piątek, 8 czerwca 2012

27. Drobne zmiany.


Justin i Zo leżeli przytuleni na łóżku w pokoju hotelowym. Było już grubo po północy, ale żadne z nich nie spało. Bieber wyczuwał to w przyspieszonym oddechu Zoey, kiedy co jakiś czas gładził jej plecy pod bluzką.
-Nie śpisz, śliczna? – zapytał szeptem, przysuwając usta do jej ucha.
Zo zadrżała czując na sobie jego oddech i tę bliskość, która jeszcze bardziej się między nimi powiększyła.
-Nie – odpowiedziała równie cicho, chociaż gdyby tylko chcieli mogliby mówić na głos.
-Dlaczego? – zapytał Justin przytulając dziewczynę do siebie mocniej.
-Bo myślę…
-O…? – musnął jej szyję.
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko spojrzała mu w oczy. Trwali tak chwilę, jedynym ruchem była ręka Biebera, która z pleców Zoey, pod lekką koszulą nocną zsunęła się do jej pośladków.
-O tym? – zapytał nie odrywając wzroku od jej oczu.
Zo zadrżała.
Justin uśmiechnął się lekko. Musnął jej usta.
-O tym? – powtórzył dalej nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego.
-A co byś zrobił, gdybym powiedziała, że tak? – zapytała Zoey nadal szepcząc.
Po chwili Bieber znalazł się nad nią.
-Kochałbym się z tobą – powiedział nachylając się nad nią i całując ją czule – Będę delikatny, śliczna. Obiecuję – wyszeptał powoli zdejmując z niej koszulę nocną.

