czwartek, 4 sierpnia 2011

10. Paparazzi

Justin koło 6:00, kiedy jeszcze wszyscy spali, uruchomił laptopa.
Zo nie było.
Napisał na twitterze:
‘Jason??? WTF ?’
Imię Jason zawsze wydawało mu się znajome.
Matko, świruję – pomyślał załamany.
Zoey stała się dostępna na skype’ie.
‘Naprawdę przyjeżdżasz do Polski ? :D’ – napisała do niego.
‘Tak, Zo J <3’
‘Pamiętasz nasz sen ?’
‘Ten, w którym rozmawialiśmy o Cait i.t.d. ?
‘Yhm. A miałeś jeszcze jakiś?’
‘Umm… No. To było totalnie dziwne… Byłaś moją starszą siostrą.’
‘Też mi się to śniło…’
‘I ten ojciec pijak i wgl ?’
‘Tak…’
‘Ale masakra . Też świrujesz ;o XD’
‘Hahaha.’
‘A orientujesz się może o co tu chodzi ?’ - napisał Jus.
‘Nie… Ale… Wierzysz we wcielenia?’
‘W sensie, że kiedyś byliśmy kimś innym i.t.d…?’
‘Yhm.’
Bieber się zastanowił.
‘Bo ja wiem… Nigdy nad tym nie myślałem…’
‘Bo tak ogółem myślę, że to dziwne, że śni nam się to samo… Ponoć w snach czasem widzimy momenty z poprzedniego wcielenia…’
‘No nie wiem… To jest jakieś, takie, mega dziwne… A ty w to wierzysz ?’
‘Tak trochę…’
‘To dla mnie za dużo . Ten facet, co był naszym ojcem mnie po prostu przerażał. Kurde. Czułem się taki całkowicie bezbronny i wgl…’
‘Nic dziwnego. Potwór z niego.’
‘No… I pomyśleć, że niektóre dzieci naprawdę muszą się z takim czymś zmagać…’
‘Straszne.’
‘Yhm. A jeśli to byłoby, powiedzmy nasze poprzednie wcielenie to my też przez to przechodziliśmy…’
‘No… Może żyje się nam tak dobrze, bo wcześniej mięliśmy totalnie źle…’
‘Ej, coś w tym jest, co mówisz. Bo ja nie wiem jak niby możesz wydawać mi się bliska, jak wgl cię nie znam.’
‘Yhm. Ty też mi się wydajesz straszliwie bliski… Tak nienaturalnie… I mam tyle z tobą wspólnego…’
‘Na przykład ?’
‘Jak czytam o Tobie coraz to nowe rzeczy w Internecie, to bardzo często się pokrywają.’
‘Tylko, że nie zawsze piszą o mnie prawdę…’
‘Wiem.’
‘Poczekaj. Sprawdzimy to XD Umm… Powiedz co o mnie pisali.’
‘Było, że bardzo wolno jesz.’
‘Haha. To akurat prawda xd Ty też ?’
‘Baaardzo. xD Moja przyjaciółka zjada dwie kanapki, a ja w tym czasie pół.’
‘No dokładnie! XD Mam tak samo.  A co jeszcze ?’
Zoey i Justin wymieniali się informacjami o sobie dobrą godzinę i prawie wszystko się zgadzało.
‘Haha’ – napisał Jus – ‘To jest straszne. xD Przerasta mnie. Nie wiem, w co wierzyć, ale to na pewno normalne nie jest… Chyba XD’
Uwierz mi, że NA PEWNO ;P’
J
‘Ej, młoda. Cait się budzi. Spadam ;)’
‘Paa, Jason, braciszku ;*’
‘Pa, Susy <3 Sioraa. xD’
‘Ej, ej. Poczekaj’ – napisał po jakichś dwóch sekundach.
‘Nigdzie nie uciekam XD’
‘Spoko. Jak jestem starszy tzn, że szybciej umarłem ?’
Zoey chwilę nic nie pisała.
Chyba tak…’
‘Myślisz, że stary mnie wymęczył ?’
‘Nie mam pojęcia, Justin…’
‘Spoko. Myślisz, że byłby w stanie mnie zabić ?’
‘Jasona, Jus. Nie chcę o tym mówić, bo po prostu chce mi się płakać… Nie wiem, czemu…’
‘Okay. W porządku. Nie chcę Cię smucić, ale świrujemy, mała XD’
‘Haha. Nie da się ukryć ;P’
