-Idziesz na kręgle? – Ryan złapał Biebera następnego dnia, kiedy Justin, właśnie wracał ze sklepu.
-Nie – powiedział Biebs, nawet nie patrząc na przyjaciela i idąc dalej.
-Co jest, Jus? – spytał zdziwiony chłopak.
Bieber się zatrzymał.
-Wczoraj miałeś mnie totalnie w dupie – odpowiedział z wyrzutem.
Ryan chwilę nic nie mówił.
Westchnął.
-Weź, przestań. Ciągle zajmujesz się tylko tymi Beadlesami. Po co ci ja? – spytał ironicznie.
Justin wywrócił oczami.
-Nie mogę się z nimi zadawać??
-Sam nie wiem. Może wolisz przyjaźnić się tylko z Christianem.
-Co ty odpierdzielasz?! – krzyknął Biebs.
-Cześć – powiedział Ryan i poszedł przed siebie.
-Że co?? – Justin po chwili szoku, wściekły poszedł szybko, w stronę swojego domu – Zajebiście – wysyczał – Ale z niego przyjaciel. ZAJEBISTY.
Biebs wszedł do domu i trzasnął drzwiami najgłośniej jak potrafił.
Rzucił zakupami i z całej siły kopnął stołek, który stał mu na drodze.
-Po co żyć, ku**a, jak się ma TAKICH PRZYJACIÓŁ?! – wrzasnął Bieber na cały dom.
Zaraz usłyszał, że telefon dzwoni.
Spojrzał na wyświetlacz. Mama.
-Tak? – spytał starając się uspokoić głos.
-Stało się coś?
-Nie – odpowiedział ostro.
-Co się stało? – zmieniła formę pytania.
-NIC. Po prostu mam zajebistych przyjaciół – powiedział Bieber sarkastycznie.
-Jak ty się wyrażasz??
-Sorry.
Pattie westchnęła.
-Ciocia zmarła, Justin. Zostanę tu jeszcze tydzień. Pomogę w przygotowaniu pogrzebu i tak dalej… - powiedziała rodzicielka pociągając nosem.
-Jej… Ale nie bd musiał być na pogrzebie?
-Jesteś okropny, Justin.
-Bo co?! Ryan wystawił mnie do wiatru i straszliwie nad tym, kurde ubolewam!
Pattie chwilę się nie odzywała.
-Nie musisz być na pogrzebie… Ta sława cię zmieniła, Justin. Myślisz tylko o sobie.
-I dobrze – syknął Bieber i się rozłączył.
Tak. Miał cholerne wyrzuty sumienia, ale próbował je stłumić swoim ‘dozgonnym cierpieniem’ z powodu straty najlepszego przyjaciela od zawsze.
Poczuł się totalnie bezsilny.
Skulił się, zakrył twarz dłońmi i zaczął płakać. Trząsł się od płaczu.
‘Co tam, mała ?’ – napisał do Zo.
Oczy dalej szczypały go od płaczu.
‘Jest spoko :) Zadzwonisz do mnie z kamerką?’
‘Nie .’
‘Czemu?’
Nie chciał napisać jej prawdy.
‘Nie wiem gdzie jest… Jutro, okay ? Miałem paskudny dzień…’
W rzeczywistości kamerkę miał wbudowaną w komputer, ale to można było pominąć…
‘W porządku. Wiem, że masz kamerkę w laptopie.’
Bieber się skrzywił.
‘Jak niby ?’
‘Widziałam cię kiedyś na jakimś zdj z laptopem.’
‘A może mam nowego ?’
‘Taaa. Bo akurat kupiłbyś sobie laptopa bez kamerki. Słabo kłamiesz, Jus. Czemu nie chcesz rozmawiać? Co się stało?’
‘Nic. Ryan okazał się debilem, który nigdy, naprawdę nie był moim przyjacielem.’
Z jego oka znowu popłynęła łza.
-Ku**a – zaklął pod nosem i otarł ją szybkim ruchem.
‘Nie przejmuj się. Nie jest tego wart.’
‘Wiem. Ale, ku**a nie potrafię. Nie wiem czemu mnie to tak ruszyło…’
‘Rozumiem cię, Justin. To nic dziwnego. Przyjaźniłeś się z nim odkąd pamiętasz. To normalne, że Cię to zabolało.’
Bieber pociągnął nosem.
‘I teraz mażę się, jak baba .’
