poniedziałek, 26 marca 2012

26. Ręcznik.


    -Ej, mam ochotę na hot-dog’a, Zo… Musimy koniecznie zjeść hot-dogi jak wrócimy do domu... Zoey? – Justin spojrzał na swoją dziewczynę, która spała głębokim snem – Ej, czy nikt nie mógł być tak uprzejmy, żeby poinformować mnie, że ona śpi? Ile nawijam bez odzewu??
-Coś koło 20 minut, ale dobrze się bawiłem – wyszczerzył się Liam, jedyny, który jeszcze nie spał.
-Aha? Dzięki – powiedział sarkastycznie Justin – Zo? Zo??? Zo?! Zoey??
-Ej, nie budź jej – zaśmiał się Liam, kiedy zobaczył, że dziewczyna nawet nie drgnęła – A tak wgl to czemu ciągle wkurzasz Ewel?
-Chłopak ją rzucił i próbuję sprawić, żeby o nim nie myślała. Myślę, że lepiej, żeby trochę się na mnie podenerwowała niż się dołowała. Serio widać, że ją to cholernie boli, ale i tak się nie przyzna… A ty? Czemu jesteś dla niej taki… miły?
-No… Umm… Ymm…
-Aaaaaaaaaa – powiedział wyszczerzony Biebs – Juuuuż roooozuuumiem… Ale zaraz, zaraz… Myślałem, że jesteś gejem.
Liam posłał mu spojrzenie ‘R U fuckin’ kidding me?’.
-Nie no dobra. Żartowałem, stary – powiedział Justin.
-To dobrze, bo bym ci coś powiedział co myślałem o tobie… Ej, Ewel jest fajna, nie?
Bieber się roześmiał.
-Nie w moim typie, ale pewnie. Lubię ją. Wydaje się spoko.
-Nie, nie śpię – wymamrotała Zo przez sen.
-Jasne, kotku – rozbawiony Bieber pogładził jej włosy.
-Ma trochę opóźniony zapłon – zaśmiał się Liam.
Ewelina przysłuchwiała się rozmowie chłopaków od samego początku i z trudem zachowywała powagę. Nie mogła spać… Za dużo myśli kłębiło się w jej głowie.
-Jestem głodny – jęknął Liam.
-A ja nie? – powiedział załamany Justin – Umieeeeram – przytulił delikatnie do siebie Zo, a dziewczyna musnęła jego policzek.
-Już mi nie umieraj, bo będę tęskniła – powiedziała otwierając oczy.
-To ty nie śpisz?! – zapytał Bieber i korzystając z okazji pocałował ją w usta.
-Nie? Przecież ja wgl nie spałam!
W jednym momencie wszyscy spojrzeli się w stronę Ewel, która wybuchnęła śmiechem. Nie mogła przestać się śmiać spoglądając na Zo.
-Ty też nie śpisz? – zdziwił się rozbawiony Liam.
-Nie! – mówiła turlając się ze śmiechu – Zo zawsze mówi, że nie śpi, nawet po trzech godzinach snu - znowu zaczęła się śmiać.
Justin też się roześmiał, a Zoey patrzyła na nich zdezorientowana.
-Ale ja naprawdę nie spałam – broniła się Zo.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a Ewelinie brakło tchu.
-Ej, dusisz się? – Liam nachylił się nad Ewel, która nie przestając się śmiać leżała na podłodze.
-Może troszeczkę – dziewczyna uśmiechnęła się, jak zdawało się Liam’owi trochę zalotnie.
-Myślę, że ona potrzebuje sztucznego oddychania – wyszczerzył się Bieber.
Liam spojrzał Ewelinie w oczy i uśmiechając się lekko musnął jej usta.
-Ej, ja też chcę buziaka, Zo – obwieścił Justin i wpił się w usta swojej dziewczyny.
-A ja??? – zapytał Harry, przecierając zaspane oczy.
-Chodź tu do mnie! – wykrzyknął Zayn.
-Nie no stary chyba sobie żartujesz – skrzywił się Harry.
-Nie. Ja bardzo serio mówię – powiedział Zayn z sarkazmem.
-O, widzę, że już cała winda nie śpi – wyszczerzył się Biebs – Chociaż… Moglibyście teraz sobie wszyscy ładnie zasnąć i zostawić mnie z Zo. Co wy na to?
Zoey się skrzywiła, a Justin spojrzał na nią obrażony.
-Ja ciebie też – dziewczyna uśmiechnęła się uroczo.
Oczy Zo powędrowały na Liam’a i Ewelinę nie odrywających od siebie wzroku.
Nie była przekonana co do tego ‘związku’, ale nie chciała nic mówić. Ewel przynajmniej była wesoła.


Wszystkich obudził dźwięk dochodzący z głośnika w windzie.
-Witamy w naszym centrum handlowym. Życzymy miłych i udanych zakupów.
-Jest!!!! Otwierają!!! – wrzasnął Harry – Może nas uratują kurde wreszcie!!!
-Suuuper – uśmiechnął się Jus.
Zo przyglądała się mu w zamyśleniu. Wyglądał okropnie. Był blady i wyglądało jakby z trudem oddychał.
-Co jest, śliczna? – zapytał, kiedy zorientował się, że jest obserwowany.
-Źle się czujesz, Jus? – spytała zaniepokojona.
-Nie, co ty. Dlaczego tak myślisz?
-Przede mną nic nie ukryjesz, Justin. Wyglądasz…
-Po prostu jestem zmęczony, bo nie mogłem spać. I głodny, a poza tym nie przytulałem cię już jakieś 2 godziny – uśmiechnął się.
Zo nie dała się zwieść, ale nic więcej nie mówiła. Nic przecież nie mogła zrobić, ale strasznie się o niego martwiła.
-Może zaraz ktoś się zorientuje, że winda nie działa… Oby – powiedział Zayn.
-Noo.
Zoey ciągle nie odrywała wzroku od Biebsa, który oddychał coraz płyciej.
-Jus, co ci jest? – powtórzyła już tym razem stanowczo.
