyglądać… - uśmiechnął się niepewnie Justin.
Selena spróbowała.
-Pyszny – uśmiechnęła się szeroko.
-Uff.
Sel się rozaśmiała.
Bieber po chwili też zabrał się za jedzenie.
-Ile u mnie będziesz gościć, kotku? – spytał Justin pomiędzy kęsami.
-A ile chcesz?
Justin się zastanowił.
-A ty?
-Pierwsza spytałam.
Bieber wzruszył ramionami.
-Ile ci się będzie podobało…
-Chodzi ci o to, że dopóki znowu nie zaczniemy sobie skakać do gardeł?
Justin uśmiechnął się niepewnie.
-Coś w tym stylu.
-Okay. To zobaczymy jak to będzie...
Selena aż za dobrze pamiętała o co pokłóciła się z Bieberem ostatnim razem. To nie była zwykła kłótnia…
Na chwilę pomiędzy nimi zapadła niezręczna cisza.
Sel miała nadzieję, że Justin ją przeprosi, ale nie wglądało, żeby miał taki zamiar…
Bieber wciągnął głęboko powietrze.
-Zaraz wracam. Sprawdzę coś na komputerze – JB odszedł od stołu nie kończąc nawet jednego omleta.
Z niewiadomych dla Seleny powodów w jej oczach pojawiły się łzy. Znowu poczuła się bezsilna i zakryła twarz dłońmi.
Zastanawiała się, czy on nadal jest na nią zły? Ona mu wybaczyła, chociaż uważała, że nie powinna, bo ona nie miała w tym żadnej winy…
Kiedy przestała całkiem nad sobą panować i zaczęła głośno szlochać była pewna, że Justin to słyszy, ale i tak nie przychodził i najwyraźniej nie zamierzał jej pocieszać.
No tak. Jak zwykle po jednym dniu już coś się pomiędzy nimi psuło…
Selena nienawidziła tego ciągłego udawania, że wszystko jest w porządku. Po każdej kłótni coraz mniej lubiła Biebera, ale kiedy zaczynał znowu być czuły nie potrafiła się mu oprzeć…
Łzy ciągle spływały po jej policzkach.

Justin wszedł na skype, ale Zo nie było.
Wyłączył komputer.
Usiadł na łóżku.
Słyszał, że Selena płacze. Jakoś szczególnie go to nie ruszało. Sama była sobie winna. Tak. Był na nią zły. Oczywiście wspomnienie ostatniej kłótni musiało wszystko popsuć…
Gdy dziewczyna się nie uspakajała wściekły poszedł do kuchni.
Usłyszała go i podniosła na niego zapłakane oczy.
-Przepraszam – wyszeptała Sel dławiąc się szlochem.
Bieber zamrugał zszokowany oczami.
Co?? ONA go przepraszała?
W jego głowie pojawiła się myśl ‘Niby za co??’, ale nie powiedział tego głośno. Coś się w nim przełamało i na nowo poczuł lekkie wyrzuty sumienie co go zdenerwowało.
Westchnął i usiadł obok swojej dziewczyny.
Czule gładził jej włosy.
-Ciii – powiedział – Nie płacz Selly. Nie ma czemu.
Dziewczyna próbowała się uspokoić, ale średnio jej to wychodziło.
Bieber przyjrzał się jej niepewnie.
Nie zdawał sobie wcześniej sprawy, że tak ją to wszystko rani.
-Chyba powinniśmy zerwać – powiedział w pewnym momencie dziwiąc się, że te słowa wydobywają się z jego ust. Nie mógł wybrać odpowiedniejszego momentu.
Selena podniosła na niego wzrok. Przestała płakać, ale łzy nadal spływały po jej policzkach.
Justinowi ciągle na usta cisnęło się słowo ‘przepraszam’, ale nie potrafił wypowiedzieć go głośno.
-Mała… Za bardzo cię ranię. Nie chcę tego.
-To przestań i dalej bądźmy razem – powiedziała drżącym głosem.
Stanowczo pokręcił głową.
-Znajdziesz kogoś lepszego, Selly.
Selena wstała z miejsca. Nie odwracając się na niego zaczęła pakować swoje rzeczy.
Wcześniej nawet przez chwilę nie sądziła, że zakończenie tego związku będzie boleć ją aż tak.
Justin stał z boku przyglądając się jej ruchom. Trochę szkoda mu było, że to już koniec…
Selena spojrzała na niego niewidzącym wzrokiem i poszła w stronę drzwi.
-Przyleciałam tu specjalnie dla ciebie – mówiła ostro zatrzymując się przed drzwiami, stojąc do niego tyłem – A ty masz to gdzieś i…
-Ale Sel…
-Nie przerywaj mi! – jej głos się załamał i znowu zaczęła płakać.
Gdy zauważyła, że Bieber nie zamierza jej pocieszać wyszła trzaskając drzwiami.
Justinowi było smutno. Nie mógł zaprzeczyć…
Wziął do ręki telefon i napisał: ‘Przepraszam’
Przez dobre 10 min gapił się na wyświetlacz swojego telefonu.
Zapisał wiadomość, ale nie wysłał.
Rzucił się na łóżko, które jeszcze pachniało perfumami dziewczyny.
Wciągnął zapach głęboko w płuca i zasnął.