‘Nie martw się. To normalna rzecz, że płaczesz. Naprawdę.’
‘Taa… Ale wolałbym jednak nie płakać .’
‘Jak każdy, Jus. Jeśli Cię to pocieszy to ja też dziś płakałam.’
‘Nie pocieszyło mnie . Czemu, mała ?’
‘Bo jakoś wszystko mnie przerasta… Mam taką, cholerną potrzebę, żeby się do Cb przytulić…’
‘Virtual hug ? xD’ – zaproponował.
‘Taa… A może wejdziesz na tę kamerkę chociaż?’
‘A ty wejdziesz ? ‘
‘Jak ? Nie mam jak jej zainstalować…’
‘No okay. Chwila. Zaraz do Cb dzwonię. Tylko się nie przestrasz, bo wyglądam jak 7 nieszczęść.’
‘Na pewno nie.’
‘Zaraz się przekonasz :P’
Justin zadzwonił do Zoey, a ona prawie natychmiast odebrała.
Kiedy się u niej pokazał, przetarł jeszcze szybko oczy.
‘Dobrze wyglądasz :)’
‘Taa…’
‘Naprawdę <3 Tylko tyle, że widać, że płakałeś. Zawsze fajnie wyglądasz XD’
‘Nawet z zapuchniętymi oczami??’
‘Tak.’
‘Haha .’
Zoey zobaczyła jak Bieber zachichotał.
‘Lubię Twój śmiech xD’ – napisała.
Uśmiechnął się i spojrzał prosto w kamerkę.
‘A teraz patrzę Ci w oczy XD’ – obwieścił.
‘Ja Ci też ;P’
‘Hmmm… Nie widzę… xD Odłączam się, okay ?’
‘Jak chcesz.’
Bieber zszedł z kamerki.
‘Ty też nie płacz, mała . Będzie dobrze . Obiecuję Ci . Niedługo się zobaczymy . Przyrzekam .’
‘Jak?’
‘Znajdę sposób .’
‘Jak?’
‘No, kurde, znajdę! ;P’
‘Okay XD Wierzę Ci na słowo.’
‘:)’
Justin wszedł na twitttera. Napisał:
‘Kocham Cię @imadreamer . Dziękuję za Wszystko, mała <3’
Oczywiście natychmiast powstało olbrzymie zamieszanie na całym twitterze.
‘Czemu to zrobiłeś ? XD’ – napisała mu Zo na skype’ie.
‘Myślałem, że nie wchodzisz na twittera ;P’
‘Umm… Wchodzę. Tylko nie piszę.’
‘Spoko ;) Napisz, że też mnie kochasz ;P’
‘Chciałbyś :P’
‘No weeeeź. Robimy wielką aferę. Będzie śmiesznie xD’
‘No, czy ja wiem…’
‘Wiesz, wiesz. No proooszę XD’
Zoey po jakichś trzech minutach napisała:
‘@justinbieber Też się kocham ;P Bahahaha. #JustinLovesMe xD’
Bieber dodał kolejny tweet.
‘@imadreamer Yeah, baby. #BieberLovesYou . #BieberLovesZo’
‘Zobaczymy za ile to będzie w TT’ – napisał do dziewczyny na skype’ie.
‘Wariat :P’
‘Haha . Muszę jakoś się rozruszać po tym załamaniu z Ryanem .’
Dodał kolejny wpis na twittera:
‘@ItsRyanButtler Najlepszy przyjaciel ? Wiesz wgl co to znaczy ? To boli, Ryan . Wiem, że masz to gdzieś, ale… Po prostu totalnie się rozczarowałem .’
‘Ale mu pojechałeś xd’ – napisała Zo na skypie.
‘Pojechałem ? Haha. Jakbym mu pojechał to by się nie pozbierał, ale na twitterze jest za mało znaków do wykorzystania ;P’
Zoey wybuchnęła śmiechem.
‘#JustinLovesMe , #BieberLovesYou i #BieberLovesZo jest w TT, jakbyś chciał wiedzieć, panie od afer ;P’
‘Wow ;o Niezłe tempo XD’
‘Taa…’
‘Złościsz się ?’
‘Nie. No co ty ;)’
‘To fajnie. Spadam coś zjeść, bo umieeeeram z głodu xD’
‘Paaa ;*’
‘Hej. Trzymaj się, mała <3 I nie próbuj mi więcej płakać . Pamiętaj, że zawsze jestem z Tobą :*’
‘Okay. Dziękuję <3’
‘Nie ma sprawy .’