Justin nie odpowiedział, tylko złapał się mocno dziewczyny, jakby sam nie mógł siedzieć i osunął się po ścianie windy.
-Jus!! – pisnęła przerażona Zoey – Zróbcie coś! Zróbcie, błagam!!! Ratunku!!! – zaczęła wrzeszczeć i walić w ścianę windy.
-Zo, uspokój się – powiedział delikatnie Harry, chociaż widać było, że też jest nieźle zdenerwowany – A co tam kurde. RATUNKU!!!!!!!!!!
Wszyscy zaczęli krzyczeć najgłośniej jak potrafili, a Zo płakała przytulając do siebie bezwładne ciało Justina.
Po kilku minutach poczuli, że ruszają. Ewel rozpłakała się z ulgi. Zaraz drzwi windy otworzyły się i chłopacy wynieśli Biebera.
Kiedy ochrona zauważyła co się stało z Justinem zadzwonili po karetkę i zawzięcie próbowali uspokoić przerażone dziewczyny… i Harry’ego.
Zoey nie mogła przestać płakać.
Cała czwórka została odwieziona do domu, a Zo pojechała z Justinem karetką  do szpitala, bo pozwolili jechać tylko jej.


Pierwsze co zobaczył Bieber po przebudzeniu to płaczącą nad sobą Zoey.
-Hej, Deszczowa Księżniczko – uśmiechnął się do niej słabo i przykrył jej dłoń swoją.
Dziewczyna spojrzała na niego przestraszona jego nagłym przebudzeniem.
-Przestań wreszcie mdleć, okey?!?! – krzyknęła na niego przez łzy – Tak strasznie się o ciebie boje… - mówiła płacząc.
Justin spojrzał smutno na dziewczynę.
-Co ci jest Jus??? – mówiła, a łzy płynęły po jej policzkach.
-Nic, mała – odpowiedział cicho – Po prostu jestem zmęczony…
-W takim razie nie pracuj. Odpoczywaj. Nie pozwalam ci pracować! – powiedziała stanowczo.
Bieber się roześmiał, widząc jej powagę.
-To nie jest śmieszne! Kiedyś naprawdę coś ci się może stać, Justin. A co jak zemdlejesz idąc po schodach? Co wtedy? Potrzebujesz więcej odpoczynku…
-Ale… - zaczął Justin.
-Żadne ale, teraz odpoczywasz – powiedziała Zoey ocierając łzy.
-Ej, mała nie martw się mną tak…
-Jak mam się niby nie martwić?!
-Normalnie? Nic mi nie jest.
-Wiesz co? Nie chce mi się z tobą gadać! Ciągle twierdzisz, że jest okey, a nic na to nie wskazuje! Czemu nie mógłbyś choć raz być ze mną szczery?! -  dziewczyna wyszła z sali trzaskając drzwiami.
Słyszała, że Justin za nią woła, ale go zignorowała. Chwilowo miała ochotę znaleźć się jak najdalej od niego. Zamartwianie się o jego stan zdrowia i noc spędzona w windzie całkowicie rozstroiły ją emocjonalnie.
Wybiegła ze szpitala, a deszcz spływający z nieba strugami, mieszał się ze łzami płynącymi po jej policzkach. Zaczęła biec w stronę, w której jak jej się zdawało znajdował się dom Sebastiana. Po pewnym czasie zorientowała się, że totalnie nie wie gdzie jest. Chwyciła za telefon, ale była tak roztrzęsiona, że nie potrafiła wytłumaczyć gdzie jest.
-Zoey, kochana, spokojnie. Weź głęboki oddech i rozejrzyj się – mówił powoli Sebastian.
Dziewczyna zaczęła się rozglądać, ale to, że było już ciemno i deszcz bardzo utrudniał jej zobaczenie czegokolwiek.
-Ale ja nie wiem – wykrztusiła Zo przez płacz.
-Mała, nie panikuj. Panika ci na pewno nie pomoże. Widzisz kogoś? Spytaj się gdzie jesteś.
-Ale nikogo tu nie ma!!
Nagle Zoey zobaczyła zarys jakiejś postaci.
-Poczekaj. Zadzwonię za chwilę – powiedziała Zo i rozłączyła się – Justin?! – wykrzyknęła zszokowana.
Bieber nic nie powiedział tylko przytulił ją mocno do siebie.
-Serio musisz tak szybko biegać? Myślałem, że już cię nie znajdę – powiedział całując ją w policzek.
-Juustin – Zo wtuliła się w niego i na nowo się rozpłakała.
-Nie płacz, śliczna – powiedział czule gładząc jej mokre włosy – Patrz, za tobą jest ‘nasz’ hotel – uśmiechnął się do niej – Pójdziemy tam i przemyślimy co dalej – złapał delikatnie jej dłoń i pociągnął w stronę hotelu.
Weszli do środka. Recepcjonista posłał im zdziwione spojrzenie, ale nic nie powiedział.
Justin uśmiechnął się do Zo i odgarniając mokre włosy z jej twarzy musnął jej usta.
-Uciekłeś ze szpitala? – spytała Zoey.
Bieber się zaśmiał.
-Taa… Poniekąd nie po raz pierwszy. Oni się już chyba przyzwyczaili.
Zo też zdobyła się na lekki uśmiech.
-Nie powinieneś za mną biec.
-Wiem – uśmiechnął się do niej i pogładził po policzku – Ale chyba nie wierzyłaś w to, że pozwolę ci tak uciec?
Zoey wzruszyła ramionami.
-Już zaczynałam…
-Zraniłaś mnie teraz, wiesz? – zaśmiał się – Możesz być pewna tego, że za każdym razem jak będziesz mi uciekać, to będę biegł za tobą. Obojętnie w jakiej sytuacji, miejscu, czy czasie.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
-Panie Bieber, wynajmuje pan pokój? – odezwał się recepcjonista.
Justin spojrzał pytająco na Zo.
-Nocujemy tu? Wrócimy rano.