‘Ej, to teraz naprawdę spadam, bo czuję wzrok Caity na sobie, a nie mam ochoty się jej tłumaczyć.’
‘Paa <3’
‘Hej, siostrzyczko ;P :*’
Bieber zamknął laptopa.
-Z, kim pisałeś? – spytała Caitlin przecierając oczy.
-Z fanką – powiedział pierwsze, lepsze, co przyszło do głowy i nawet nie było kłamstwem. Zo była jego fanką.
-Aha. To fajnie – uśmiechnęła się dziewczyna.
Bieber się na niej położył i pocałował z uczuciem.
-Która jest? – spytała Cait.
Justin z niej zszedł i spojrzał na zegarek.
-Zaraz ósma, kochanie.
Caitlin bezwiednie uśmiechnęła się słysząc ‘kochanie’ w jego ustach.
-Robisz ze mną coś dziwnego, Jus… - powiedziała.
-Co? – uśmiechnął się.
-Tak na mnie działasz, że po prostu… Sama nie wiem. To jest niesamowite…
Justin uśmiechnął się jeszcze szerzej i pogładził jej policzek.
-Pomiędzy nami coś jest, Caity i nie da się tego ukryć – pocałował czule jej usta.
Caitlin poczuła motylki w brzuchu.
Bieber zagryzając wargę nieznacznie podciągnął bluzkę dziewczyny i zaczął przesuwać palcem po jej brzuchu.
Dziewczyna poczuła dreszcze.
Nie mówiła, żeby przestał, na co Justin zareagował lekko zwycięskim uśmiechem.
Niestety pamiętał jak obiecał jej, że nie przegnie.
Po raz trzeci spróbował wsunąć jej ręce pod bluzkę.
Robił to wolno, czekając na jej reakcję. Kiedy nie protestowała zaczął namiętnie ją całować nie wyjmując rąk spod bluzki.
Caitlin niepewnie odwzajemniała pocałunki.
Bieber tak chciał sprawić, żeby się wyluzowała…
Gładził jej nagie plecy, pod bluzką i w pewnym momencie połaskotał ją delikatnie. Dziewczyna się roześmiała i przerwali pocałunek.
Justin uśmiechnął się do niej ciepło.
-Mała, luuuz – przypomniał.
Caitlin uśmiechnęła się lekko.
Przysunął z powrotem swoją twarz do jej i patrzył dziewczynie głęboko w oczy.
Cait powoli zaczynała się rozluźniać, a Bieber był z tego powodu bardzo zadowolony.
-Pięęękna jesteś – powiedział i musnął jej usta.
Nagle ich namiot się otworzył i wparował do niego Chris.
-Uuups. Przeszkodziłem – skrzywił się przepraszająco i wycofał się w stronę wyjścia, kiedy zobaczył, że Justin i Caitlin od siebie odskoczyli i Caity nerwowo zaczęła poprawiać swoją, podwiniętą bluzkę.
-Zostań, Chris – powiedziała dziewczyna.
Justin pokręcił głową patrząc na niego, co oznaczało, że ma jej nie słuchać i wyjść.
Beadles się zaśmiał i wyparował z namiotu.
-Daję wam 30 minut! – zawołał z zewnątrz.
Bieber i Caitlin zaśmiali się szczerze.
-Słyszysz, mała? Musimy to jakoś wykorzystać – Justin przysunął się do dziewczyny i pocałował ją czule.
-Juuus.
-No co? – zirytował się lekko, odsuwając od niej – Nawet cię nie dotknąłem – uniósł ręce.
-Ale to nie o to chodzi… Młody nas podgląda – pokazała palcem przez niezamkniętą szparę w namiocie.
Beadles, kiedy zorientował się, że został zauważony, szybko odskoczył od namiotu.
Bieber poderwał się z miejsca i wybiegł za Chrisem.
Złapał go po krótkim pościgu i przywarł do drzewa.
-Co ty sobie myślisz? – spytał go zły.
-Sorry – wyszczerzył się Beadles.
Justin uderzył go w rękę.
