Justin i Zo leżeli
przytuleni na łóżku w pokoju hotelowym. Było już grubo po północy, ale żadne z
nich nie spało. Bieber wyczuwał to w przyspieszonym oddechu Zoey, kiedy co
jakiś czas gładził jej plecy pod bluzką.
-Nie śpisz, śliczna? –
zapytał szeptem, przysuwając usta do jej ucha.
Zo zadrżała czując na sobie
jego oddech i tę bliskość, która jeszcze bardziej się między nimi powiększyła.
-Nie – odpowiedziała równie
cicho, chociaż gdyby tylko chcieli mogliby mówić na głos.
-Dlaczego? – zapytał Justin
przytulając dziewczynę do siebie mocniej.
-Bo myślę…
-O…? – musnął jej szyję.
Dziewczyna nie
odpowiedziała, tylko spojrzała mu w oczy. Trwali tak chwilę, jedynym ruchem
była ręka Biebera, która z pleców Zoey, pod lekką koszulą nocną zsunęła się do
jej pośladków.
-O tym? – zapytał nie
odrywając wzroku od jej oczu.
Zo zadrżała.
Justin uśmiechnął się lekko.
Musnął jej usta.
-O tym? – powtórzył dalej
nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego.
-A co byś zrobił, gdybym
powiedziała, że tak? – zapytała Zoey nadal szepcząc.
Po chwili Bieber znalazł się
nad nią.
-Kochałbym się z tobą –
powiedział nachylając się nad nią i całując ją czule – Będę delikatny, śliczna.
Obiecuję – wyszeptał powoli zdejmując z niej koszulę nocną.
Zo obudziła się przytulona
do Justin, ich nogi były ze sobą splecione. Spojrzała na niego. Miał nagi tors,
potargane włosy i chociaż był pogrążony we śnie na jego ustach błąkał się
uroczy uśmiech. Nie potrafiła oprzeć się pokusie i przytuliła się do niego
mocniej.
-Hej, Deszczowa Księżniczko
– usłyszała szept Biebera. Z jednej strony nie chciała go budzić, ale z drugiej
ucieszyła się, że już nie śpi. Musnął jej szyję i uśmiechnął się do niej tak
niezwykle jak jeszcze nigdy.
-Cześć – odpowiedziała
odwzajemniając uśmiech i zastanawiając się jednocześnie czy u niej też wygląda
teraz inaczej.
Justin pogładził policzek Zo
i musnął jej usta.
-O czym myślisz? – zapytał,
kiedy zauważył, że twarz dziewczyny jest mocno zamyślona.
-Co byś zrobił gdyby się
okazało, że wszystko co tu robiliśmy zapisało się na jakiejś ukrytej kamerze?
Justin się roześmiał, a Zoey
poczuła motyle w brzuchu na dźwięk jego śmiechu.
-Oglądałbym to non-stop –
znowu ją pocałował – Nie masz co się martwić maleńka. Nikt nie wiedział, że tu
przyjedziemy.
-Ale recepcjonista dał ci
ten pokój co zawsze…
Justin uśmiechnął się jednym
kącikiem ust i po chwili znalazł się nad Zoey.
-Słuchaj, śliczna. Co się
stało, to się nie odstanie, a więc nie ma co myśleć ‘co by było gdyby…’, bo i
tak nic nie zmienimy, a więc nie warto się martwić na zapas. Zapewniam cię, że
nie masz najmniejszych powodów do obaw – znowu ją pocałował. Zo stwierdziła, że
jego pocałunki również są teraz jeszcze bardziej niesamowite.
Przez kilka chwil oddali się
pieszczotom.
-Zo…? – zaczął Bieber.
-Tak?
Nagle odezwał się telefon
Justina.
-Halo? – odebrał Bieber
jeszcze zaspanym głosem.
-Justin, jest 12:00. Obudziłem cię? – zapytał zdziwiony
Scooter.
-Nieee – odpowiedział
chłopak.
-Jaaaaaasne. I powiedz
jeszcze, że nie ma przy tobie Zoey – zaśmiał się menager.