Biebera obudził dzwonek do drzwi.
Przetarł oczy i powlókł się otworzyć.
Przez ułamek sekundy miał nadzieję, że to Selena.
Otworzył.
Za drzwiami stał Chris. A kto inny??
-Siema – wyszczerzył się przyjaciel.
-Heej – powiedział zaspany Bieber wpuszczając go do środka.
-Obudziłem cię?? Jestem ciekawy co robiłeś przez całą noc – zachichotał.
Justin lekko się uśmiechnął.
-Palant. Ja i Selena to już przeszłość.
-Co??? Serio?? – nie dowierzał Christian.
-Taa.
-Kto zerwał?
-No, ja…
-Znowu się posprzeczaliście?
-Nie do końca…
-Spoko… Idziesz ze mną na basen?
-Po co?
-A po co się chodzi na basen?? – spytał zirytowany Chris.
-Sorry, sorry. Przed chwilą się obudziłem… Nie mam ochoty.
-A pograć w kosza?
-Wiesz, Christian… Nie obraź się, ale wolałbym pobyć dzisiaj trochę sam i poukładać sobie wszystko w głowie…
-Okay. Rozumiem – powiedział przyjaciel i pożegnał się z Justinem.
Bieber wrócił do swojego pokoju i włączył komputer.
Zobaczył, że Selena go unfollowała na twitterze.
Przypomniał sobie o niewysłanej wiadomości… Walczył ze sobą, ale w końcu postanowił, że jak coś wyśle ją później.
Napisał wiadomość do Zoey na twitterze, ale mu nie odpisywała, a na skype ciągle była niedostępna…
Tęsknił za nią…
Miał ochotę walnąć się w łeb. JAK MÓGŁ ZA NIĄ TĘSKNIĆ DO CHOLERY??
Nagle jego telefon się odezwał.
-Halo?
-Chciałeś ze mną rozmawiać? – spytał Scooter.
-Tak. Czemu nie odbierasz?
-O czym chciałeś rozmawiać? – zapytał Scott ignorując pytanie Biebera.
-Mogę dać koncert w Polsce?
-A czemu? – zdziwił się menager.
-Tak sobie. Mam tam mnóstwo fanek.
-No zobaczymy…
-Jak to zobaczymy?! Nie mogę wybrać nawet jednego miejsca mojej trasy?!
-Cześć, Justin.
-Scooter!!
Menager się rozłączył.
Bieber zaklął wściekły. I jak ma teraz spotkać się z Zo??
W tym momencie nienawidził Scotta.
Spojrzał na wyświetlacz laptopa.
Zoey nadal nie pisała.
Wszedł na jej profil.
‘Nie chce mi się już pisać. Nie bd wchodzić na twittera. I tak wszyscy mają mnie gdzieś.’
Nie!!! – krzyczało w głowie Biebera.
Był zły na Zo.
Był zły na cały świat.
A i tak najbardziej wściekły był na siebie.


No i kolejny rozdział... :) Umm... Nie wiem, czy mi się podoba, ale dobra... Jeśli Wam przypadł do gustu to komentujcie ;) <3