-Auu. Przestań, Jus – Christian próbował się mu wyrwać.
Bieber uderzył go jeszcze nie za mocno kilka razy, odciągnął za koszulę od drzewa i popchnął tak, że Beadles się zatoczył.
-Nie podglądaj nas więcej – powiedział Biebs z cwanym uśmieszkiem i wrócił do namiotu.
Chris się zaśmiał. Stary Justin powoli wracał. Ucieszyło go to, ale i tak był wściekły na Biebsa.
Postanowił już z litości dać im to 30 minut.
Nagle dostał smsa.
‘Heeej… Tu Megan. Mam Twój numer od Biebera…’
Cała złość na przyjaciela przeszła mu w jednej sekundzie.
‘Cześć. J Co tam ?’
‘Doooobrze xD A tam ?’
‘Git XD’
Jednak zmienił zdanie z tymi trzydziestoma minutami wolności dla Caitlin i Justina.
‘Zapukał’ w namiot.
-Mogę wejść? – spytał.
-Chwila – powiedział Biebs.
-Musicie się ubrać? – zachichotał Beadles, a Caity w tym momencie otworzyła.
-Nie wymyślaj – powiedziała do niego ostro.
-Okay, okay. Justin… I Megan powiedziała, że mnie lubi? Dzięki ogółem…
-Nie ma sprawy. Tak. Lubi cię. Obstawiam, że w innym wypadku by do ciebie nie pisała – odpowiedział Jus – Sorry, że ci wcześniej nie powiedziałem, ale wyleciało mi z głowy.
-Spoko. Jeszcze raz dzięki.
-Przyjemność po mojej stronie.
-Ustawiasz Chrisa z dziewczyną, kochanie? – spytała Caitlin muskając policzek swojego chłopaka.
-Taaak – wyszczerzył się i skradł jej buziaka – Trzeba było im tylko trochę pomóc i na pewno do końca tygodnia będą razem.
Beadles uśmiechnął się lekko.
-Co dzisiaj robimy? – zarzucił hasło Justin.
W tym momencie usłyszeli poruszenie przy namiocie.
Bieber szybko wyjrzał na zewnątrz. Zobaczył trzech paparazzich, którzy momentalnie zaczęli robić mu zdjęcia.
Justinowi dosłownie chciało się płakać, z bezsilności i wściekłości.
Stał tak chwilę nic nie mówiąc, ze zbolałą miną.
-Musicie zawsze, wszystko rozpierdzielać? Każdą, najlepszą chwilę z mojego życia? Naprawdę? A chodzi wam tylko o pieniądze. Proszę bardzo – pokazał im środkowy palec – To na okładkę gazet, za którą na pewno dostaniecie miliony. Nie ma sprawy. Mam dość – załamany Justin wrócił do namiotu.
Caitlin i Christian, w międzyczasie zdążyli zorientować się już, co jest. Caity spojrzała na Biebera, a on ze smutną miną przytulił się do niej.
-Wyjeżdżamy – powiedział głosem bez wyrazu.
Justin przez te niecałe 3 dni, które spędzili razem był wesoły i ożywiony, jak nigdy, ale paparazzi zniszczyli wszystko. Znowu zaczęło być widać wory pod oczami Justina i to, że jest strasznie chudy i przepracowany… Kiedy był szczęśliwy to, to wszystko stawało się niemal niewidoczne… Caitlin było strasznie przykro z jego powodu.
Niewiele mówiąc Beadlesowie z Bieberem spakowali się i starając się olewać paparazzi, wrócili do domu.
Caitlin proponowała, żeby Justin został u nich, nawet na noc, ale ten nie miał na to nastroju.
Wrócił do domu i rzucił się na łóżko.
Sława jest do dupy – pomyślał.
Miał dość ciągłego udawania, że paparazzi go nie ruszają i tolerowania niedopuszczania go przez nich na krok. Miał tego serdecznie dość. Dość kłócenia się z nimi, dość olewania ich… Dość wszystkiego.