-Umm… No jest… Ymm… Po co
dzwonisz?
-O 14:00 masz lot do Grecji?
Już nie pamiętasz?
Justin chwilę nie
odpowiadał.
-Jesteś tam, Justin? Halo?
-Jestem. Przyjedziesz po
mnie na lotnisko? – zapytał Justin spoglądając niepewnie kontem oka na Zo.
-Jasne. Do zobaczenia.
-Hej – Justin się rozłączył.
Zoey zerwała się z łóżka i
spojrzała na niego oskarżycielsko.
-Nie powiedziałeś, że dziś
wyjeżdżasz – powiedziała zła, ale w jej oczach widać było powstrzymywane łzy.
-Zo… - Bieber również wstał
z łóżka, ale kiedy chciał ją przytulić, odepchnęła go.
-Dlaczego nie powiedziałeś??
– zapytała ostro.
Justin przygryzł nerwowo
wargi.
-Przespałeś się ze mną i już
nic cię tu nie trzyma, tak??
Bieber spojrzał na nią z
wyrzutem.
-Jasne. Oczywiście. Tak,
przecież to był mój jedyny cel – mówił Bieber z sarkazmem. Złapał dziewczynę za
nadgarstek, kiedy zamierzała wyjść z pokoju – Zoey, nie miałem pojęcia, że
stanie się to co się stało, a bilet kupiłem zaraz po tym jak tu przyleciałem.
Mała, przepraszam…
-Nie mów tak do mnie – Zo
wyrwała mu się i pobiegła do drzwi, ale Bieber był szybszy i zagrodził jej
wyjście.
-Śliczna, nie złość się na
mnie. Wrócę, jak tylko będę mógł, ale… No i tak urwałem się z tej gównianej
trasy. Zrobiłem to wyłącznie dla ciebie i pokłóciłem się z Usherem. Zoey,
przepraszam, że nie mówiłem kiedy wyjeżdżam, ale nie było to dla ciebie
oczywiste, że to kiedyś nastąpi?
-Wypuść mnie – powiedziała
ostro.
-Zo…
-Wypuść mnie!! – krzyknęła –
Jus, ty nigdy nie masz czasu! Tylko jak TY tego chcesz, a kiedy ja cię
potrzebuję, to wyjeżdżasz – mówiła prawie płacząc.
-Mała… - Justin nie zważając
na jej protesty przytulił ją mocno.
-Puść mnie – wysyczała.
-Nie – powiedział Bieber i
musnął jej policzek.
Zoey przez jakiś czas się
wyrywała, ale po jakimś czasie poddała się.
-Słuchaj… - zaczął znowu Justin
– Jak chcesz, to możesz jechać ze mną.
-Nie chcę od ciebie łaski –
powiedziała sucho.
-Zo, ale…
-Nie chcę łaski – powtórzyła
– A w ogóle to twoje fanki mnie nienawidzą. Bez przerwy mnie obrażają, piszą
jaką to jestem suką i dziwką. No oczywiście, że tak. A no i jeszcze jestem z
tobą przecież tylko z powodu kasy i sławy jaką masz – mówiła łamiącym się
głosem - Nie przeżyłabym tam dnia.
Justin chwilę nic nie mówił.
-Ale one cię nie znają Zoey…
Nie przejmuj się nimi.
-Ale ja nie dają rady, Jus.
Zrozum. Nawet nie wiesz jak to boli… Tak, powtarzam sobie, że mnie nie znają,
że nie mają prawa oceniać, ale to i tak boli tak samo…
Bieber nie wiedział co na to
odpowiedzieć.
-Czy możesz mnie już puścić?
– zapytała załamana.
Justin musnął jej szyję, a
Zo odepchnęła go z całej siły.
-Zostaw mnie – powiedziała
na granicy wybuchnięcia płaczem.
-Zo, przepraszam… - mówił
zdesperowany Justin.