Bieber się wylogował.
Poszedł do kuchni, wziął coś do jedzenia, usiadł na fotelu i włączył telewizor.
W pewnym momencie do głowy przyszedł mu, jego zdaniem świetny pomysł z udziałem Beadlesów.
Pobiegł do nich tak jak stał.
Wszedł do ich domu obwieszczając, że przyszedł.
Z pokoju wyszła Caitlin.
-Hej – uśmiechnął się do niej niepewnie.
-Cześć – odpowiedziała prawie niesłyszalnie.
-Złościsz się?
Caitlin westchnęła.
-Nie, Justin. Po prostu jest mi przykro, ale nie przez ciebie, tylko przeze mnie…
-Ale nie ma powodu, Caity. To mnie poniosło. Nic nie zrobiłaś. Ja rozumiem, że nie masz ochoty powtarzać tego co pomiędzy nami było…
Caitlin podeszła do niego bliżej i spojrzała w oczy.
-Ale ja mam – powiedziała ze łzami w oczach.
Bieber zamrugał szybciej.
Czule złapał jej głowę i musnął usta.
-Próbujemy? – spytał niepewnie.
Caitlin bardzo zdziwiła postawa Biebsa.
Był skruszony i przyznawał się do winy… Nie wiedziała ile to potrwa… Pewnie niedługo znowu zrobi się wybuchowy i ostry – myślała.
W pewnym momencie dotarło do niej, że pomimo wszystko chce jednak z nim być.
Uśmiechnęła się lekko.
-Tak – powiedziała prawie niesłyszalnie.
Twarz Biebera rozjaśnił szeroki uśmiech.
Przytulił ją.
-Jest ktoś w domu? – spytał jej na ucho, podgryzając je nieznacznie.
-Pojechali na zakupy, a ja nie miałam ochoty. Wrócą najszybciej za pół godziny.
Justin znowu, szeroko się uśmiechnął.
Zaczął namiętnie całować dziewczynę. Wplątywał ręce w jej włosy.
Jeszcze tak dobrze pamiętał smak jej ust…
Justin pchał lekko Caitlin w stronę jej pokoju i otwartych drzwi.
W końcu dotarli do łóżka i Cait przewróciła się na nie.
Bieber położył się na niej i zaczął muskać jej szyję.
Dziewczyna ciężko oddychała.
Znowu zaczął ją całować w usta.
Włożył jej ręce pod bluzkę.
-Jusss…. Stop – poprosiła dziewczyna.
-Ale przecież nic ci nie zrobię.
-Justin, proszę.
Bieber lekko obrażony podniósł się z dziewczyny.
-Nie, że coś, ale plotki, które najprawdopodobniej słyszałaś o mnie i Selenie, że kochamy się, kur**a milion razy dziennie to… Nom… Powiedzmy, że prawda wyglądała trochę inaczej.
Caitlin usiadła na łóżku.
-A mogę wiedzieć jak?
Bieber się jej przyjrzał. Z tymi rozczochranymi włosami wyglądała strasznie pociągająco…
Chwilę nic nie mówił.
-No, robiliśmy to, ale… - Bieber przygryzł nerwowo wargę i przeczesał swoje włosy palcami – No, po prostu robiliśmy. Jak to często ludzie w naszym wieku, ale… zrobiliśmy to może z 2 razy. Nie więcej, a razem byliśmy długo. Nie zamierzam niczego od ciebie wymagać, Cait. Chcę, żebyś o tym wiedziała.
Caitlin pokiwała głową.
-To dobrze – powiedziała.
-Nie śpieszy się nam z niczym, tak? Ja nie będę w żadnej sprawie na ciebie naciskał. Obiecuję.
-W porządku.
-I jeszcze jedno… - zaczął Jus. Caitlin spojrzała na niego pytająco. Bieber chwilę się z sobą bił – Przepraszam, Cait. Za tamto. Z Seleną zerwałem m.in. dlatego, że nie potrafiłem jej za nic przeprosić i wgl… Nie wiem jak ona wgl to znosiła… Naprawdę przepraszam, Caity. Nie chciałem, żeby tak wtedy wyszło…
-A chciałeś, żeby jak wyszło? – spytała Caitlin patrząc mu w oczy.
-Kurde, Caitlin. Przepraszam cię, czego nie robiłem odkąd pamiętam, a ty jeszcze…
-Przyjmuję przeprosiny, Jus, ale jak mamy być znowu razem to musimy sobie wszystko wyjaśnić.