-Ten pomysł nie wydaje mi się zły… Strasznie mi zimno, czuję się okropnie i nie mam siły nawet stać. Bardzo chętnie odpuszczę sobie dalszą podróż, tylko musimy zadzwonić do Seby, żeby się nie martwił.
Bieber skinął głową.
Dostali klucze od pokoju i udali się na samą górę do ‘ich’ apartamentu.
Kiedy tylko weszli Zoey rzuciła się na łóżko.
-Wstaaaawaj. Jesteś mokra – Bieber złapał ją za ręce i podniósł z łóżka.
-No i co mam z tym zrobić? Nie mam innych ciuchów.
Justin chwilę nic nie mówił. Wyglądało na to, że myśli.
-Nie mam pojęcia co masz z tym zrobić, ale teraz idź do łazienki wziąć gorący prysznic, żeby się trochę rozgrzać… Może możesz spać bez ciuchów? – Zo posłała mu dziwne spojrzenie – Ej, mała, nie zamierzam się do ciebie dobierać. Akurat w tej chwili chodzi mi tylko o twoje zdrowie, jasne? Spanie w mokrych ciuchach na pewno dobrze ci na zdrowie nie zrobi.
Zoey nie odpowiadała.
-Jejku, jeśli cię krępuję, mogę spać na kanapie. Serio. Ale teraz idź już pod ten prysznic, bo będziesz chora. Trzęsiesz się z zimna.
-A ty? – spytała Zo.
-A co ja?
-Też jesteś cały mokry.
Bieber machnął lekceważąco ręką.
-Ja sobie poradzę. Idź już w końcu!
Kiedy tylko Zo zniknęła w łazience, Bieber odkleił z ust uśmiech i przysiadł na krześle. Miał niepokojące zawroty głowy, a totalnie nie miał ochoty znowu mdleć. Miał już tego serdecznie dość.
Nagle do głowy przyszedł mu jak na jego gust nie taki zły pomysł. Na swoim iPhone’ie wykręcił numer Eweliny.
-Ewel? Słuchaj… Liam ma prawojazdy, prawda? Przywieźlibyście nam jakieś suche ciuchy do hotelu? Sebastian wytłumaczy wam gdzie.
-Jasne. Zaraz będziemy – powiedziała Ewelina i rozłączyła się.
Justin chwilę siedział bezczynnie, ale zaraz doszedł do wniosku, że Zoey trzeba poinformować o tym, że przwiozą im ciuchy.
Nacisnął na klamkę łazienki. Zo nie zamknęła drzwi. Uśmiechnął się cwaniacko i po prostu wszedł.
-Co ty sobie wyobrażasz?! – krzyknęła na niego sięgając po ręcznik. Niestety Bieber był szybszy. Zabrał ręcznik.
-Widzę, niczego nie muszę sobie już wyobrażać – wyszczerzył się i zagrodził sobą dostęp do dwóch pozostałych ręczników. Pochłaniał ją wzrokiem.
-Oddaj to – wysyczała.
-A co będę z tego miał? – ciągle się uśmiechał.
-Może kiedyś zgodzę się z tobą przespać.
-Kusząca propozycja, ale nie – uśmiechnął się przeuroczo – Daj się jeszcze chwilę popatrzeć.
-Oddawaj!! – wrzasnęła dziewczyna.
-Kocham cię, wiesz?
-W tej chwili podaj mi ten pieprzony ręcznik!!
-Sama go sobie weź.
-Ale z ciebie palant – zaśmiała się Zo.
-Ale twóóój. No chodź.
Zoey nie za bardzo chciała przystać na jego propozycję.
-Boję się ciebie.
Bieber się roześmiał.
-I słusznie, ale nic złego nie wykombinuje, czy chcę, czy nie, bo zaraz przyjedzie tu twoja przyjaciłóka z Liam’em przynieść nam suche ubrania.
-Miło wiedzieć – Zo zacisnęła usta.
-No i wszedłem tu właśnie dlatego, żeby ci o tym powiedzieć, a poza tym… Nie zamknęłaś drzwi, śliczna. Jakbyś nie chciała, żebym wchodził, to byś zamknęła.
-A nie mogłam zapomnieć?
-Nie – szczerzył się Justin.
-Dobra, już. Oddaj. Proszę.
-No mówię, że masz sama go sobie wziąć.
-Oddawaj!! Co oni sobie pomyślą jak tu wejdą?!
-Że masz ładne ciało – uśmiechnął się Jus.
Zo próbowała zachować powagę, ale wybuchnęła śmiechem.
-A więc… Bierzesz ode mnie ręcznik, czy stoisz tu przede mną dalej… nago? – szczerzył się Bieber.
Zo zrobiła krok w jego stronę, a on wyciągnął rękę z ręcznikiem prze siebie. Kiedy dziewczyna spróbowała złapać ręcznik, Justin przyciągnął go do siebie, a potem uniósł go nad głowę.
-No chyba śnisz, chłopczyku – powiedziała Zoey uśmiechając się do niego i wychodząc z łazienki, zostawiając Biebera sam na sam z ręcznikiem.
-No ej! – zaśmiał się Justin, kiedy Zo zniknęła pod kołdrą – To niesprawiedliwe – jęknął.
-No chyba, że sprawiedliwe.
-Wytrzeć cię?
-Brak mi na ciebie słów – westchnęła rozbawiona Zoey – Zdążyłam wyschnąć, stojąc tam i czekając aż go oddasz.
-Ej, powiedziałaś, że jak go oddam, to się kiedyś ze mną prześpisz, prawda? Proszę – podał dziewczynie ręcznik.
-No chyba sobie nie żartuj – prychnęła – Troszkę za późno, kotku.
-Nic nie mówiłaś o jakimś ograniczeniu czasowym – usiadł na łóżku obok Zo i musnął jej usta – Ej, jesteś gorąca.
-Co?
-No… W dwóch znaczeniach jak najbardziej, ale chodzi mi o to, że jesteś rozpalona – Bieber przyłożył rękę do jej czoła.