-Zawsze coś zepsujesz,
zrobisz coś źle, potem przepraszasz i wszyscy naokoło mają ci wybaczać, bo
przecież jesteś taki idealny. To już robi się nudne…
-Deszczowa Księżniczko,
jesteś jedyną osobą, która sprawia, że chce mi się żyć, okey?? Możesz się na
mnie wkurzać, obrażać, wrzeszczeć, denerwować, ale to nic nie zmieni. Serio,
przepraszam. I wcale nie myślę, że jestem idealny. Jestem beznadziejny pod
prawie każdym względem, zrażam do siebie wszystkich ludzi. Gwiazdorzę? Możliwe.
Ale nie robię tego celowo. Zo, nie złość się na mnie…
-Wypuść mnie – powiedziała
Zoey ze słodką ironią.
Justin wyglądał jakby dostał
cios w plecy.
-Proszę bardzo – powiedział
odsuwając się od drzwi i kłaniając się jej majestatycznie – Zamierzasz oddać mi
moją koszulę?
Zoey nie odwracając się
trzasnęła drzwiami wejściowymi.
-Widocznie nie – mruknął pod
nosem Justin i załamany usiadł na łóżku. Po chwili zaczął pakować rzeczy.
Dlaczego zawsze muszę wszystko spieprzyć? – pomyślał zły na siebie – ‘Idealny’
pan Bieber jak zwykle zrani ludzi, na których najbardziej mu zależy. Czemu nie?
– robił sobie wyrzuty w myślach.
Zo szła ulicami Londynu
boso, w rurkach, krzywo zapiętej koszuli Biebera i nieogarniętych włosach, w
ręku trzymając telefon i pisząc do mamy, że dziś wraca do domu, prosząc, żeby
nie pytała dlaczego. Obiecała, że jak przyleci to wszystko wyjaśni. Jeszcze nie
wiedziała co powie Ewel, ale była pewna, że przyjaciółka nie będzie zadowolona
z ich nagłego powrotu do Polski. Chyba, że Liam poleci z nimi… W co w sumie
wątpiła. Idąc szybkim krokiem i zbliżając się coraz bardziej do domu Sebastiana
bez przerwy czuła na sobie spojrzenia gapiów, szepty i błyski fleszy.
Zastanawiała się czy to paparazzi, czy po prostu ludzie, którzy pierwszy raz
widzą bosego człowieka. Uśmiechnęła się pod nosem, ale po chwili uśmiech
zniknął. Była wściekła na Justina. Nie zamierzała słuchać żadnych jego
wyjaśnień. Dzień, który miał być najlepszy, przerodził się w najgorszy.
Justin wsiadł do samolotu i
zajął swoje miejsce w pierwszej klasie przy oknie. Chwilowo nikt nie siedział
obok niego, ale było jeszcze sporo czasu do startu samolotu. Bieber zapatrzył
się w okno myśląc o Zo i nawet nie zauważył kiedy na miejscu obok niego usiadła
brązowowłosa lalunia o azjatyckiej urodzie.
Bieber niechętnie poświęcił
jej krótkie spojrzenie.
Do startu samolotu nie
odzywali się do siebie ani razu i Justin załamał się, kiedy jednak okazało się,
że będzie musiał z nią rozmawiać.
-Widziałeś co wyprawiała
dziś twoja dziewczyna? – zapytała Azjatka kpiąco.
Justin dopiero teraz
poświęcił nieznajomej jakąkolwiek uwagę.
-Hmm? – zapytał wyrwany z
rozmyślań.
-Pytałam czy wiesz co
wyprawiała dziś twoja dziewczyna – powtórzyła – Mam na imię Cao.
-Świetnie – powiedział
Bieber spoglądając na swój telefon – Co takiego zrobiła moja dziewczyna?
-Wygłupiła się przed całym
Londynem – zaśmiała się Cao.
-To znaczy? – dopytywał się
zniecierpliwiony Justin i w tym momencie na swoim iPhonie znalazł stronę
internetową całą poświęconą Zoey i jej dzisiejszym dokonaniom.
Spojrzał rozbawiony na
zdjęcia zrobione przez paparazzi.
Azjatka uśmiechnęła się
krzywo.
-Haha, wyobraź sobie, że się
na mnie zdenerwowała i wyszła z pokoju właśnie tak. Nie chciałem jej wypuścić,
ale… No cóż.
-Wszyscy mówią, że z nią
spałeś – powiedziała Cao z zazdrością.
Bieber wciągnął głośno
powietrze, a potem parsknął śmiechem.
Dziewczyna dziwnie na niego
spojrzała.
-Wiesz… Ludzie mówią dużo
rzeczy – powiedział, ale myślami był przy Zo i nocy.
-Taaa. A jak wyjaśnisz to jak wyglądała? – zapytała
powątpiewająco.
-Niczego nie będę wyjaśniał
– uśmiechnął się uroczo i znowu zaczął patrzeć w okno z nadzieją, że jego nowa
koleżanka się zamknie – Przecież miała spodnie – dodał rozbawiony.
Dziewczyna zostawiła to bez
komentarza.
-Ile ona w ogóle ma lat? Nie
jest za młoda na takie rzeczy? Ja byłabym lepsza.
Bieber przygryzł wargę ,
żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Słuchaj. Mój seks, moja
sprawa – powiedział Justin, aż kobieta siedząca przed nimi się obejrzała –
Spokojnie, proszę pani. Mamy po 18 lat – uśmiechnął się grzecznie.
Kobieta tego nie
skomentowała.
Chwilę siedzieli w ciszy.
-O co się z nią pokłóciłeś?
– zapytała Cao.
Bieber westchnął.
-Nie interesuj się – odpowiedział
nie patrząc na dziewczynę.
-Jest szansa, że z nią
zerwiesz? Nie jest ciebie warta – powiedziała Azjatka.
-Nie ma szans. A ty nie masz
szans u mnie – odezwał się spoglądając na Cao.
-Dupek – warknęła.
-Ja jestem dupkiem?
Przywalasz się do mnie chociaż dobrze wiesz, że mam dziewczynę – powiedział
spokojnie Justin i znowu zaczął patrzeć przez okno.
-Cooo? Wracamy? Juuż? –
zapytała załamana Ewelina, kiedy usłyszała od Zoey, że dziś lecą do Polski –
Dlaczego?
-Potem ci powiem –
odpowiedziała Zo.
-Dobra, już was zostawiam –
powiedział Liam z westchnięciem wychodząc z pokoju.
-Nawet inteligentny z niego
chłopak. Rozumie aluzje – zaśmiała się Zo, ale po chwili spoważniała –
Przespałam się z Justinem, wiesz? – wyznała Zoey, przygryzając wargę.
Ewel nie wyglądała na ani
trochę zdziwioną. Uśmiechnęła się szeroko.
-A opoooowiesz mi jak
byłooo? – zapytała szczerząc się od ucha do ucha – Na peewno genialnie –
powiedziała rozmarzona – Justin…
Zo spojrzała na nią dziwnie.
-No co? – roześmiała się
Ewelina – Jestem w końcu jego fanką, nie?
-No niech ci będzie. Wybaczę
ci – powiedziała łaskawie - Ale sprawy się trochę pokomplikowały…
-Znowu?? – jęknęła.
-Taa. Justin poleciał sobie
dziś dalej w trasę nie mówiąc mi nic wcześniej, że musi dzisiaj wracać…
Pokłóciliśmy się…
-A później będzie seks na
zgodę?
Rozbawiona Zo uderzyła Ewel
w rękę.
-Nie mów, że byś nie chciała
– roześmiała się – Dobra, dobra. Już przestaję – uniosła ręce w obronnym geście
widząc spojrzenie Zoey – I dlatego wracamy? Bo pokłóciłaś się z Jusem? Czy bo z
nim spałaś?
-Ciszej – syknęła Zo –
Sebastian jest w salonie.
-Ale on nie ma przecież nic
przeciwko – Ewelina mrugnęła do przyjaciółki.
Zo westchnęła głęboko.
-Tak, czy inaczej wracamy –
powiedziała.
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.
-Z Liamem.
-To o której?
-Chcesz ciastko? – Cao po
raz setny próbowała zacząć rozmowę z Bieberem.
-Nie dzięki. Skąd mam
wiedzieć czy nie chcesz mnie otruć, czy coś?
-Bo cię kocham?
Justin westchnął znudzony.
-Przepraszam, co któremu
facetowi to mówisz? – zapytał.
-Tylko tobie, kotku.
-Nie rozpędzaj się, co?
-Za pięć minut lądujemy - z
głośników rozległ się głos.
-Jest! Zbawienie! –
wykrzyknął Justin, a Cao spojrzała na niego obrażona.
Przez ostatnie pięć minut
nie odezwała się ani słowem.
Bieber wydostał się z
samolotu najszybciej jak pozwolił mu na to tłum. Załamany i przerażony
zorientował się, że Cao bez przerwy jest tuż za nim.
-Czego ty ode mnie, do
cholery chcesz?! – zapytał zirytowany Justin.
-Ciebie.
Biebs westchnął zażenowany.
-Mam dziewczynę, rozumiesz??
Zostaw mnie. Mogę dać ci autograf i się wreszcie odwal – powiedział ostro
Justin.
Dziewczyna pokazała mu
środkowy palec i oddaliła się z gracją.
Justin parsknął
sarkastycznym śmiechem.
-Ach, jakie ja mam cudowne
fanki – mruknął pod nosem i zaczął wypatrywać czekającego na niego Scootera.
Nigdzie nie mógł go
dostrzec, zauważył go dopiero, kiedy ten podszedł do niego od tyłu i
przestraszył.
-Boże, Scooter! – krzyknął
przestraszony Justin łapiąc się za serce.
-Nie widzieliśmy się dwa
tygodnie i już stałem się dla ciebie Bogiem? – zaśmiał się menager.
-Chciałbyś, staruszku –
roześmiał się Justin.
-Uważaj sobie, dzieciaku –
zażartował Sccot – Idziemy dziś na imprezę. Musisz się trochę wyluzować –
powiedział wsiadając do samochodu.
-Jeśli nie zamierzasz
powiedzieć mojej mamie, jak ostatnio ile wypiłem, to zgoda – odpowiedział
Bieber wsiadając po drugiej stronie.
-No zobaczymy – mrugnął
Sccot – Za tydzień 18 urodzinki, co?
-Uhm – przytaknął Jus – Będę
mógł się urwać z trasy do Zo?
-Kiedy?
-No, na urodziny –
odpowiedział patrząc w okno.
-Twoja dziewczynka mocno
wczoraj nabroiła chodząc po całym Londynie w twojej koszuli po NIEPRZESPANEJ
nocy z tobą.
-Czemu sądzisz, że
nieprzespanej ? – zapytał Bieber uśmiechając się łobuzersko.
-Właśnie dlatego, bo widzę
jak się dziś zachowujesz – powiedział z lekkim uśmiechem.
Jus przygryzł mimowolnie
wargę.
-Myślisz, że mama też
zauważy?
Scooter parsknął śmiechem.
-Ona cię tak rzadko widzi,
że raczej nie.
Justinowi na ułamek sekundy
zrobiło się przykro z tego powodu, ale zaraz odepchnął od siebie nieprzyjemną
myśl.
-To dobrze – powiedział
zamyślony chłopak.
-I jak było?
Bieber przez chwilę próbował
zachować powagę, ale zaraz się roześmiał.
-Co to ma być za pytanie?! –
zapytał nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu – Niesamowicie – dodał przyciszonym
głodem.
-Pytam, bo zastanawiam się
czy było warto dla takiego skandalu – odpowiedział z westchnięciem – Widziałeś
te nagłówki ‘Bieber kończy z wizerunkiem grzecznego chłopca!’. I co my teraz
zrobimy?
Justin spojrzał na Scootera
dziwnie.
-Jak byłem z Seleną to
kazałeś wywoływać mi jeszcze większe skandale. Co wcale nie było dla mnie miłe.
Nie mam pojęcia o co ci teraz chodzi – powiedział w momencie kiedy dojechali na
miejsce.
____________________________________________
Rozdział napisany z Zuuuuzią <3 Najlepiej pisze się po drugiej w nocy xD
Piszcie co sądzicie ;)