Westchnął.
Dopiero teraz uświadomił sobie jak masakrycznie jest zmęczony… Życiem.
Nawet nie zauważył, kiedy zasnął.
-Cześć, Justin – blondynka uśmiechnęła się do niego sympatycznie.
Siedzieli razem na ławce, w parku. Było ciemno.
-Hej, Zoey – Bieber uśmiechnął się smutno – Gdzie jesteśmy?
-Nie wiem… Nie znam tego miejsca – rozejrzała się.
Justin też zaczął się rozglądać.
-Ja też, chociaż… - zastanowił się - Wydaje się znajome – powiedzieli razem.
Spojrzeli na siebie niepewnie.
Zapadła lekko niezręczna cisza.
-Tak szybko skończyliście biwak? – zdziwiła się dziewczyna, przerywając ciszę
-Skąd wiesz?
-Śpisz sam.
-Czekaj, czekaj. Ja śpię? Kiedy niby zasnąłem?
Zo zaśmiała się dźwięcznie.
-Ja, nie mam pojęcia, Jus.
Bieber uśmiechnął się lekko.
-A skończyliśmy szybko, bo paparazzi nas znaleźli… - powiedział załamany.
-Przykro mi…
-Taa. Mi też… To jest chore, Zo. Totalnie chore. Po co ludziom moje zdjęcia i.t.d.? No, po co? Swoich nie mają?
-Nie mam pojęcia, po co… Ale szczerze to sama, czasem, chętnie oglądam twoje zdjęcia, zrobione z ukrycia…
-Ale ty to, co innego…
-Czemu?
-Nie mam pojęcia – uśmiechnął się słodko.
Dziewczyna się roześmiała.
-Nie da się niestety nic zrobić z tymi, całymi paparazzi… - powiedziała.
-Wiem… A szkoda – Bieber westchnął – A tak wgl to wow, że mi się śnisz. Nigdy tak jeszcze nie było, że dwie noce z rzędu.
-U ciebie chyba nie ma nocy, Justin.
-No możliwe…
Dziewczyna się uśmiechnęła.
-Ej, to, co robimy? A raczej… Co możemy robić? Ty jesteś bardziej zapoznana z tym całym ‘śnieniem grupowym’ – powiedział Bieber.
Zoey znowu wybuchnęła śmiechem.
-Nie wiem…
-Jak to?
-Tak to – pokazała mu język.
-A… jakbym cię pocałował to byłoby to uznane za zdradę mojej dziewczyny??
Zo wzruszyła ramionami z lekkim uśmiechem.
-A ty tylko o jednym... Zacznijmy od tego, że jak mnie pocałujesz to się na 99% obudzimy.
-Yyyy. Szkoda. Nuuudno tu trochę… - Bieberowi zaczęło wirować przed oczami i po chwili znalazł się z powrotem w swoim pokoju, ale świat nie przestawał mu wirować.
Justin podniósł się z łóżka. Przeszedł chwiejnie kilka kroków i obraz się urwał.

___________________________________
Bam! xD Koniec dziesiątego rozdziału ;P Jeśli przypadł Wam do gustu to liczę na komentarze ;) <3

6 komentarzy:

  1. Uu peosze nowy NN dzisija .1:P Jest zajebisty ,!<3 Domciulka

    OdpowiedzUsuń
  2. hej <3 jenki, jak ja za Tobą tęskniłam kocana! <3 ale dzisiaj. Aaaaaaaaaaaaa <3 A rozdział to świetny, boski i cudowny jak zawsze :D "Ale, że on zemdlał?" haha, to było. xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. super, jak zawsze :)
    @gosiaaczekk

    OdpowiedzUsuń
  4. no, fajny, szkoda tylko że krótki... ;>
    ale licze na to, że kolejny będzie dłuższy. :D
    dawaj szybko nn. ;*
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  5. krótko trochę, ale fajny ;d dodaj kolejny jutro jak możesz :D

    OdpowiedzUsuń