Zo obudziła się przytulona do Justin, ich nogi były ze sobą splecione. Spojrzała na niego. Miał nagi tors, potargane włosy i chociaż był pogrążony we śnie na jego ustach błąkał się uroczy uśmiech. Nie potrafiła oprzeć się pokusie i przytuliła się do niego mocniej.
-Hej, Deszczowa Księżniczko – usłyszała szept Biebera. Z jednej strony nie chciała go budzić, ale z drugiej ucieszyła się, że już nie śpi. Musnął jej szyję i uśmiechnął się do niej tak niezwykle jak jeszcze nigdy.
-Cześć – odpowiedziała odwzajemniając uśmiech i zastanawiając się jednocześnie czy u niej też wygląda teraz inaczej.
Justin pogładził policzek Zo i musnął jej usta.
-O czym myślisz? – zapytał, kiedy zauważył, że twarz dziewczyny jest mocno zamyślona.
-Co byś zrobił gdyby się okazało, że wszystko co tu robiliśmy zapisało się na jakiejś ukrytej kamerze?
Justin się roześmiał, a Zoey poczuła motyle w brzuchu na dźwięk jego śmiechu.
-Oglądałbym to non-stop – znowu ją pocałował – Nie masz co się martwić maleńka. Nikt nie wiedział, że tu przyjedziemy.
-Ale recepcjonista dał ci ten pokój co zawsze…
Justin uśmiechnął się jednym kącikiem ust i po chwili znalazł się nad Zoey.
-Słuchaj, śliczna. Co się stało, to się nie odstanie, a więc nie ma co myśleć ‘co by było gdyby…’, bo i tak nic nie zmienimy, a więc nie warto się martwić na zapas. Zapewniam cię, że nie masz najmniejszych powodów do obaw – znowu ją pocałował. Zo stwierdziła, że jego pocałunki również są teraz jeszcze bardziej niesamowite.
Przez kilka chwil oddali się pieszczotom.
-Zo…? – zaczął Bieber.
-Tak?
Nagle odezwał się telefon Justina.
-Halo? – odebrał Bieber jeszcze zaspanym głosem.
-Justin, jest  12:00. Obudziłem cię? – zapytał zdziwiony Scooter.
-Nieee – odpowiedział chłopak.
-Jaaaaaasne. I powiedz jeszcze, że nie ma przy tobie Zoey – zaśmiał się menager.
-Umm… No jest… Ymm… Po co dzwonisz?
-O 14:00 masz lot do Grecji? Już nie pamiętasz?
Justin chwilę nie odpowiadał.
-Jesteś tam, Justin? Halo?
-Jestem. Przyjedziesz po mnie na lotnisko? – zapytał Justin spoglądając niepewnie kontem oka na Zo.
-Jasne. Do zobaczenia.
-Hej – Justin się rozłączył.
Zoey zerwała się z łóżka i spojrzała na niego oskarżycielsko.
-Nie powiedziałeś, że dziś wyjeżdżasz – powiedziała zła, ale w jej oczach widać było powstrzymywane łzy.
-Zo… - Bieber również wstał z łóżka, ale kiedy chciał ją przytulić, odepchnęła go.
-Dlaczego nie powiedziałeś?? – zapytała ostro.
Justin przygryzł nerwowo wargi.
-Przespałeś się ze mną i już nic cię tu nie trzyma, tak??
Bieber spojrzał na nią z wyrzutem.
-Jasne. Oczywiście. Tak, przecież to był mój jedyny cel – mówił Bieber z sarkazmem. Złapał dziewczynę za nadgarstek, kiedy zamierzała wyjść z pokoju – Zoey, nie miałem pojęcia, że stanie się to co się stało, a bilet kupiłem zaraz po tym jak tu przyleciałem. Mała, przepraszam…
-Nie mów tak do mnie – Zo wyrwała mu się i pobiegła do drzwi, ale Bieber był szybszy i zagrodził jej wyjście.
-Śliczna, nie złość się na mnie. Wrócę, jak tylko będę mógł, ale… No i tak urwałem się z tej gównianej trasy. Zrobiłem to wyłącznie dla ciebie i pokłóciłem się z Usherem. Zoey, przepraszam, że nie mówiłem kiedy wyjeżdżam, ale nie było to dla ciebie oczywiste, że to kiedyś nastąpi?
-Wypuść mnie – powiedziała ostro.
-Zo…
-Wypuść mnie!! – krzyknęła – Jus, ty nigdy nie masz czasu! Tylko jak TY tego chcesz, a kiedy ja cię potrzebuję, to wyjeżdżasz – mówiła prawie płacząc.
-Mała… - Justin nie zważając na jej protesty przytulił ją mocno.
-Puść mnie – wysyczała.
-Nie – powiedział Bieber i musnął jej policzek.
Zoey przez jakiś czas się wyrywała, ale po jakimś czasie poddała się.
-Słuchaj… - zaczął znowu Justin – Jak chcesz, to możesz jechać ze mną.
-Nie chcę od ciebie łaski – powiedziała sucho.
-Zo, ale…
-Nie chcę łaski – powtórzyła – A w ogóle to twoje fanki mnie nienawidzą. Bez przerwy mnie obrażają, piszą jaką to jestem suką i dziwką. No oczywiście, że tak. A no i jeszcze jestem z tobą przecież tylko z powodu kasy i sławy jaką masz – mówiła łamiącym się głosem - Nie przeżyłabym tam dnia.
Justin chwilę nic nie mówił.
-Ale one cię nie znają Zoey… Nie przejmuj się nimi.
-Ale ja nie dają rady, Jus. Zrozum. Nawet nie wiesz jak to boli… Tak, powtarzam sobie, że mnie nie znają, że nie mają prawa oceniać, ale to i tak boli tak samo…
Bieber nie wiedział co na to odpowiedzieć.
-Czy możesz mnie już puścić? – zapytała załamana.
Justin musnął jej szyję, a Zo odepchnęła go z całej siły.
-Zostaw mnie – powiedziała na granicy wybuchnięcia płaczem.
-Zo, przepraszam… - mówił zdesperowany Justin.
-Zawsze coś zepsujesz, zrobisz coś źle, potem przepraszasz i wszyscy naokoło mają ci wybaczać, bo przecież jesteś taki idealny. To już robi się nudne…
-Deszczowa Księżniczko, jesteś jedyną osobą, która sprawia, że chce mi się żyć, okey?? Możesz się na mnie wkurzać, obrażać, wrzeszczeć, denerwować, ale to nic nie zmieni. Serio, przepraszam. I wcale nie myślę, że jestem idealny. Jestem beznadziejny pod prawie każdym względem, zrażam do siebie wszystkich ludzi. Gwiazdorzę? Możliwe. Ale nie robię tego celowo. Zo, nie złość się na mnie…
-Wypuść mnie – powiedziała Zoey ze słodką ironią.
Justin wyglądał jakby dostał cios w plecy.
-Proszę bardzo – powiedział odsuwając się od drzwi i kłaniając się jej majestatycznie – Zamierzasz oddać mi moją koszulę?
Zoey nie odwracając się trzasnęła drzwiami wejściowymi.
-Widocznie nie – mruknął pod nosem Justin i załamany usiadł na łóżku. Po chwili zaczął pakować rzeczy. Dlaczego zawsze muszę wszystko spieprzyć? – pomyślał zły na siebie – ‘Idealny’ pan Bieber jak zwykle zrani ludzi, na których najbardziej mu zależy. Czemu nie? – robił sobie wyrzuty w myślach.