Usłyszeli pukanie do drzwi i obydwoje zareagowali natychmiastowo. Zo podciągnęła wyżej zsuwającą się z niej (przy niewielkiej pomocy Biebera) kołdrę, a Justin wstał otworzyć.
-Przybyliśmy!! – za drzwiami zobaczyli wyszczerzonego Liam’a trzymającego za rękę Ewel.
-Czy my o czymś nie wiemy? – spytała uśmiechając się podejrzliwie Zo patrząc na przyjaciół.
Liam i Ewelina popatrzyli na siebie.
-Umm… No… Wiesz o wszystkim Zoey – zapewnił ją Liam.
-Dajcie te ciuchy – powiedział Jus – Serio, chętnie wreszcie założyłbym coś suchego.
Ewel podała Bieberowi siatkę z ubraniami.
-Dzięki – Justin wszedł do łazienki.
-Tylko nie zapomnij zamknąć drzwi na klucz, kochanie! – zawołała za nim Zo.
Usłyszała śmiech Biebera dobiegający zza drzwi.
-Nie ma sprawy! – odkrzyknął.
Liam i Ewelina dziwnie na siebie spojrzeli.
-Co się tu działo zanim przyszliśmy? – spytała podejrzliwie Ewel.
-Było… ciekawie – powiedziała Zo z tajemniczym uśmiechem.
Ewelina też się uśmiechnęła.
-To my spadamy, Zoey – powiedział Liam – Nie daj się zaciągnąć Bieberowi do łóżka.
-Swój rozum to ja mam – odpowiedziała.
-To dobrze – uśmiechnął się chłopak.
-Paaa – pożegnali się.
Kiedy tylko wyszli, Zo wstała okryta kołdrą.
-Jus, masz moje ciuchy?
-Tak, kochanie, a co?
-Oddasz mi je?
-To chodź – powiedział Justin.
-Nie jestem przekonana co do tego, wiesz?
-Wiem. Ale chodź.
Zoey uśmiechnęła się pod nosem.
-A zamknąłeś drzwi jak cię prosiłam?
-Tak.
-To jak mam wejść? – spytała Zoey, ale kiedy chwyciła za klamkę okazała się otwarta.
-Ups, zapomniałem – zaśmiał się Justin.
-Jaaaasne. Gdzie są ciuchy? – dziewczyna zlustrowała go wzrokiem.
-Co ty sobie wyobrażasz? – zapytał Bieber, kiedy zobaczył, że dziewczyna się mu przygląda.
-Widzę, niczego nie muszę sobie wyobrażać – uśmiechnęła się słodko Zo i sięgnęła po ciuchy leżące w kącie, a po drodze z wieszaka zgarnęła dwa pozostałe ręczniki.
-Co ty robisz?! – krzyknął za nią Justin.
-Też cię kocham – odpowiedziała i zamknęła za sobą drzwi.

___________________________________
Co o ty  sądzicie ? <3 
Rozdział dedykuję Zuzi :) Dziękuję za współpracę xD ;* Bez Ciebie by nie wyszło. <3

środa, 21 marca 2012

25. Mały... problem.


   Kiedy weszli do centrum handlowego, postanowili, że zaczną zwiedzać je od góry, bo tam były najciekawsze sklepy i w tym celu wsiedli do windy. Zmieścili się tam całą szóstką totalnie bez problemu. Winda była ogromna i każdy miał sporo wolnego miejsca dla siebie.
-Ej, czemu ona nie jedzie dalej? – zapytał Zayn, kiedy winda z nimi w środku zatrzymała się w połowie drogi.
-O fuck – zaklął Harry – Włączmy alar… - zaniemówił nie kończąc słowa, kiedy zobaczył, że przycisk alarmu jest totalnie rozwalony – Ups.
-Dzwonię do Kenny’ego – powiedział Biebs i zaczął macać swoje kieszenie – Zostawiłem telefon w aucie – powiedział z kwaśną miną.
Zo wyciągnęła swoją komórkę.
-Nie mam tu zasięgu – powiedziała. Starała się być opanowana, ale zaczynała bać się coraz bardziej.
Wszyscy po kolei sprawdzili swoje telefony.
-Jak tu ku**a może nie być zasięgu?!! – wrzasnął Zayn, który chyba też zaczął się denerwować.
-Myślicie, że jak będziemy się drzeć to nas usłyszą? – zapytał Liam.
-Wątpię – powiedział Justin – Ale możemy spróbować.
Przez jakieś 10 minut na zmianę wołali o pomoc, ale z windą dalej nic się nie działo.
-No świetnie – powiedział niezadowolony Jus.
-Zawsze bałam się, że winda zatrzyma się ze mną w środku… Ale z wami w sumie nie jest tu strasznie – Ewel lekko się uśmiechnęła.
-Strasznie nie jest – zgodził się Justin – Ale nie mam ochoty zostawać tu na zawsze.
-No, ale na pewno ktoś będzie chciał zjechać tą windą i zauważy – wtrąciła się Zoey.
-Niby tak, ale jak windy są aż 3, to jak jedna nie będzie działać to nasz 'ktoś' wsiądzie do drugiej… Kiedyś na pewno się zorientują, ale obawiam się, że to wcale nie musi tak szybko nastąpić…
-A Seba? Nie będzie nas szukał? – odezwała się Ewelina.
Zo wzruszyła ramionami.
-Pewnie będzie, ale co on może? Jak niby wpadnie na to, że utknęliśmy w windzie?
 Justin głęboko westchnął.
-Nienawidzę wind. To zostaje nam czekać, tak? – kiedy nie usłyszał od nikogo odpowiedzi, po prostu usiadł na ziemi. Wszyscy się dziwnie na niego spojrzeli.
-No co? Nie chce mi się stać – zaśmiał się.
-Zamykamy. Proszę kierować się do wyjścia. Zapraszamy ponownie jutro od godziny 8:00 – usłyszeli komunikat dochodzący z głośniczka w ich windzie.
-Fuck, zamykają! – Justin zerwał się na nogi – Jesteśmy genialni, żeby przychodzić tu 20 minut przed zamknięciem… Ale chyba nikt z nas nie skojarzył, że jest niedziela i jest czynne 2 godz krócej… I że niby mamy siedzieć tu całą noc? – jęknął.