Bieber przełknął ślinę. Myślał, że pójdzie łatwiej.
Nic nie odpowiadał.
-No jak? – Cait naciskała.
-No, a jak, ku**a mogłem chcieć, żeby wyszło?! Co to jest wgl za pytanie?!
W oczach Caitlin pojawiły się łzy.
Justina drażniło to, jak dziewczyny szybko się rozklejają.
-Mała… Przepraszam, ale… No, jak mam ci to niby wytłumaczyć. Po prostu jestem, byłem i najprawdopodobniej będę palantem… Wybacz mi po prostu. To się nie powtórzy, przyrzekam. Wydoroślałem i trochę zmądrzałem. Uwierz mi.
Caitlin wtuliła się czule w Biebera.
Poczuła się tak bezpiecznie w jego objęciach.
Bieber oparł głowę na jej ramieniu.
-Wybaczysz?
Justin czuł, że coś się w nim przełamało. Nie miał pojęcia dlaczego, ale miał wrażenie, że to trochę było spowodowane Zo. Nie miał nawet siły zastanawiać się jakim cudem.
-Wybaczę, Jus – szepnęła.
Bieber musnął jej szyję i puścił ją z objęć.
-Ja też wydoroślałam, Justin… - powiedziała w pewnym momencie, Caitlin.
Bieber pogładził ją czule po policzku i pocałował ją namiętnie.
-Jesteśmy!! – usłyszeli wrzask Christiana.
Jus i Caity odsunęli się lekko od siebie.
-Justin? – zdziwił się Chris wchodząc do pokoju.
-Nie. Sierotka Marysia, kurde.
Beadles się zaśmiał.
-Siema – przywitał się z Bieberem.
-Hej, hej.
-Co tu się działo podczas naszej nieobecności?? – spytał podejrzliwie Chris.
-Duuużo – wyszczerzył się Biebs, a rozbawiona Caitiln uderzyła go w rękę.
-Jesteście znowu razem? – zapytał Christian, prosto z mostu.
Caitlin pokiwała głową na ‘tak’.
-To zajebiście – wyszczerzył się młody.
-A przyszedłem tu w takiej jednej sprawie, która całkiem wyleciała mi z głowy… - zaczął Bieber – Jedziecie ze mną dziś albo jutro pod namiot? To się jeszcze zobaczy kiedy, ale preferowałbym dzisiaj.
Rodzeństwo spojrzało na siebie.
-Taki spontan? – zaśmiał się Christian – Dzisiaj to wymyśliłeś?
-Pół godziny temu.
Caitlin też się zaśmiała.
-Jasne, że z tobą jadę – wyszczerzył się Chris.
-A ty, Caity?
-Pewnie – przytuliła go czule.
-To świetnie – ucieszył się Bieber, głaszcząc Caitlin po plecach.
-Pójdę się spytać rodziców – powiedział Christian i wyleciał z pokoju, a Justin złapał w rękę telefon i wykręcił numer mamy.
-Tak? – Pattie odebrała. W jej głosie słychać było, że płakała.
-Mamo… Mam takie pytanie… Mogę pojechać pod namiot?
-Co??
-No, to. Proszę. I tak nie mam co robić. Całymi dniami siedzę sam w domu i cięgle się z kimś kłócę. Pobyłbym tam tylko z jakieś 5 dni. Co ty na to? Mam wakacje, no…
-No nie wiem, Justin… Z kim chcesz tam jechać?
-Z Chrisem i Caity.
-Nie jestem co do tego przekonana.
-Maaamo. Spalibyśmy wszyscy w oddzielnych namiotach… - skłamał.
Pattie chwilę nic nie mówiła.
-Jedź, Justin. Tylko uważaj na siebie, kochanie i nie zróbcie niczego głupiego.
-Okaay. Dzięki, mamo. Kocham cię strasznie, shawty.
-Ja ciebie też. Tylko nie mów tak do mnie, proszę.
-Dobra – Bieber się zaśmiał – Jeszcze raz dziękuję.
-Nie ma za co, Jus. Trzymaj się.
Justin korzystając z sytuacji, że Chrisa nie ma, musnął usta swojej dziewczyny.
-Jeeej… Jak mi cię brakowało – powiedział szczerze.
-Mi ciebie też – odpowiedziała Cait – Nawet sobie tego nie wyobrażasz…