Zo szła ulicami Londynu boso, w rurkach, krzywo zapiętej koszuli Biebera i nieogarniętych włosach, w ręku trzymając telefon i pisząc do mamy, że dziś wraca do domu, prosząc, żeby nie pytała dlaczego. Obiecała, że jak przyleci to wszystko wyjaśni. Jeszcze nie wiedziała co powie Ewel, ale była pewna, że przyjaciółka nie będzie zadowolona z ich nagłego powrotu do Polski. Chyba, że Liam poleci z nimi… W co w sumie wątpiła. Idąc szybkim krokiem i zbliżając się coraz bardziej do domu Sebastiana bez przerwy czuła na sobie spojrzenia gapiów, szepty i błyski fleszy. Zastanawiała się czy to paparazzi, czy po prostu ludzie, którzy pierwszy raz widzą bosego człowieka. Uśmiechnęła się pod nosem, ale po chwili uśmiech zniknął. Była wściekła na Justina. Nie zamierzała słuchać żadnych jego wyjaśnień. Dzień, który miał być najlepszy, przerodził się  w najgorszy.

Justin wsiadł do samolotu i zajął swoje miejsce w pierwszej klasie przy oknie. Chwilowo nikt nie siedział obok niego, ale było jeszcze sporo czasu do startu samolotu. Bieber zapatrzył się w okno myśląc o Zo i nawet nie zauważył kiedy na miejscu obok niego usiadła brązowowłosa lalunia o azjatyckiej urodzie.
Bieber niechętnie poświęcił jej krótkie spojrzenie.
Do startu samolotu nie odzywali się do siebie ani razu i Justin załamał się, kiedy jednak okazało się, że będzie musiał z nią rozmawiać.
-Widziałeś co wyprawiała dziś twoja dziewczyna? – zapytała Azjatka kpiąco.
Justin dopiero teraz poświęcił nieznajomej jakąkolwiek uwagę.
-Hmm? – zapytał wyrwany z rozmyślań.
-Pytałam czy wiesz co wyprawiała dziś twoja dziewczyna – powtórzyła – Mam na imię Cao.
-Świetnie – powiedział Bieber spoglądając na swój telefon – Co takiego zrobiła moja dziewczyna?
-Wygłupiła się przed całym Londynem – zaśmiała się Cao.
-To znaczy? – dopytywał się zniecierpliwiony Justin i w tym momencie na swoim iPhonie znalazł stronę internetową całą poświęconą Zoey i jej dzisiejszym dokonaniom.
Spojrzał rozbawiony na zdjęcia zrobione przez paparazzi.
Azjatka uśmiechnęła się krzywo.
-Haha, wyobraź sobie, że się na mnie zdenerwowała i wyszła z pokoju właśnie tak. Nie chciałem jej wypuścić, ale… No cóż.
-Wszyscy mówią, że z nią spałeś – powiedziała Cao z zazdrością.
Bieber wciągnął głośno powietrze, a potem parsknął śmiechem.
Dziewczyna dziwnie na niego spojrzała.
-Wiesz… Ludzie mówią dużo rzeczy – powiedział, ale myślami był przy Zo i nocy.
-Taaa.  A jak wyjaśnisz to jak wyglądała? – zapytała powątpiewająco.
-Niczego nie będę wyjaśniał – uśmiechnął się uroczo i znowu zaczął patrzeć w okno z nadzieją, że jego nowa koleżanka się zamknie – Przecież miała spodnie – dodał rozbawiony.
Dziewczyna zostawiła to bez komentarza.
-Ile ona w ogóle ma lat? Nie jest za młoda na takie rzeczy? Ja byłabym lepsza.
Bieber przygryzł wargę , żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Słuchaj. Mój seks, moja sprawa – powiedział Justin, aż kobieta siedząca przed nimi się obejrzała – Spokojnie, proszę pani. Mamy po 18 lat – uśmiechnął się grzecznie.
Kobieta tego nie skomentowała.
Chwilę siedzieli w ciszy.
-O co się z nią pokłóciłeś? – zapytała Cao.
Bieber westchnął.
-Nie interesuj się – odpowiedział nie patrząc na dziewczynę.
-Jest szansa, że z nią zerwiesz? Nie jest ciebie warta – powiedziała Azjatka.
-Nie ma szans. A ty nie masz szans u mnie – odezwał się spoglądając na Cao.
-Dupek – warknęła.
-Ja jestem dupkiem? Przywalasz się do mnie chociaż dobrze wiesz, że mam dziewczynę – powiedział spokojnie Justin i znowu zaczął patrzeć przez okno.