-A może sprawdzą windy? – powiedziała Ewel z nadzieją.
-Dobra, nikogo nie ma. Zamykamy – po chwili znowu usłyszeli głos.
-Nieee!!!!! My tu jesteśmy!!!! – darł się Harry.
Wszyscy się do niego przyłączyli, ale bez skutku. Po chwili w windzie zgasło światło i stało się całkiem ciemno.
-No świetnie – powiedziała załamana Zoey.
-Gdzie jesteś, mała? – spytał Bieber.
-Tu – zaśmiała się Zo – Jak mam ci to niby wytłumaczyć?
-To ty? – Justin dotknął kogoś po omacku.
-Brawo – Zoey znowu się roześmiała i wtuliła w swojego chłopaka.
Jus musnął jej policzek.
Po chwili w windzie na nowo zrobiło się jasno. Ewel włączyła latarkę w telefonie.
-Nie chcę was smucić, ale kończy mi się bateria – oświadczyła.
-Mamy jeszcze 3 komórki. Damy radę – Liam uśmiechnął się lekko.
-Tu się robi coraz zimniej… - powiedziała Zo przytulając się mocniej do Justina.
Bieber pocałoawał delikatnie jej usta i zdjął z siebie bluzę.
-Nie, Jus. Po co ja to mówiłam? Będzie ci zimno… - zaprotestowała Zoey.
-Bez dyskusji – uśmiechnął się Biebs i założył Zo swoją bluzę.
-Dziękuję…
Wszyscy usiedli na podłodze i rozmawiali o najprzeróżniejszych sprawach, żeby zając jakoś czas.
W pewnym momencie Liam zauważył, że Ewelina trzęsie się z zimna. Naprawdę z każdą chwilą było zimniej. Bez słowa zdjął swoją bluzę i okrył nią dziewczynę, po czym objął ją lekko ramieniem. Ewelina uśmiechnęła się do niego.
-Nie WY RA BIAM – powiedział JB waląc głową o ścianę – Chce mi się spać, jest mi zimno, jestem głodny i chcę do łazienki.
-A myślisz, że my wyrabiamy? – zapytał z Zayn z ironią w głosie – Myślę, że każdy z nas czuje to samo.
-Chyba, że Justin ma na myśli udanie się do łazienki... z Zo – powiedział Harry z szelmowskim uśmiechem.
Bieber uśmiechnął się do niego krzywo, a Zoey się roześmiała, nie komentując tego ani jednym słowem.
-Co tam Azorku? Jak tylko się stąd wydostaniemy to obiecuję, że wezmę cię na spacer – zadeklarował Justin, kiedy tylko zobaczył, że dziewczyna gdzieś w swoich rozmyślaniach zgubiła uśmiech.
Ewelina westchnęła głęboko i pokręciła załamana głową.
-Jest za zimno, żebym miała siłę ci się odgryzać – powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Ta, jasne. Po prostu skończyła ci się cięta gadka – wyszczerzył się Biebs.
-Chciałbyś – Ewel pokazała mu język.
-Nie. Takie są fakty – Justin uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Ej, nie bądź smutna, Ewel – Liam założył kosmyk włosów dziewczyny za jej ucho.
Zo podejrzliwie patrzyła na jawny flirt Liama z jej przyjaciółką odkąd tylko ich ze sobą poznała. Nie byłaby podejrzliwa w ani jednym stopniu, gdyby chłopak wcześniej nie próbował startować do niej. Musiała pogadać o tym z Eweliną. Ona była dla niej najważniejsza. Zoey nie mogła pozwolić na to, żeby kolejny chłopak ją zranił.
-Rączki przy sobie – powiedział ostro Biebs do Liama – Mogę ci ją sprzedać za 1 dolara, ale jak na razie to mój piesek.
Ewelina pierwszy raz wybuchnęła śmiechem. Przez dłuższą chwilę nie mogła się uspokoić.
-JA?! TWOIM pieskiem?! Czy ty sobie ze mnie KPISZ?! – krzyczała dziewczyna nie przestając się śmiać – I ogólnie nie, że mam o sobie wysokie mniemanie, ale wydaje mi się, że jestem warta więcej niż $1.
-No dobra. To za 2.
Ewel posłała Justinowi mrożące krew w żyłach spojrzenie i teraz to on się roześmiał.
-Kochanie, nasz pies się buntuje – Bieber poinformował Zo, a Ewel z trudem powstrzymała się, żeby się na niego nie rzucić.
Zo uśmiechnęła się załamana.
-O której otwierają? – zapytała, żeby zmienić temat.
-7:00 – odpowiedział Zayn.
-No to jeszcze tylko… 8 godzin.

___________________
Dla Zuzi <3 Sorry za błędy, ale nie chciało mi się tego zbytnio sprawdzać... ;)

sobota, 10 marca 2012

24. Stoo lat!

Zo obudziła się wtulona w tors Justina. Spojrzała na niego. Nie spał, tylko przyglądał się jej czule.
-Wyspana? – spytał uśmiechając się do niej.
Zo, zauważyła, że wyraz zawiedzenia, który towarzyszył mu poprzedniego wieczoru, zniknął.
-Żartujesz sobie? Gadaliśmy i oglądaliśmy filmy chyba do piątej – ziewnęła Zo.
Bieber się zaśmiał.
-Nie. Nie żartuję. A tak wgl to do 6:08 – wpił się w jej usta – Słodko wyglądasz jak śpisz – powiedział szeptem, podgryzając lekko jej ucho.
-Kiedy się obudziłeś?
-Nie wiem… Jakąś godzinę temu?
-Czemu nie wstałeś? – zdziwiła się Zo.
-Nie chciałem cię budzić.
-Ale mogłeeeś – Zo przytuliła się do niego mocniej.
-Wiesz… W sumie to nie robiłem tego tylko ze względu na ciebie… Nie miałem ochoty cię puszczać – powiedział całując delikatnie jej czoło.
-Ja też nie mam na to ochoty – powiedziała.
-Miałaś jakieś sny, Deszczowa Księżniczko?
-Chyba nie… A ty? – zapytała Zo.
-Miałem – odpowiedział wsuwając jej rękę pod bluzkę – Śniło mi się, że spędziłem najwspanialszą noc w moim życiu z dziewczyną, którą kocham, nawet jej nie rozbierając.
Zo uśmiechnęła się lekko.
-Przepraszam, Jus… - powiedziała cicho
-Za..? – zdziwił się Bieber.
-Za to, że wszystko zepsułam… - odpowiedziała smutno.
Justin spojrzał jej w oczy i musnął usta.
-Niczego nie zepsułaś, mała – gładził jej plecy pod bluzką – Jeśli nie miałaś czuć się dobrze, to całkowicie rozumiem, że się nie zgodziłaś…
Zoey czuła gorąco na całym ciele i nie potrafiła nic na to poradzić, kiedy Jus był tak blisko i jego ręce ciągle jej dotykały.
-A poza tym… Będą jeszcze inne okazje – puścił do niej oko, po czym pocałował ją długo i przeciągle.
Wsunął jej rękę pod sukienkę, w której wczoraj zasnęła.
-Dopilnuję tego, żebym był pierwszym i jedynym chłopakiem, z którym będziesz się kochała. Nigdy cię nie zostawię, Zo… - znowu musnął jej usta.
Kiedy zaczęła dzwonić komórka Zoey, aż podskoczyli.
Justin podał jej komórkę.
-Tak?
-Co to za głosik? – usłyszała rozbawione słowa przyjaciółki.
-No jaki? – zaśmiała się Zo, odchrząkując.
-Zaaaaakochanyyy – zaśpiewała przyjaciółka – Przyznaj się, co robiłaś sama z Justinem w nocy?
-Nie TO.
-Nieee? – powiedziała zawiedziona Ewelina – A tak ogólnie to dzownię, bo mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Którą chcesz usłyszeć najpierw?
-Dobrą.
-Chwilę temu przyleciałam i siedzę sobie z Sebą i oglądamy telewizję – powiedziała przyjaciółka.
-A zła? – spytała Zo.
-Jeszcze cię tu nie ma!!
Zoey się roześmiała.
-To ja was tak ogólnie z Justinem nie pospieszam (chociaż chęęęęętnie go poznam). Róbcie tam sobie dalej co robicie i wracajcie, kiedy chcecie. Heeeej.
-Paaa. Do zobaczenia – Zo się rozłączyła.
-Kto…? – spytał Biebs.
-Ewel. Jest już.
Zo dostrzegła w oczach Biebera przebłysk niezadowolenia.
-Tak szyyybko?
-No… Ale powiedziała, że nie musimy się spieszyć.
Justin momentalnie się uśmiechnął.
-No skoro tak… - przysunął się do swojej dziewczyny i objął ją w talii – W takim razie nie będziemy – wpił się w jej usta.


-Myślisz, że będzie bardzo zła, że spóźniamy się 2 godziny…? – spytała zaniepokojona Zo, kiedy jechali do domu Sebastiana, gdzie czekała Ewelina.
-Myślę, że nie, ale to twoja przyjaciółka. Ty ją znasz, nie ja, skarbie – odpowiedział Justin.
-Ja też w sumie myślę, że nie, ale na pewno nie oszczędzi sobie komentarzy na temat nas, a więc musisz być na to przygotowany… A i wgl była kiedyś twoją wielku fanką, a więc nie wiem, jaka będzie jej reakcja na twój widok…
Justin się roześmiał.
-Okey. Będę na to gotowy. Czemu ‘była’, a nie ‘jest’?
-Teraz też jest fanką, ale nie aż tak wielką – wyjaśniła rozbawiona Zo.
-Uff. Ulżyło mi – zaśmiał się Biebs.
-Dużo się śmiejesz – zauważyła wesoło dziewczyna.
-To dzięki tobie – Justin też się uśmiechnął.


-O co wgl ci chodzi?! – Zo i Justin, wchodząc do domu usłyszeli podniesiony głos Eweliny – Tak, to na co dzień masz mnie totalnie w dupie, nie interesuje cię nic z tego co robię, a jak wyjachałam nie mówiąc ci o tym to masz pretensje! Było się odezwać do mnie chociaż raz! Nie gadaliśmy od jakiegoś tygodnia! Mam dość twoich humorów! O co ci ku**a chodzi?!
Jus i Zoey zostali w przedpokoju i słuchali dalszego przebiegu kłótni.
-Ja to ku**a liczę!! (..) Nie! Mam ciebie serdecznie dość! Po co pieprzysz, że mnie kochasz, jak nigdy tego nie okazujesz?!
Justin się skrzywił patrząc na Zo.
-Ostro… - wyszeptał jej na ucho – Rozmawia z chłopakiem?
-Tak myślę - dziewczyna smutno pokiwała głową.
Ewelina chyba zkończyła rozmowę, bo przez kilka minut nic nie mówiła.
-Wchodzimy? – spytał cicho Justin.
Zoey skinęła głową.
-Hej, jesteśmy! – zawołała.
Zanim zdążyła się obejrzeć, przyjaciółka już obok niej była.
-Zoooo!!! – pisnęła dziewczyna, przytulając się do niej mocno – Jak ja tęskniłam…
-Ja teeeeż! – Zoey odwzajemniła uścisk, ale dostrzegła powstrzymywane łzy w oczach przyjaciółki. Za dobrze ją znała, żeby ta mogła coś przed nią ukryć.
-Hej, jestem Justin – Bieber uśmiechnął się w kierunku Eweliny, a ona odwzajemniła uśmiech.
-A ja Ewel – podała mu rękę.
-Ewel! Ty nie mdlejesz na jego widok?! – wykrzyknęła zszokowana Zoey, a Ewelina pokazała jej język.
-Jak widać.
-Gdzie Seba? – spytała Zo.
-Chwilę temu wyszedł do sklepu – wyjaśniła Ewelina – Mówił, że zaraz wróci.
Telefon Zoey zaczął dzwonić.
-Halo?
-Hej. Tu Liam. Co powiesz na spotkanie?
Zo się roześmiała, a Bieber spojrzał na nią podejrzliwie.
-Co masz na myśli? – spytała.
-Pójście na jakąś pizzę? Do centrum handlowego? Mógłbym kupić ci soś z okazji urodzin…
Zoey znowu nie powstrzymała śmiechu.
-W sumie czemu nie, ale jest u mnie chłopak i przyjaciółka. Może wybralibyśmy się z nimi?
-Okey, to ja wezmę kumpli. Co ty na to?
-Haha, dobra. To o której? Ej, albo nie… Później. Chcecie wpaść do mnie na urodziny? Nie wiem... O 15:00?
-Bardzo chętnie.
-Okey… To… Do zobaczenia? Wyślę ci adres smsem, ok?
-Zgoda. Do zobaczenia.
-Kto dzwonił? Kogo zaprosiłaś na urodziny? – zaciekawił się Bieber.
-Liam…
-Kto?
-Zaprosiłam gości z 1D.
-Skąd ich znasz?
-A co to? Jakieś przesłuchanie? Macie coś przeciwko? – zniecierpliwiona Zo spojrzała po kolei na Jusa i Ewelinę.
Bieber wzruszył ramionami, a Ewel stanowczo nie miała nic przeciwko.
-Okey. To zaczynamy przygotowania? – Zoey uśmiechnęła się promiennie.
Jak powiedziała, tak zrobili. Zo cieszyła się, że przyjaciółka normalnie zachowuje się przy jej chłopaku, wyglądało na to, że się nawet polubili. Ciągle się o coś sprzeczali, ale nie można było nazwać tego kłótniami i chociaż twierdzili, że strasznie się nie lubią, to Zoey widziała, że naprawdę żadne z nich niczego nie ma do drugiego.
-Nie otwieraj jeszcze tego! – powiedziała Ewelina.
-Bo? – spytał Biebs.
-Później. Do 15:00 nie będzie już takie dobre, jak otworzysz teraz.
-A kto powiedział, że te chipsy mają czekać do 15:00?
-Zo?
-Zoey. Mogę otworzyć? – spytał Jus.
-Zostaw do imprezy! – powiedziała Ewelina.
-Nie ciebie pytam.
Zo patrzyła na nich rozbawiona i widziała, że chociaż się kłócą to i tak nie są na siebie źli.
-No dobra, okey. Dziewczynom się ustępuje – westchnął Biebs.
-Dziękuję – Ewel uśmiechnęła się zwycięsko.
Bieber też się uśmiechnął i szturchnął ją palcem w brzuch.
-Nie rób tak! – rozbawiona Ewelina go odepchnęła, a ten zaczął ją łaskotać. Dziewczyna miała straszne łastkotki i kuliła się ze śmiechu, wgl kiedy Zo postanowiła pomóc swojemu chłopakowi.
-Dość! – piszczała Ewel, nie mogąc złapać oddechu i bez przerwy się śmiejąc.
-No dobra. Niech ci już będzie – powiedział Bieber łaskawie.
-Dzięki – powiedziała sarkastycznie i odsunęła się od swoich prześladowców na bezpieczną odległość - Nie róbcie tego więcej – powiedziała ciągle z trudem łapiąc oddech.
-Chyba śnisz Ewelinko – uśmiechnął się Justin.
Ewel westchnęła głęboko i usiadła na miękkim dywanie przed telewizorem.
-Jak pies – zakpił Bieber.
-Masz z tym jakiś problem? – spytała Ewelina unosząc brwi – Tak się składa, że lubię siadać na dywanach.
Justin się zaśmiał.
-Mówię, że jak pies.
-Oj, zamknij się.
-Mogę mówić do ciebie Azor? – spytał Justin.
-Nie?!
Bieber się uśmiechnął i przyciągnął do siebie Zo, która skończyła ostatnie przygotowania. Usiedli na kanapie, a Ewelina włączyła telewizje.
-Leżeć – powiedział szeptem Jus i szturchnął Ewel nogą.
-Spróbuj jeszcze raz mnie dotknąć – wysyczała Ewelina.
-Uuu. Warczy. Niedobry piesek. Bo nie dostaniesz dziś jedzenia.
-Uważaj, bo cię ugryzę – zagroziła Ewel.
-Czy naprawdę musimy trzymać w domu to zwierze? – Justin zwrócił się do wtulonej w siebie Zoey.
-Tak? Przestańcie się już kłócić, okey? – poprosiła Zo, chociaż za bardzo jej na tym nie zależało. Film, który oglądali był nudny, a sprzeczki dwóch najbliższych jej osób wydały się jej dużo bardziej ciekawe. Dopóki nie zacznie dochodzić do rękoczynów, rzecz jasna…
-No dobra, skarbie – Justin musnął usta Zoey.
Do domu wszedł Sebastian.
-Siema, siema. Wreszcie zdołaliście się od siebie odkleić i zaszczycić nas obecnością? – zaśmiał się, patrząc na swoją siostrę i jej chłopaka.
-Tak – przytakną Justin, uśmiechając się szeroko.
-W takim razie bardzo nam miło, co nie Ewel? Dlaczego siedzisz na podłodze?
-Bo to jest Azor i nie pozwalamy jej wchodzić na kanapę – wyjaśnił Biebs.
-Zamknij się – Ewelina rzuciła w niego pilotem.
-Zo, czy mogę jej oddać?
-Nie, nie możesz – Zoey złapała się za głowę udając załamaną i z trudem zachowując powagę.
-Szkoda… - westchnął Jus.
-Jak tam wam zleciał wspólny czas? – zwrócił się Seba do Justina i Zoey.
-Super – uśmiechnęła się Zo.
-Genialnie – Bieber przytulił dziewczynę mocniej do siebie.
Sebastian się uśmiechnął.
-To świetnie. Na którą planujecie imprezę?
-Na 15:00. Przyjdzie jeszcze 5 osób – powiedziała Zoey.
-Okey… Wiecie, że jest już 14:59?
Wszyscy zrobili wielkie oczy.
-Już?! – odezwała się zszokowana Ewel.
-Ej, ej, piesku. Ty przecież nie znasz się na zegarku – powiedział Bieber.
-Serio, zaraz cię ugryzę.
-To założymy ci kaganiec. Zo, czy ona była szczepiona na wściekliznę?
Sebastian wyszedł z pokoju, śmiech tłumiąc kaszlem, a Zo westchnęła głęboko, również, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Kochanie, czy mogę cię na chwilę prosić, na osobności? – spytała Zoey i pociągnęła za sobą Biebera - Ej, czemu jej tak dokuczasz? – zapytała, kiedy zniknęli za drzwiami kuchni.
-Bo nie chcę, żeby miała czas na myślenie o tym swoim chłopaku. Tak to niby się na mnie denerwuje, ale jak ma chwilę na myślenie, to od razu ma łzy w oczach…
Zo spojrzała czule na Justina.
-Dzięki, Jus – przytuliła go – Jesteś najlepszy.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-Azor, otwórz!! – zawołał Bieber.
-Psy nie umieją otwierać drzwi!! – odgryzła się Ewelina, a Zo się zaśmiała. Bieber się do niej uśmiechnął i poszli do drzwi wejściowych.
-Heeej – za drzwiami stało trzech chłopaków – Sto lat, Zo – wyszczerzył się Liam – Louis i Niall nie mogli przyjść, bo wcześniej umówili się do kosmetyczki…
-Serio? – spytała rozbawiona Ewel z dywanu, na którym siedziała.
-Nie – zaśmiał się Zayn i wszyscy weszli do środka.
Wszyscy się ze sobą po kolei przywitali.
-To ta przyjaciółka, która lubi ogórki z nutellą? – zapytał Liam Zoey.
-Tak – uśmiechnęła się rozbawiona.
Liam uśmiechnął się do Ewel, a ta odwzajemniła uśmiechech.
-Coś czuję, że jesteś mi pisana.
Ewelina wybuchnęła śmiechem.
-Ty chyba twierdzisz, że wszystkie dziewczyny są ci pisane, co nie Liam? – powiedział Zayn.
Liam wzruszył ramionami.
-Może…
Wszyscy usiedli do stołu, odśpiewali Zo ‘Happy Birthday’, po czym Seba przez jakieś 10 minut uczył Liama, Zayna, Harry’ego i Justina śpiewać ‘Sto lat’, a Zo razem z Eweliną praktycznie nie przestawały się śmiać.
Kiedy już wszyscy się najedli, włączyli muzykę i zaczeli nagrywać improwizowany teledysk do ‘Can’t Touch This’ MC Hammera, przy czym mięli mnóstwo ubawu.
Kiedy zaczęli montować filmik (w czym Biebs miał duże doświadczenie), Ewel trochę się od nich odłączyła. Usiadła na kanapie i patrzyła przed siebie niewidzącym wzrokiem.
Zo zauważyła nieobecnoś przyjacióki i postanowiła z nią pogadać.
-Ej Ewel, co jest? – spytała zatroskana siadając obok niej.
-Nie pytaj, bo będę płakać, a tego nie chcę – powiedziała nie patrząc na przyjaciółke.
-To przez Mariusza, prawda?
Ewelina spojrzała na nią ze łzami w oczach.
-Mówiłam, że masz nie pytać – po jej policzku spłynęła łza, a Zoey przytuliła ją mocno do siebie.
-Nie jest ciebie wart – powiedziała Zo, gładząc delikatnie plecy przyjaciółki.
-A co to ma do rzeczy? Straciłam go, a strata cholernie boli – mówiła Ewelina przez łzy.
-Ciii. Nie ty go straciłaś. To on stracił najelpszą rzecz jaka przytrafiła mu się w życiu – mówiła Zo – Pamiętasz jak kiedyś byłyśmy z nim na spacerze i jacyś chłopacy powiedzieli mu, że nie ma do ciebie zarywać, bo nie ma totalnie szans, a on wtedy był już twoim chłopakiem? Oni mięli racje, kochana. Był z za niskiej półki, jak dla ciebie.
Ewel roześmiała się przez łzy.
-Kocham cię, Zo. Dziękuję, że jesteś – dziewczyna przytuliła się mocniej do Zoey.
-Co jest? – do pokoju wszedł Justin.
-Nic – powiedziała szybko Ewelina ocierając oczy.
Bieber przykucnął przy kanapie i otarł z jej policzka ostatnią łzę.
-Jeśli płaczesz przez chłopaka, to ja do niego pojadę i zrobię mu krzywdę – powiedział.
Ewelina znowu się słabo zaśmiała.
-Nie miałabym nic przeciwko – powiedziała z uśmiechem.
-Podaj adres.
-Dziękuję wam. Nie wiem co bym bez was zrobiła. Justin, znam cię jeden dzień, ale… dziękuję. Bardzo wam dziękuję.
-Nie ma sprawy, mała – uśmiechnął się Biebs – Zawsze możesz na nas liczyć, co nie Zo?
Zoey skinęła głową.
-Hmm… A może chcecie iść do centrum handlowego? Słyszałem, że zakupy bardzo pomagają dziewczynom na  problemy sercowe… - powiedział Bieber.
Zo i Ewelina jednocześnie się uśmiechnęły.
-Nie mam nic przeciwko – powiedziała Ewel.
Chłopaki z 1D też nie mięli nic przeciwko. Tylko Seba został, bo uznał, że nie chce mu się chodzić i że skończy montować filmik.
Justin i Zoey szli przytuleni, a Zayn, Harry i Liam w kółko obskakiwali Ewel, pocieszając ją na wszelkie możliwe sposoby. Dziewczyna nawet jakby bardzo chciała, to nie miała jak być smutna.
Centrum handlowe było bardzo blisko i szybko do niego doszli. Niestety już na wejściu napotkali pewne... utrudnienie.