sobota, 15 września 2012

30. Telefon.


   -Co?! – Zoey krzyknęła do słuchawki, kiedy Bieber, nie poddając się dzwonił do niej po raz dziesiąty.
-Nic. Nudzi mi się – odpowiedział obojętnym tonem – I tęsknię.
-TOBIE się nudzi? Serio masz na to czas? – zapytała dziewczyna ironicznie.
-Ej, ej, czemu od początku rozmowy zakładasz, że ma ona przebiec nieprzyjemnie? Teoretycznie mówisz, że nie jesteś na mnie zła, a w praktyce widzę, że nie bardzo masz ochotę mieć ze mną do czynienia.
Dziewczyna przez dłuższą chwilę nie odpowiadała.
Bieber westchnął.
-Jak tam życie? Jak Ewel i Liam? Są grzeczni? – zapytał siląc się na wesoły ton.
-Jakoś leci. Liam i Ewelina dobrze, ale mam wrażenie, że coś z nią ostanio nie do końca w porządku… Mówi, że jest ok, ale…
-Może to przez tego jej byłego? – zasugerował Jus.
-Nie wiem. Ostatnio jakoś mi się nie zwierza. Dlatego mam właśnie wrażenie, że coś ją gryzie.
-A może się nie zwierza, bo nie ma z czego? Wiesz… są takie chwile, że jakoś za dużo się nie dzieje.
Zoey wzruszyła ramionami, chociaż dobrze wiedziała, że Justin tego nie widzi.
-Martwię się o nią. I o ciebie – powiedziała cicho.
-Ale nie ma czemu, Deszczowa Księżniczko – zapewnił czule Jus.
-Wiem, że jesteś w szpitalu.
-Co?! Od kogo?!
-Od ciebie. Właśnie teraz się dowiedziałam. Dzięki, że coś wcześniej mówiłeś – powiedziała sarkastycznie i rozłączyła się, ocierając łzy, które z jakiegoś powodu zaczęły płynąć z jej oczu.

-Cholera – zaklął Bieber i na nowo wykręcił numer dziewczyny. Po dwudziestym pierwszym razie bez odzewu wcale nie zamierzał skończyć, gdyby tylko dziewczyna nie wyłączyła telefonu.
Westchnął głęboko i uderzył pięścią o krawędź łóżka. Syknął z bólu i zaczął kląć pod nosem, przyciskając rękę do siebie.
Nagle usłyszał jakiś dźwięk dobiegający ze strony, po której znajdowały się drzwi. Oparta o nie stała Pattie i patrzyła na niego rozbawiona.
Justin się skrzywił i zaczął zastanawiać się ile z przekleństw słyszała rodzicielka.
-Widzę, że bardzo boli – powiedziała, próbując zamaskować rozbawienie.
-Dzięki za współczucie – odpowiedział z sarkazmem i zaczął delikatnie rozmasowywać obolałe miejsce.
-Jak się nie kontroluje złości, to można zrobić sobie krzywdę. Czemu niby miałabym ci współczuć?
-Bo to była bardziej głupota niż złość – odpowiedział Justin, a Pattie się roześmiała.
-Nie dogadujesz się z Zo? – zapytała, siadając na krześle obok łóżka syna.
Justin ścisnął usta i wykrzywił je w czymś, co przypominało sztuczny uśmiech.
-Słyszałaś rozmowę. Próbuję – odpowiedział sucho, nie patrząc mamie w oczy.
-Słyszałam tylko sam koniec i wcale nie chciałam podsłuchiwać. Po prostu dopiero jak weszłam to zauważyłam, że rozmawiasz.
-Ok, ok, nie musisz się tłumaczyć. Tak, nie dogaduję się z Zoey.
-Dlaczego?
Bieber przygryzł nerwowo wargę.
-Po prostu – odpowiedział wykrętnie.
-A nie możesz mi powiedzieć? Jestem twoją mamą. Może bym pomogła. Ostatnio ciągle jesteś smutny, nie lubię jak jesteś w takim stanie – powiedziała Pattie z troską w głosie, a Bieber uniósł na nią wzrok.
-Jest zła, że wyjechałem.
-Tylko tyle?
Justin pokręcił przecząco głową.
-Martwi się o mnie i jest zła, że nie odpoczywam, a teraz się na mnie wścieka, bo nie powiedziałem jej, że jestem w szpitalu.
-Jak jej nie powiedziałeś to skąd wie? – zapytała Patricia.
-Powiedzmy, że Zo potrafi użyć podstępu, żeby dowiedzieć się ode mnie niektórych rzeczy…
Pattie uśmiechnęła się rozbawiona.
-To przydatna umiejętność – zauważyła.
-Nie dla mnie – odpowiedział kwaśno.
Kobieta się roześmiała.
-Ale dla niej owszem. To dobrze, bo nie będzie ci się udawało jej oszukiwać.
-Nigdy jej nie oszukałem i nie będę tego robić, a teraz po prostu nie chciałem, żeby się niepotrzebnie martwiła, nie mogąc niczego zrobić…
Pattie spojrzała ze zrozumieniem na syna.
-Jesteś kochany, Justin, ale jestem przekonana, że ona jednak woli wiedzieć. Coś cię jeszcze gryzie, mam rację? – powiedziała nie przestając przyglądać się synowi.

-Podjęłaś jakąś decyzję, mała? – zapytał Liam muskając usta Ewel.
-Dotyczącą czego? – spytała Zo, nagle materializując się obok nich w pokoju.
-Nie widziałem jak weszłaś – powiedział skołowony chłopak.
-Jak się jest tak zapatrzonym w swoją dziewczynę, to się nie zauważa pewnych rzeczy – odpowiedziała rozbawiona.
Liam uśmiechnął się i spojrzał czule na Ewelinę.
-Nie idę – powiedziała Ewel uśmiechając się szeroko.
-Na pewno?
-Na pewno – odpowiedziała bez najmniejszego wahania.
-Gdzie? Wtajemniczy mnie ktoś? – dopytywała się Zo.
Nagle telefon Zoey zaczął dzwonić. Zirytowana wyjęła go z kieszeni. Dopiero co na nowo go włączyła. Nie znała numeru, który wyświetlił się jej na ekranie iPhone’a. Po krótkim wahaniu nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Tak? – Ewelina i Liam widzięli jak dziewczyna słucha czegoś co mówi jej osoba, po drugiej stronie słuchawki i z sekundy na sekundę staje się coraz bardziej blada – Przylecę pierwszym samolotem – powiedziała drżącym głosem i zakończyła rozmowę.

____________________
Tak, wiem długi ten rozdział i wgl... XD