-Cooo? Wracamy? Juuż? – zapytała załamana Ewelina, kiedy usłyszała od Zoey, że dziś lecą do Polski – Dlaczego?
-Potem ci powiem – odpowiedziała Zo.
-Dobra, już was zostawiam – powiedział Liam z westchnięciem wychodząc z pokoju.
-Nawet inteligentny z niego chłopak. Rozumie aluzje – zaśmiała się Zo, ale po chwili spoważniała – Przespałam się z Justinem, wiesz? – wyznała Zoey, przygryzając wargę.
Ewel nie wyglądała na ani trochę zdziwioną. Uśmiechnęła się szeroko.
-A opoooowiesz mi jak byłooo? – zapytała szczerząc się od ucha do ucha – Na peewno genialnie – powiedziała rozmarzona – Justin…
Zo spojrzała na nią dziwnie.
-No co? – roześmiała się Ewelina – Jestem w końcu jego fanką, nie?
-No niech ci będzie. Wybaczę ci – powiedziała łaskawie - Ale sprawy się trochę pokomplikowały…
-Znowu?? – jęknęła.
-Taa. Justin poleciał sobie dziś dalej w trasę nie mówiąc mi nic wcześniej, że musi dzisiaj wracać… Pokłóciliśmy się…
-A później będzie seks na zgodę?
Rozbawiona Zo uderzyła Ewel w rękę.
-Nie mów, że byś nie chciała – roześmiała się – Dobra, dobra. Już przestaję – uniosła ręce w obronnym geście widząc spojrzenie Zoey – I dlatego wracamy? Bo pokłóciłaś się z Jusem? Czy bo z nim spałaś?
-Ciszej – syknęła Zo – Sebastian jest w salonie.
-Ale on nie ma przecież nic przeciwko – Ewelina mrugnęła do przyjaciółki.
Zo westchnęła głęboko.
-Tak, czy inaczej wracamy – powiedziała.
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.
-Z Liamem.
-To o której?

-Chcesz ciastko? – Cao po raz setny próbowała zacząć rozmowę z Bieberem.
-Nie dzięki. Skąd mam wiedzieć czy nie chcesz mnie otruć, czy coś?
-Bo cię kocham?
Justin westchnął znudzony.
-Przepraszam, co któremu facetowi to mówisz? – zapytał.
-Tylko tobie, kotku.
-Nie rozpędzaj się, co?
-Za pięć minut lądujemy - z głośników rozległ się głos.
-Jest! Zbawienie! – wykrzyknął Justin, a Cao spojrzała na niego obrażona.
Przez ostatnie pięć minut nie odezwała się ani słowem.
Bieber wydostał się z samolotu najszybciej jak pozwolił mu na to tłum. Załamany i przerażony zorientował się, że Cao bez przerwy jest tuż za nim.
-Czego ty ode mnie, do cholery chcesz?! – zapytał zirytowany Justin.
-Ciebie.
Biebs westchnął zażenowany.
-Mam dziewczynę, rozumiesz?? Zostaw mnie. Mogę dać ci autograf i się wreszcie odwal – powiedział ostro Justin.
Dziewczyna pokazała mu środkowy palec i oddaliła się z gracją.
Justin parsknął sarkastycznym śmiechem.
-Ach, jakie ja mam cudowne fanki – mruknął pod nosem i zaczął wypatrywać czekającego na niego Scootera.
Nigdzie nie mógł go dostrzec, zauważył go dopiero, kiedy ten podszedł do niego od tyłu i przestraszył.
-Boże, Scooter! – krzyknął przestraszony Justin łapiąc się za serce.
-Nie widzieliśmy się dwa tygodnie i już stałem się dla ciebie Bogiem? – zaśmiał się menager.
-Chciałbyś, staruszku – roześmiał się Justin.
-Uważaj sobie, dzieciaku – zażartował Sccot – Idziemy dziś na imprezę. Musisz się trochę wyluzować – powiedział wsiadając do samochodu.
-Jeśli nie zamierzasz powiedzieć mojej mamie, jak ostatnio ile wypiłem, to zgoda – odpowiedział Bieber wsiadając po drugiej stronie.
-No zobaczymy – mrugnął Sccot – Za tydzień 18 urodzinki, co?
-Uhm – przytaknął Jus – Będę mógł się urwać z trasy do Zo?
-Kiedy?
-No, na urodziny – odpowiedział patrząc w okno.
-Twoja dziewczynka mocno wczoraj nabroiła chodząc po całym Londynie w twojej koszuli po NIEPRZESPANEJ nocy z tobą.
-Czemu sądzisz, że nieprzespanej ? – zapytał Bieber uśmiechając się łobuzersko.
-Właśnie dlatego, bo widzę jak się dziś zachowujesz – powiedział z lekkim uśmiechem.
Jus przygryzł mimowolnie wargę.
-Myślisz, że mama też zauważy?
Scooter parsknął śmiechem.
-Ona cię tak rzadko widzi, że raczej nie.
Justinowi na ułamek sekundy zrobiło się przykro z tego powodu, ale zaraz odepchnął od siebie nieprzyjemną myśl.
-To dobrze – powiedział zamyślony chłopak.
-I jak było?
Bieber przez chwilę próbował zachować powagę, ale zaraz się roześmiał.
-Co to ma być za pytanie?! – zapytał nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu – Niesamowicie – dodał przyciszonym głodem.
-Pytam, bo zastanawiam się czy było warto dla takiego skandalu – odpowiedział z westchnięciem – Widziałeś te nagłówki ‘Bieber kończy z wizerunkiem grzecznego chłopca!’. I co my teraz zrobimy?
Justin spojrzał na Scootera dziwnie.
-Jak byłem z Seleną to kazałeś wywoływać mi jeszcze większe skandale. Co wcale nie było dla mnie miłe. Nie mam pojęcia o co ci teraz chodzi – powiedział w momencie kiedy dojechali na miejsce.

____________________________________________
Rozdział napisany z Zuuuuzią <3 Najlepiej pisze się po drugiej w nocy xD 
Piszcie co sądzicie ;)

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3 <3 <3 Super piszesz! <3 <3 <3 nie mogę doczekać się next'a <3

    I jeżeli to nie problem to...
    Zapraszam do mnie, chciałabym poznać jakieś opinie na temat mojego pisania... bo może wgl skończyć pisać? ... a i tak nikt nie czyta :)

    http://new-love-new-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie, to boski :* Szkoda tylko, że się pokłócili :/ Ale mam nadzieję, że się wszystko wyjaśni :3 Czekam na następny <3 / @SwaggiePassie PS Mogłabyś ustawić jakąś jaśniejszą czcionkę? Bo ledwo rozczytuję :C

    OdpowiedzUsuń
  3. ej, ej, beka jest jak to piszemy *:




    DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cudowny blog! strasznie mi sie podoba :) mam nadzieje ze niedlugo pojawi sie nn bede czekac, jest bosko

      Usuń
  4. Mhmmmm co mam napisać ?? Wiem ... to co piszesz jest rzeczą niezwykłą. Widać że dajesz w pisanie całą siebie(i nie tylko);P Ludzie lubią to czytać bo nie jest to nudne tylko twórcze . Ukazujesz ludziom różne emocje : miłość, rozstania , niepewność , przyjaźnie itp. Czytam twoje blogi już od dawna ;] Mam nadzieje że jeszcze długo będziesz pisała(ja na pewno będę czytać). Szczerze mówiąc dziwie się że jeszcze książki nie napisałaś(na pewno bym kupiła) ;] Masz talent dziewczyno . Trzymaj tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń