sobota, 25 czerwca 2011

4. Wow.


Bieber i Selena dużo czasu spędzili na pieszczotach. Nadrabiali czas przez, który nie byli razem.
Justin sporo myślał o tym co się stało i jedna część niego mówiła mu, że Sel nie powinna mu tak łatwo wybaczać… Nie zasługiwał na to… Ale druga część była zadowolona z takiego przebiegu wydarzeń i ona na razie przesłaniała pierwszą.
Selena poszła do łazienki, a on tymczasem włączył komputer.
Dochodziła 20:00.
Zoey była dostępna i od razu do niej napisał.
‘Hej :)
‘Cześć.’
‘Co tam? ;D’
‘Nie mam czasu .’
‘Okay… A co jest?’
‘Nie interesuj się.’
Dziewczyna się wylogowała.
Popsuła Bieberowi humor.
Wyłączył zły laptopa.
Kiedy Selena wróciła zauważyła, że coś jest nie tak.
-Co jest, Jus? – spytała troskliwie.
Wzruszył ramionami i po chwili złapał ją za biodra.
Patrzyli sobie w oczy z lekkimi uśmiechami.
Justin po raz kolejny uświadomił sobie, że jego dziewczyna jest prześliczna. Bardzo mu się podobała, ale nic do niej nie czuł… Może na początku coś pomiędzy nimi iskrzyło, ale teraz… Był z nią tylko dlatego, że chwilowo była najlepszym wyjściem. Czasami zastanawiał się, czy Selena nie obrała tej samej strategii… Męczyło go to… Męczyła go sława i to, że już nic nie może być, jak było wcześniej.
-Czym się martwisz? – Sel powtórzyła pytanie.
Nie odpowiedział tylko czule musnął jej usta.
-Justin... Powiedz – nalegała.
Po raz kolejny spojrzał w jej ciemne oczy.
-Dużo rzeczy mnie po prostu przerasta… - wyznał.
-Nie przejmuj się – posłała mu promienny uśmiech.
Też się sztucznie uśmiechnął.
Od pewnego czasu każdy jego uśmiech był wymuszony. Nie chciał, żeby na całym świecie dyskutowali dlaczego Bieber jest smutny. Wolał udawać względne szczęście, chociaż nie zawsze mu to wychodziło…
Selena pogładziła palcem jego policzek i pocałowała w usta.
Oczywiście odwzajemnił pocałunek.
Nic. Nic nie czuł… Ciągle  myślał o Zoey… dziewczynie, którą najprawdopodobniej stworzyła jego wyobraźnia i która wydawała mu się idealna…
Zastanawiał się, czy Selena naprawdę go lubi… Zauważył, że dziewczyna jest z prawie każdym kto jest akurat na topie, czyli z tym, którym się opłaca. Może źle ją osądzał… Nie miał pojęcia, jak jest naprawdę, ale dziwił się, że interesuje się nim starsza dziewczyna… W sumie, w pewnym sensie to mu nawet schlebiało…
-Ziemia do Justina – powiedziała Sel.
Bieber wyrwał się z rozmyślań.
-Odłączyłem się? – zaśmiał się i pocałował ją w usta.
Te wszystkie myśli go przygniatały… Denerwowało go to, że tyle musi o wszystkim myśleć i robić z igły widły…
-Jesteś jakiś nieswój dzisiaj – stwierdziła Selena.
Wow. Zauważyła. Szał.
W sumie nie był przekonany, czy to na pewno dobrze…
Westchnął.
-Może taki dzień…
-Może – Sel wzruszyła ramionami.
Delikatnie rozpiął jej sweterek i ukazała się mu bluzka z bardzo dużym dekoltem.
Uśmiechnął się.
Selena wywróciła oczami, a on przycisnął ją lekko do ściany i zaczął namiętnie całować.
Po północy położyli się spać.
Bieber czule obejmował Sel i wyobrażał sobie, że to Zo… Tak. Stwierdził, że totalnie mu odbija.
Zasnął.
-Justin? – zdziwiona dziewczyna spojrzała na niego.
-Niee. Sierotka Marysia – zaśmiał się i przytulił Zoey.
Miał w tym śnie pełną świadomość, co go trochę przerażało.
-Zo…
-Tak?
-Czy ty… istniejesz?
Uznał, że to najgłupsze pytanie jakie mógł zadać, ale ciągle go nurtowało.
Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się smutno.
-Jasne, głupku. Tylko ty nigdy mnie nie znajdziesz…
-Ale czemu? Powiedz jak, a znajdę! – ożywił się.
Pogładziła jego policzek.
-A to naprawdę ty, czy tylko wytwór mojej wyobraźni? – spytała przyglądając się Bieberowi – No, chyba to nie bardzo możliwe, żebyś był w moim śnie.
-A nie ty w moim?
-Niee. Ty się zjawiłeś u mnie – uśmiechnęła się przekornie – Ja byłam u cb poprzednie dwa razy… Tak mi się zdaje przynajmniej… A może to są nasze wspólne sny…
-A to wgl możliwe?
-Mnie pytasz, Justin? Nie mam zielonego pojęcia, ale czuję się jak jakaś psychiczna.
Bieber bez namysłu musnął jej usta, a ona... zniknęła. 
Leżał w łóżku przytulając Sel.
-Idiota – powiedział pod nosem – Zachciało mi się całować we śnie. Ugh.
Spojrzał na zegarek. Było po 3:00.
Wysunął się z objęć Seleny i włączył laptopa.
Zo była dostępna…
Westchnął.
Nie zamierzał jej zawracać głowy…
‘Cześć…’ – napisała do niego.
Ucieszył się.
‘Hej.’
‘Czemu nie śpisz?’
‘Miałem dziwny sen…’
‘Ja też… Ej, a jak masz na nazwisko?’
‘Nieważne…’
‘Pewnie Bieber, co? ;P’
Ups.
‘Haha. Jak bym tak napisał to obstawiam, że i tak byś mi nie uwierzyła…’
‘Uwierzyłabym’
Justin bezmyślnie wgapiał się w ekran.
‘A gdzie mieszkasz’? – spytał.
‘W Polsce ;/’
‘Aaa...’ – załamał się – ‘Ej, ty masz teraz dzień, nie?’
‘No. U mnie jest 9:16’
‘Yhm. A co Ci się śniło?’
‘Bieber xD’
‘A chciał Cię pocałować??’
‘Haha. A co to za pytanie? ;P’
‘A żadne. Chciał?’
‘Chciał, chciał. Przerażasz mnie xd.’
‘Czemuu? Dobrze piszesz po angielsku ;)’
‘Dzięki :) Bo tyle wiesz… To jest dziwne…’
‘Też tak sądzę… Opowiesz mi sen?’
‘Nie. Ty mi opowiedz.’
‘Śniła mi się niebieskooka blondynka o imieniu Zoey. Śniła mi się już wcześniej dwa razy… No... gadaliśmy, przytuliłem ją, chciałem pocałować i się obudziłem ;/.’
‘Nazywała się Zo??? A ty na serio jesteś Bieber ? ;o’
‘No…’
‘Ej, mój sen wyglądał praktczynie tak samo… Tylko, że ja byłam tą Zoey…’
‘A masz niebieskie oczy i jasne włosy??’
‘Yhm.’
‘I śniłem Ci się już wcześniej? xD’
‘Raz śniło mi się, że rozmawiałam z Tobą na scenie, a drugi raz to był krótki i tak jakby tylko się przywitaliśmy, a Ty nie mogłeś złapać mojej ręki… ;P’
‘O.o’
‘Coo? xD’
‘Mi się śniło to samo. No bez jaj ;o’
Chwile nic nie pisała.
‘To jest DZIWNE.’
‘No troszkę XD’
‘Nie udało Ci się mnie pocałować :P’
‘Uważaj, jeszcze Cię złapię ;P’
‘Czekam xd’
:)
‘Heh. Idę, Juus. Muszę pomóc mamie.’
‘Ale jeszcze kiedyś wróć, ok?’
‘Postaram się ;) Hej.’
‘Pa ;*’
Bieberowi serce waliło milion razy na sekundę.
Jego celem od teraz stała się Polska. 
Za wszelką cenę musiał tam pojechać.


Trochę krótki, ale zawsze. xD Jeśli się podoba to zostawcie komentarz ;)

3. Przepraszam ?

Bieber i Chris wymienili się wszystkim co wiedzieli o tajemniczej blondynce.
Christian opowiedział Justinowi swój sen. Był w nim tylko obserwatorem i nie nawiązał kontaktu z dziewczyną. Widział ją jak kogoś szukała. To była krótka scena. Obudził się kiedy oczy dziewczyny zatrzymały się na nim.
Chłopaków strasznie ekscytował temat Zo. Rozmawiali o niej przez bite 2 godziny.
-A co tam u Seleny? – zapytał w pewnym momencie Chris, kiedy już nie mięli kompletnie nic więcej do opowiedzenia sobie o Zoey.
Bieber wzruszył ramionami.
-Nie gadamy ze sobą.
-Bo…?
-Nie twoja sprawa.
-A nie przyjaźnimy się?
Justin westchnął.
-No, pokłóciłem się z nią…
-O…?
-A musisz wszystko wiedzieć?!
Beadles uśmiechnął się słodko.
-Yhm.
Bieber wywrócił oczami.
-Później ci powiem…
-Co to takiego, że nie możesz mi powiedzieć???
-Nieważne.
Zdziwiony Chris przyjrzał się Justinowi, który błądził wzrokiem po pokoju, żeby tylko nie spojrzeć mu w oczy.
-Ej, stary. Co jest? – spytał poważnie Chris.
Bieber westchnął po raz kolejny.
-Po prostu się pokłóciliśmy, tak? To normalne.
-Jakbyście się tak po prostu pokłócili to byś powiedział o co.
-Daj mi już spokój, Chris. Zamierzam ją dziś zaprosić.
-I przeprosić?
-Jeśli mi się uda to nie. Tylko w ostateczności.
-Ty zawsze miałeś jakieś problemy z tym całym ‘przepraszam’. Naprawdę ci to przez gardło nie przechodzi??
Bieber wzruszył ramionami.
-No spoko… To ja spadam. Wygląda, że jak już skończyliśmy gadać o Zo to znudziło ci się moje towarzystwo… Nie miałbyś nic przeciwko gdybym też popisał z tą ‘podejrzaną’ dziewczyną z twittera? – Chris lekko się uśmiechnął.
-Jasne. Ale spotkamy się jeszcze dziś? Albo jutro? Może pójdziemy gdzieś z Ryanem?
-Ryan mnie nie cierpi, Jus. Najwyżej z samym tobą.
-Okay. To się zdzwonimy, tak?
Chris skinął głową i poszedł do wyjścia. Justin uznał, że naprawdę jest z niego przyjaciel. Zawsze wiedział kiedy przyjść i kiedy wyjść.
Bieber wyciągnął telefon i wykręcił numer Seleny.
Odebrała. Wow.
-Tak?
-Hej, Sellly.
-Cześć.
-Przyjedziesz dziś do mnie?
-Jestem w Europie.
-No i co? Przyjedziesz?
-Taa. Już wsiadam w samolot i będę za 6 godz.
-Czemu nie?
Selena westchnęła.
-Justin, nie mogę być na każde twoje zawołanie.
-Nie to nie – powiedział Bieber obrażonym tonem – Jestem sam w domu.
-A ile?
-Cztery dni. Chodź do mnie dziś.
-Nie zachowuj się jak rozwydrzony bachor. Nie jesteś królem świata, wiesz? Ja też mam swoje życie.
-Bez łaski.
Chwila ciszy.
-To przyjadę pojutrze. Co ty na to?
-Jak tam chcesz.
-Justin…
-No co? Czy ja coś mówię??
Selena westchnęła.
-Hej. Do zobaczenia.
-Pa – burknął Justin.
-Poczekaj. Zobaczę co da się zrobić.
Na ustach Biebera wymalował się zwycięski uśmiech.
-Super. Kocham cię.
-Taa... Ja cb też. Hej.
Rozłączyli się.
Bieber miał nadzieję na właśnie taki przebieg rozmowy.
Rozmawiali ze sobą jakby nigdy nic, nie musiał jej przepraszać i jeszcze wyszło na jego. Był na 100% pewny, że Selena przyleci jeszcze dziś.
Rozsiadł się na kanapie.
Miał wyśmienity humor.
W pewnym momencie poczuł lekkie wyrzuty sumienia… Szybko jednak stłumił je skupiając swoje myśli na Zoey.
Włączył laptopa.
Napisał do dziewczyny.
‘Dasz mi swojego skype’a?’
Ale miał szczęście. Odpisała prawie od razu.
‘imadreamer’
Dodał ją do znajomych.
‘Hej :)– napisał.
‘Siemm xD’
‘To powiesz mi jak się nazywasz?? Tylko imię. Nic więcej. Co Ci szkodzi?’
‘;P’
‘???’
‘Jestem Zoey… ;) A ty? :P’
Bieber szeroko się uśmiechnął.
‘Justin. Miło mi :)’
‘:)’
‘A co tam u Cb, Zo?’
‘A w porządku. A u Cb, Jus? xD’
‘Żyję… XD Masz chłopaka?’
‘Niee. I nie szukam ;P A ty?’
‘Chłopaka nie… xD’
‘Haha. No dziewczynę XD’
Chwilę się zastanowił.
‘Niby mam, ale nie dogadujemy się ostatnio…’
‘Przykro mi. Ale może się jeszcze Wam ułoży ;)’
‘Czy ja wiem… Jesteśmy ze sobą już trzeci raz… Na za dużo bym nie liczył.’
‘Co zrobić… A skąd jesteś? Kraj xD’
‘Z Kanady. A ty? ;>’
‘Nie powiem Ci ;P’
‘No co za! Nie ma tak… <foch>’
‘Bahaha! xD Daj spokój.’
‘Nieee. FOCH.’
‘<3’
‘Umm… xD’
‘:* Nie gniewaj się, Jusss xD’
‘Haha. Myślisz, że weźmiesz mnie na buźki?? ;P’
Bieber bez przerwy się uśmiechał. Dobrze pisało się mu z dziewczyną.
‘Taaak xD’
‘To się mylisz moja droga :P’
‘A masz kamerkę?’
‘Yhm. A ty?’
‘Niee. Niby mam, ale nie chciało mi się jej zainstalować i zgubiłam płytkę do instalacji i teraz nie mam jak… XD’
‘Haha.’
‘Nie śmiej się ;P Muszę spadać.’
‘Gdzie tym razem?’
‘Mam swoje życie, Justin :P’
‘Okay, okay. To paaa ;*’
‘Paa xD’
Wylogowała się.
Justin był nawet zadowolony z przebiegu rozmowy.
Spojrzał na zegarek.
Była 10:02.
Selena może doleci do 17:00… Zamyślił się.
Zastanawiał się co będą robić…

Ktoś zadzwonił do drzwi.
Justin szybko podniósł się z fotela i szybkim krokiem poszedł otworzyć.
Była 17:30.
Miał nadzieję, że to Sel.
Otworzył i uśmiechnął się szeroko.
Przytulił swoją dziewczynę.
-Cześć, Selly – objął ją w pasie i pocałował w usta.
Też się uśmiechnęła.
Weszli do domu.
-Dzięki, że przyjechałaś – znowu ją czule pocałował.
Miał ochotę na coś ostrzejszego, ale nie wiedział na ile Selena się zgodzi, bo ostatnio się nie dogadywali. Wolał nie ryzykować.
-Spoko… Tęskniłam.
Justin się ucieszył.
-Ja też – powiedział, co było tylko w połowie prawdą.
Usiedli na kanapie.
Zapadła lekko niezręczna cisza.
Bieber oblizał wargi i spojrzał Selenie głęboko w oczy.
Widział, że rozpływa się pod jego spojrzeniem.
Podobało mu się to jak na nią działał.
Przygryzł wargę i delikatnie odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy.
Złączył swoje usta z jej.
Wziął ją sobie na kolana i zaczął namiętnie całować.
Ku zadowoleniu Biebera dziewczyna odwzajemniała pocałunki.
Zaczęła rozpinać mu koszulę.
Justin z łobuzerskim uśmiechem złapał delikatnie jej ręce i wstał.
-Masz ochotę na coś do jedzenia, picia?
Selena była bardzo zdziwiona. Nie miała pojęcia o co mu chodzi… Dlaczego przerwał?
Bieber patrzył na nią pytająco.
Przyjrzała mu się niepewnie i się zaśmiała.
-Co ty kombinujesz?
-A czy ja zawsze muszę coś kombinować??
-Ymm… Tak.
Teraz Justin się zaśmiał.
-Może czas na zmiany? – mrugnął – Chcesz jeść, czy nie?
-Napiłabym się.
-Czego??
-A co masz?
Bieber wzruszył ramionami.
-Colę, wodę, herbatę, sok pomarańczowy… Nie wiem, czy coś jeszcze… Wczoraj przyjechałem i nie zdążyliśmy się za bardzo wyposażyć…
-Spoko. Może być cola.
-A jeść nie będziesz?
Pokręciła głową.
-Odchudzasz się?
-Nie. Po prostu dbam o linię.
-Okaaayy… Ja zjem, jeśli nie będziesz miała nic przeciwko.
Justin poszedł do kuchni przygotować jedzenie.
Selena nie bardzo rozumiała o co mu chodzi… Może o nic…
Bieber wrócił i podał jej napój.
Spojrzała na niego podejrzliwie.
-Ale niczego tam nie dosypałeś??
-Spróbuj – uśmiechnął się.
Niepewnie łyknęła.
-Chcesz mnie upić, Justin?
-Niee – wyszczerzył się – Tu prawie nie ma wgl alkoholu. Tak dodałem dla smaku.
Selena westchnęła.
-Jus, boję się, co kombinujesz.
Bieber wywrócił teatralnie oczami.
-Ja?? Czy JA mogę coś kombinować? – spojrzał jej w oczy – Jak nie chcesz to tego nie pij. Przyniosę ci sok.
Westchnęła i wzięła kolejny łyk. Justin się uśmiechnął.
-Ale nie zamierzasz mnie upić, a później zgwałcić?? – spytała Sel na wpół poważnie.
Bieber wypluł całą colę, którą miał w ustach i zaczął się śmiać.
-Bez urazy Selly, ale byłaś chętna wcześniej i nic takiego nie jest potrzebne.
Selena uniosła brwi.
-Kocham cię – przytulił ją i jego ręce powędrowały trochę za nisko wzdłuż jej pleców.
-Ale z cb idiota, Justin.
-Co ty nie powiesz, kwiatuszku? – wyszczerzył się.



To by było na tyle... xD Sorry, że jakoś tak nijak przedstawiam Biebera, ale Zo go zmieni... ;P :) Jeśli będziecie chcieli to mogę NN dodać nawet dziś ;) Teraz wyjeżdżam na dwa tygodnie i dosyć długo nie będę pisać. Jeśli rozdział się podoba to komentujcie... :)

środa, 15 czerwca 2011

2. Dziwne...

   -Zo!!! – Justin z szerokim uśmiechem na ustach podbiegł do dziewczyny.
Przytulił ją czule i nie miał ochoty puszczać.
Poczuł jakąś, taką, niesamowitą więź z Zoey... Nie zastanawiał się nad tym w tym momencie.
-Justin… - dziewczyna z uśmiechem, lekko odsunęła się od Biebera.
Też się uśmiechnął i musnął jej policzek.
-Tęskniłem za tobą… - wyznał Justin.
Dziewczyna znowu delikatnie się uśmiechnęła i wyciągnęła do niego rękę.
Chciał ją złapać, ale natrafił na powietrze.
Leżał na łóżku.
-Kur**a – zaklął pod nosem.
Zaczął z wściekłości uderzać ręką w poduszkę.
-Ku**a, ku**a, ku**a… Że niczego się nie nauczyłem. Ugh.
W paskudnym humorze podniósł się z łóżka.
Była 7:00.
Suuuper – pomyślał.
Usiadł z powrotem na łóżku i uruchomił twittera.
Zalogował się.
Tweet, który zobaczył totalnie go zszokował.
Z niedowierzaniem otworzył szerzej oczy.
‘Znowu to uczucie niespełnienia po przebudzenia… Też tęsknię…’
Justin chciał wejść na profil dziewczyny, ale komputer się zawiesił.
-Że co?! – wrzasnął wściekły.
Skrzywił się.
Miał nadzieję, że nikogo nie obudził…
Kiedy zresetował laptopa zaczął szukać wpisu dziewczyny.
MUSIAŁ go znaleźć.
Że też nie zapamiętał jej nicku… Ugh.
Po godzinnym przeszukiwaniu miał ochotę wyrzucić komputer przez okno. Naprawdę poważnie nad tym myślał.
A może to wszystko, to był tylko zbieg okoliczności… Może niepotrzebnie jej szuka… W głowie miał pustkę.
Dodał wpis.
‘Piszę pierwszy raz i ostatni. Gdzie jesteś?? Daj mi jakiś znak. Proszę…’
Po chwili uznał, że ześwirował i usunął tweet.
Westchnął głęboko.
Rozległ się dzwonek u drzwi.
-Yyy?
Zdaniem Justina każdy normalny, szanujący się człowiek śpi jeszcze o tej godz.
Całkiem rozbudzony poszedł do drzwi.
W połowie drogi uświadomił sobie, że ma na sobie tylko krótkie spodenki, ale machnął na to ręką.
Otworzył.
-Taak?
Zobaczył Chrisa.
Posłał mu zdziwione spojrzenie.
-Mogę wejść? – spytał Christian.
Bieber wzruszył ramionami.
-Właź.
Chris szybko wepchnął się do domu i zamknął za sobą drzwi.
Justin spojrzał na niego pytająco.
-Teraz się tłumacz – zaśmiał się.
-Yyy… Bo szła taka laska, która mi się podoba…
Bieber wybuchnął śmiechem.
-I uciekasz przed nią??
-To nie jest śmieszne! Zachowuję się przy niej jak idiota, a jak powie mi cześć to odbiera mi mowę… Nie chcę się ośmieszać…
Justin przejechał palcami po swoich włosach.
-Aha… - ciągle chichotał – Spoooko.
-Nie rżyj tylko lepiej się ubierz – zmierzył Biebera wzrokiem od góry do dołu.
-Ee, tam. Nie chce mi się. Mam wolne.
-No jak chcesz… - Christian westchnął – A tak przy okazji... Musisz coś dla mnie zrobić.
 Bieber zmarszczył brwi.
-Jak to??
-Pamiętasz jak nie powiedziałem Kate, że ją zdradzałeś? – Justin się skrzywił – Obiecałeś, że w zamian coś dla mnie zrobisz.
-Yyy… Ale to było jakieś 5 lat temu!
-No i…? Obiecałeś.
-Ugh. Czego chcesz?
Christian się wyszczerzył.
-Chcę, żebyśmy się znowu zaprzyjaźnili.
Bieberowi oczy prawie wyszły z orbit.
-Że co?? – nie dowierzał.
-Wybaczyłem ci. Chcę, żebyś też wybaczył mnie. Wiem, często zachowuję się jak idiota i wgl… Wiem też, że nie zapomnimy o tamtym i nie będzie jak dawniej, ale… Moglibyśmy spróbować… Strasznie brakuje mi tych naszych wygłupów…
Justin był w szoku.
Bardzo się cieszył z tego co powiedział Christian, ale nie był do końca pewny, czy Chris nie chce się z nim zadawać dla sławy… Postanowił wierzyć, że nie. Christian taki nie jest.
-Okay.
Chris się uśmiechnął.
-To spadam – powiedział – Spotkamy się później? O 16:00?
-Spoko. To do zobaczenia i powodzenia z tą laską – odp. Bieber.
-Taa. Dzięki.
Christian wyszedł, a Justin zamknął za nim drzwi.
Ciągle był w małym szoku.
Wrócił do pokoju, położył się na łóżku i wszedł na twittera z komórki.
Oczy mu się rozszerzył.
Uśmiechnął się szeroko.
Zobaczył wpis.
Był na milion procent pewny, że to ta sama dziewczyna.
‘Ej, złap mnie wreszcie. ;P Co w tym trudnego, pytam się?!’
Justin się cicho zaśmiał.
Może to wszystko zbieg okoliczności i w tym tweecie nie chodzi nawet o to, o czym myśli... W końcu postanowił i tak napisać do dziewczyny, ale nie ze swojego konta.
Zalogował się na konto, które założył dano temu z Beadlesem, żeby anonimowo flirtować z taką jedną dziewczyną… Uśmiechnął się na samo wspomnienie.
Dodał jakiś wpis, żeby nie było podejrzane, że pierwszy tweet, który pisze od jakichś czterech lat jest do niej.
Zaczął ją follować.
Prawie natychmiast też zaczęła go śledzić.
Bieber lekko się uśmiechnął.
Postanowił napisać do niej DM.
Kiedy chciał zacząć pisać uznał, że nie ma pojęcia co… No, bo przecież nie napisze do niej, czy nazywa się Zoey i czy śni o nim. Taa… I, że on czuje z nią jakąś cholerną więź, której nie potrafi wyjaśnić… Taa. Na pewno by zrozumiała…
W końcu napisał.
‘Hej. Co tam ? :)’
Dziewczyna nie odpisywała przez jakieś 2 min, a Bieberowi wydawały się one wiecznością.
‘Żyję ;) A tam ?’
Serce zaczęło mu szybko walić.
Pamiętał to uczucie. Miał tak jak pisał z  dziewczynami, na które totalnie leciał… Ale czemu czuje to teraz…?
Zastanawiał się co jej odpisać…
‘Jest spoko. Skąd jesteś?’
Serce waliło mu coraz szybciej.
‘Nie zdradzam takich rzeczy nieznajomym ;P’
Ugh.
‘Okay… xD A jak masz na imię?’
‘Tego też Ci nie powiem.’
‘A wiek?’ – spytał zrezygnowany.
’15 ;)’
Pomyślał chwilę. Gdzieś na tyle wyglądała dziewczyna ze snu…
‘Aaa ;D Dzięki za odp xD’
‘Nmzc ;P A ty ile masz lat…?’
‘17’
‘A imię? Gdzie mieszkasz? xD’
‘HA HA HA. :P Pierwszy pytałem XD’
‘Ughm. No spoko. To jeszcze się zastanowię nad odp. xDD’
‘Nie ma sprawy. Mam czas. ;)’
‘lol . Spadam. Hej.’
‘A gdzie idziesz?’
‘A co Cię to interesuje? ;P’
‘Tak pytam.’
‘Do przyjaciółki. Paaa.’
‘Paa.’
Odetchnął głęboko.
Ręce mu lekko drżały.
A co jeśli to nie Zo…? W sumie jak to wgl możliwe, że to byłaby ona...? NIEMOŻLIWE.
Ale wierzył… Coś nie pozwalało mu stracić nadziei.
Ugh. Za dużo.
Poszedł do kuchni czegoś się napić.
W kuchni zobaczył krzątającą się Pattie.
-Cześć mamo – przytulił ją.
-Cześć. Tak wcześnie wstałeś? Kto dzwonił do drzwi?
-Chris… No. Nie mogłem spać…
-Dogadujesz się z Christianem?
Bieber pokiwał niepewnie głową.
-To dobrze – uśmiechnęła się.
-Yhm. Co jest do jedzenia?
-Zajrzyj do lodówki.
Justin krytycznie obejrzał jej zawartość.
-Jak ci się nie podoba to idź coś kupić.
-Niee. Nie chce mi się…
Bieber wyciągnął z lodówki mleko i chwycił płatki.
Ziewnął i przetarł oczy. Wcześniej, aż do teraz nie był zmęczony.
-Może się jeszcze połóż? – zasugerowała mama.
-Niee. I tak nie zasnę.
-Jak chcesz. Jadę na cztery dni do mojej cioci. Jest w złym stanie…
-Coo? A nie zostaniesz ze mną?? Tak mało mam wolnego czasu… - Bieber był trochę zawiedziony.
-Możesz jechać ze mną.
Pokręcił głową.
-Zostanę.
-Ale nie podpal domu i nie zrób niczego głupiego.
-Okay – Justinowi nagle zaczął się podobać pomysł zostania samemu – A kiedy wyjeżdżasz?
-Za godz.
-Coo?? I dopiero teraz mi o tym mówisz?
-Justin, dopiero się dowiedziałam, że jest z nią źle…
-W porządku.
Bieber wziął się za jedzenie i zaczął myśleć co może zrobić pod nieobecność mamy…

Justin pożegnał ciepło Pattie.
Kiedy odjechała zaczął biegać po całym domu jak idiota.
-Yeeeeaaaahhhh!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Saaaaam!!!! – wrzeszczał na cały dom.
Zaśmiał się z samego siebie.
Włączył głośno muzykę i zastanowił się od czego by tu zacząć… Żałował, że chwilowo nie ma dziewczyny… Niby nie zerwał z Sel, ale byli pokłóceni, a on nie miał zamiaru pierwszy przepraszać.
Zadzwonił do Chrisa.
-Yo.
-Hej, Chris. Uważaj. Usiądź. Mam chatę wolną!!!
-Wow. To trzeba to jakoś uczcić – ucieszył się Christian – Urządzisz jakąś imprezę?
-Się zobaczy.
-Poczekaj. Zaraz u ciebie będę.
-Spoko.
Bieber się rozłączył i włączył laptopa.
Tradycyjnie wszedł na twittera.
Zalogował się na swoim starym koncie.
Dziewczyna nic nie napisała.
Też nic nie napisał…
Zalogował się na swoim prawdziwym koncie i wszedł na profil Zoey (?).
Pisała do niego!! Do Justina Biebera.
‘@justinbieber Ciągle mi się śnisz, no! xD’
Uśmiechnął się i zaRT jej wpis.
Tyle mówiło, że to ona, ale jakoś nie chciało mu się wierzyć.
Bo jak niby…
Nie skończył myśli, bo nie potrafił.
-Jestem, kochanie!! – Chris sam wprosił się do domu.
-Puka się, pedale!
-Haha. Jak możesz nazywać mnie pedałem?! – wbiegł do jego pokoju i rzucił się na Biebera.
Szarpali się chwilę.
-Ej, Chrisy nie powinieneś być w SQL? – spytał Justin w pewnym momencie.
-Yyy, nie. Jest sobota – odpowiedział.
-Ymm. No dobra. Straciłem rachubę.
-Tak to jest jak się nie chodzi do szkoły – Christian cmoknął z udawaną dezaprobatą.
Bieber się zamyślił.
-Ziemia do Drew!! – Chris pomachał Jutinowi ręką przed oczami.
-Jestem Justin – wysyczał Bieber.
-No chyba nie. A o czym tak myślisz?
-Męczy mnie taka jedna sprawa…
-Jaka?
-Ymm...
-No, wal.
-Sam nie wiem…
-Justin! Nie przeginaj. Powiedz i już. Umiem słuchać, chociaż na takiego nie wyglądam.
Bieber lekko się uśmiechnął i opowiedział mu o wszystkim.
Christian cierpliwie słuchał.
-Dziwne… A ta dziewczyna ma tak zajebiście niebieskie oczy i długie, jasne włosy?? – spytał Chris chwilę po tym jak Justin skończył mówić.
-No… - odpowiedział zdziwiony Bieber, bo nie wspominał mu o tych faktach.
-Też mi się ktoś taki śnił… Umm… Dziwne. Ale to pewnie nie ona. Chociaż to było dość realne…
-Nie zgrywasz się?
Christian poważnie pokręcił głową.
Justin szeroko się uśmiechnął.
-Co się szczerzysz? - zapytał Beadles.
-Nic. Cieszę się, że jeśli ześwirowałem to nie siedzę w tym sam.


I jest trzeci rozdział xD Jeśli się podoba to komentujcie ;* 

niedziela, 12 czerwca 2011

Bohaterowie

Justin Bieber - 17 lat


Ryan Butler - 17 lat. Najlepszy przyjaciel Biebera.


Zoey - jedna, wielka niewiadoma.


Christian Beadles - 15 lat. Były przyjaciel Justina. Nie potrafią sobie wybaczyć tego co się zdarzyło.


Selena Gomez - 19 lat. Dziewczyna Justina. Są na siebie źli i ostatnio wgl ze sobą nie rozmawiają.


Chaz Somers - 17 lat. Niestety też 'były' przyjaciel Biebera. Pokłócili się o głupotę.


Caitlin Beadles - 17 lat. Była dziewczyna Justina, siostra Chrisa.


Christian Fortune - 18 lat. Chłopak Caitlin. Urodził się, żeby denerwować wszystko co się rusza. Christian udaje, że go lubi, żeby nie robić Cait przykrości, ale w rzeczywistości wkurza go każde słowo wypowiedziane przez niego.



Megan Star - 16 lat. Skrywany obiekt westchnień Beadlesa i większości chłopaków stąpających po Ziemi.

1. Bezradność.


  -Ej, Ryan… Ymm…
-No? – przyjaciel zniecierpliwiony przerwał to co robił i odwrócił się do Justina.
-Miałem dzisiaj dziwny sen…
-Aha.
Bieber spojrzał na niego.
-Okay, okay. Co w nim było?
-To było dziwne…
-No już mówiłeś.
-Ale głupio mi o tym mówić…
-To ku**a nie mów. Żaden problem. Naprawdę.
Justin wywrócił oczami.
Pomyślał, że obejdzie się z mówieniem o tym Ryanowi. Przyjaciel w tym wypadku chyba nie będzie pomocny.
-Mówisz, czy nie?
-Niee. Dam sobie spokój.
Ryan spojrzał zdziwiony na Biebera.
Wzruszył ramionami.
-Jak chcesz.
Justin się zamyślił.
Czuł potrzebę porozmawiania z kimś o tym, ale nie miał pojęcia z kim…
Strasznie żałował, że pokłócił się z Chrisem, Chazem i Jadenem…
Pomyślał o tym, że jest żałosny. Wszystkich do siebie zraża… Nawet Selena już nie ma ochoty z nim przebywać…
Z tego powodu akurat jakoś najszczególniej nie ubolewał. Nie lubił jak ktoś nim rządzi, a Sel jawnie próbowała to robić.
W głowie ciągle pojawiał mu się Christian.
Denerwowało go to…
Czuł, że powinien pogadać właśnie z nim..
Westchnął głęboko.
Świruję – pomyślał.
-Ryan, uważasz, że mi odbija? – spytał przyjaciela.
Chłopak spojrzał na Biebera poważnie.
-Niee. Ty zawsze taki byłeś – odpowiedział, a Justin się na niego rzucił i zaczęli się okładać.
-Okay, stop. Manikiur ci rozwalę, księżniczko – nabijał się Ryan.
-Yhm, yhm. Poddajesz się, tak? Nie potrafisz mnie pokonać.
Ryan skoczył na Justina, ale ten wykonał unik i uderzył go w brzuch.
Przyjaciel zgiął się wpół.
-Dobra. Poddaję się!
Justin uśmiechnął się zwycięsko.
-Wygrałem, laleczko – wyszczerzył się.
-Justin. Za 3 min wchodzisz – do garderoby wszedł Scooter. Zrobił wielkie oczy jak zobaczył Biebera – Justin!
JB się skrzywił.
-Już, już. Zaraz będę wyglądał normalnie…
-Kto zaczął? – dochodził Scooter.
-Justin – odpowiedział Ryan łapczywie łapiąc powietrze.
-Justin. Na scenę. Ale już!
Bieber się zaśmiał.
-W sensie, że to kara, tak? Coś w rodzaju ‘Jazda do pokoju!’?
Scooter spróbował trzepnąć go w głowę, ale Bieber się uchylił i szedł już w kierunku sceny.
-Nie tym razem, dziadku – powiedział wychodząc.
Scooter pokręcił głową z dezaprobatą.
Justin miała niewielką nadzieję, że przypadkiem, na widowni zobaczy dziewczynę… O. A jakby została OLLG…
Bieber się zamyślił.
Miał teraz śpiewać One Time.
Słyszał głos DJ.
-Ja mówię Justin, wy mówicie Bieber. Justin…
JB nie mógł się skupić.
-BIEBER!!
-Justin!
-BIEBER!!!
-Ja mówię one, wy mówicie time. One…
-TIME!
-One!!
-TIME!!!
Bieber wbiegł na scenę.
Serce waliło mu szybko.
Denerwował się.
Bardzo go to zdziwiło.
Już tak dawno nie miał tremy…
Śpiewając piosenkę za dużo nad nią nie myślał.
Przeszukiwał tylko wzrokiem całą publiczność.
Owszem. Było tam mnóstwo pięknych dziewczyn, z którymi bardzo chętnie by się umówił, ale TEJ nie widział…
Może tylko ją sobie wymyśliłem… - pomyślał.
Następnie śpiewał Favorite Girl.
‘Jesteś tą, o której myślę’
Z każdą chwilą Justin coraz bardziej panikował.
Chciał znaleźć dziewczynę.
MUSIAŁ.
‘Uwielbiam Cię dziewczyno, chcę Ciebie
Jedyną, bez której nie umiem żyć
To właśnie Ty, to właśnie Ty
Jesteś moją szczególną, małą damą
Jedyną, która doprowadza mnie do szaleństwa
Ze wszystkich dziewczyn, które znam
To Ty, to Ty’
Z każdą chwilą coraz bardziej za nią tęsknił.
JAK??
Jak to możliwe, że cholernie tęsknił za osobą, której nigdy nie widział???
Co ze mną jest?? – pytał w myślach.
Śpiewał kolejne piosenki.
Bigger.
 ‘Byłem graczem, kiedy byłem mały
Teraz jestem większy, jestem większy
Łamaczem serc, kiedy byłem mały
Nieco większy, jestem większy
Wszystkie serca, przysięgam
Wyglądają stąd na bardzo małe
Bo jesteśmy więksi,
Dużo więksi
Jestem większy, Jesteś większa’
WTF?!
Dlaczego wydawało mu się, że piosenka odnosi się do tajemniczej dziewczyny???
Jak??
Co więksi?!
Przecież nigdy wcześniej nie widział Zo…
W pewnym momencie wypadł mu mikrofon, ale na szczęście śpiewał na żywo i dało się to jakoś przeżyć.
Słodko się uśmiechnął i śpiewał dalej.
Był strasznie rozkojarzony i wiedział, że to widać.
Never Let You Go.
‘To tak jakby anioł przyszedł i wziął mnie do nieba
Jak Ty byś mnie wzięła do nieba, dziewczyno
Bo kiedy wpatruję się w Twoje oczy, nie mogłoby być lepiej
Nie chcę, żebyś odeszła, o nie’
Wziął głęboki oddech.
O co chodzi???
Czuł się jakby śnił i dochodziły do niego tylko poszczególne słowa piosenek, które śpiewał.
Runway love.
‘Muszę ją odnaleźć, nim zrobi to inny facet
Nie chciałbym, by ukradł moją miłość’
Ugh.
Wdech, wydech.
‘Po prostu staram się znaleźć, znaleźć, znaleźć
Moją słodką miłość
Kończy mi się czas, gdzie jest moja zbiegła miłość
Szukam nisko i wysoko, w przekonaniu, że się nie poddam
Oddałbym za nas wszystko, ale to nigdy nie będzie wystarczająco dużo
Nie przestanę, dopóki nie znajdę mojej zbiegłej miłości’
Zaczęło mu się kręcić w głowie.
-Możemy skończyć szybciej koncert? Źle się czuję… - powiedział Bieber kiedy wszedł na chwilę za kulisy.
-No nie wiem… Nie dasz rady?
-Dobra, spróbuję.
Wbiegł z powrotem na scenę.
Jakoś dał radę doprowadzić koncert do końca.

-Justin. Co się z tobą dzieje? – zapytała mama kiedy wracali do hotelu.
-Nie wiem… Źle się czuję…
-Może masz gorączkę?
Dotknął swojej głowy.
-Nie wiem… Może…
Dzisiaj był ostatni dzień jego trasy.
Wracał na miesiąc do domu, do Kanady.
Z jednej strony cieszył się, ale z drugiej żałował, bo będzie w mniejszej ilości miejsc, w których mogłaby być Zoey…
To jakaś paranoja.
W tym momencie najbardziej chciał zasnąć. Marzył, żeby znowu spotkać Zo.

-Justin. Już prawie jesteśmy – mama potrząsnęła nim lekko.
Otworzył zaspane oczy.
Nie śnił o Zoey.
Lecieli samolotem.
Była 9:00.
Chciał, żeby znowu była noc, ale już trochę się zniechęcił po próbie przywołania dziewczyny przez cały lot.

Justin wszedł do swojego pokoju. Rozejrzał się.
Tak dawno tu nie był…
Rzucił walizki w kąt.
-Mamoo!! – zawołał.
-Co? – odkrzyknęła Pattie.
-Gdzie mamy jakiś album ze zdjęciami?
-A po co ci to wiedzieć – mama weszła do jego pokoju.
-Mam ochotę pooglądać stare zdjęcia…
-Dobrze. Zaraz ci przyniosę.
Justin na wszelki wypadek chciał sprawdzić, czy przypadkiem nie znajdzie, na którym ze zdjęć dziewczyny….
‘Jesteśmy więksi’
Ciągle po głowie chodził mu tekst piosenki…
Taa. Stanowczo mi odbija – pomyślał.
Pattie przyniosła mu 3 albumy, a on sumiennie zaczął je przeglądać.
Kiedy skończył oglądać trzeci, załamany położył się na łóżku.
A może zadzwonię do Chrisa…?
Niewiele myśląc wyciągnął telefon i wykręcił numer dawnego przyjaciela.
Gdy oglądał albumy przypomniało mu się mnóstwo zajebistych chwil spędzonych z Chrisem…
Szczerze? Chciało mu się płakać.
-Tak? – usłyszał głos w słuchawce.
Czy to na pewno był głos Christiana?? Nie brzmiał już jak u dziewczyny… Był niższy i…
-Halo? – powtórzył zniecierpliwiony.
-Chris?
-Yhm. A ty…?
-Justin…
-Bieber?
-No…
-Aha. A dzwonisz, bo…?
-Może się spotkamy.
-Ymm… Nie wiem czy mam czas – powiedział chłodno Christian.
-Spoko, rozumiem.
-Jesteś w domu?
-No.
-To zaraz u ciebie będę.
Rozłączył się.
Ymm... Justina bynajmniej zszokował przebieg rozmowy…
Poszedł do kuchni
-Chris zaraz przyjdzie – zawiadomił Pattie.
-Co? Christian?? – mama była bardzo zdziwiona.
-No…
-A nie jesteście pokłóceni?
Justin wzruszył ramionami.
-Jesteśmy.
Dzwonek do drzwi.
Bieber pobiegł otworzyć.
-Heej – powiedział otwierając.
Wow. Chris się strasznie zmienił.
Wydoroślał i wgl…
-Wpuścisz mnie? – spytał rozbawiony.
-Yhm, jasne. Zamyśliłem się – tłumaczył się Justin wpuszczając Christiana.
Poszli do pokoju Beebsa.
Chis szedł przodem…
Pamiętał i znał ich dom praktycznie jak on sam…
-Uuu. Przemeblowanko? – spytał Christian z lekkim uśmiechem rozglądając się po pokoju Biebera.
-No. Coś w tym stylu.
-A chciałeś się ze mną widzieć, ponieważ…? Stęskniłeś się za mną? – wyszczerzył się, ale powiedział to trochę ironicznie.
Justin opuścił głowę.
-Przepraszam, Chris… Przepraszam za wszystko…
-Nie ma sprawy. Też przepraszam, ale myślę, że naszej przyjaźni nie da się już naprawić.
Bieber smutno pokiwał głową. Nie podnosił jej, bo miał łzy w oczach.
Tak żałował swojego wcześniejszego zachowania… Chociaż widział też wyraźnie winę Christiana w całym zajściu…
-Nie odpowiedziałeś mi – przypomniał Beadles siadając swoim zwyczajem na ziemi.
-Wiesz… Ostatnio świruję i coś mi mówiło, że muszę się z tobą spotkać…
Christian się zaśmiał.
-Kitujesz.
-Niee. Naprawdę…
-Yhm.
Chwila ciszy.
-Caitlin ma teraz zajebistego chłopaka – obwieścił Christian.
-Fajnie… Czemu mi to mówisz?
-Bo, chcę, żeby cię bolało – Chris spojrzał Justinowi w oczy.
Bieber wytrzymał jego wzrok.
-Okay, dobrze ci idzie ranienie mnie. Stop. Możesz iść. Nie wiem po co cię wgl zapraszałem – powiedział wściekły Bieber i wyszedł z domu zostawiając zdziwionego Chrisa.
Kiedy Justin przeszedł kawałek odwrócił się do tyłu.
Beadles szedł za nim z rękami w kieszeniach.
Chris zauważył, że JB się obrócił i podbiegł do niego.
-Sorry, Jus. Nie powinienem…
Bieber nic nie mówił.
Christian westchnął.
Szli w ciszy.
-Tak szczerze to też ostatnio o tobie myślałem i to nie były złe myśli… - Beadles niepewnie przerwał ciszę.
Justin dalej nic nie mówił.
-No, ej! Obraziłeś się??
-Nie – odpowiedział sucho Justin.
-Dobra, nie wiem co tu wgl jeszcze z tobą robię. Spadam – Christian poszedł w drugą stronę.
Bieber założył na głowę kaptur i zaczął wracać w stronę domu.
Z oczu ciekły mu łzy.
Czuł się bezradny.
Bezradny jak małe dziecko…
Tęsknił za Zo… za dawnym Chrisem też…
Te dwie tęsknoty doprowadzały go do szału…
Jednak Chris w czymś mi pomógł – pomyślał smutno Bieber – Teraz nie myślę aż tyle o Zo. Myślę o nim i o tym co mogłem zrobić, a nie zrobiłem, żeby uratować naszą przyjaźń…


I co myślicie? :) Jeśli się podoba to piszcie xD <3 
Gdybyście chcieli być informowani o NN to dajcie znać w komentarzach ;)

sobota, 11 czerwca 2011

Prolog

Ciemność.
Nagle błysk.
Wrzask fanek.
Stoi na scenie.
Uśmiecha się.
Nagle fanki znikają.
Znowu robi się ciemno.
Jest tylko on.
-Justin! Justin! - słyszy roześmiany głos dziewczyny. Wie, że jej nie zna. Czuje to, ale jej głos wydaje się mu znajomy, bliski.
-Kto mnie woła? - rozgląda się.
-Justin! Justin!
Zdezorientowany chodzi w kółko po scenie wypatrując dziewczyny.
Słyszy jej dźwięczny śmiech.
-Gdzie jesteś???
-Juustin!
Tak bardzo chce ją znaleźć. Wydaje mu się to teraz najważniejszą rzeczą na świecie.
-Chodź. Nie chowaj się - prosi Bieber nie wiedząc zwrócony, w którą stronę ma mówić.
-Znajdź mnie! Słuchaj serca! - melodyjny śmiech.
Justin zatrzymuje się.
Zamyka oczy.
Po chwili je otwiera.
Uśmiechnięta dziewczyna stoi naprzeciwko niego.
Ma długie, blond włosy, niebieskie oczy, a jej usta smagnięte są malinowym błyszczykiem.
Bieberowi zdaje się, że mógłby utonąć w jej oczach.
Dziewczyna ma na sobie zwiewną, białą sukienkę.
Justinowi wydaje się, że sukienka delikatnie faluje, ale przecież to niemożliwe, bo nie ma wiatru.
-Kim jesteś? - pyta Bieber.
Dziewczyna delikatnie się uśmiecha i dotyka jego policzka.
-Mam na imię Zoey.
Justin nie może odwrócić wzroku od twarzy dziewczyny. Czuje, że ją zna, ale nie ma pojęcia skąd.
Dziewczyna uśmiecha się i wyciąga do niego rękę.
Bieber próbuje ją złapać, ale natrafia tylko na powietrze.
Leży na łóżku w swoim pokoju.
Ciągle ma w głowie dziwny sen.
Czuje, że czegoś mu brakuje, że czegoś nie zrobił....
Zamyka oczy i próbuje wrócić do snu.
Nie udaje mu się.
Czuje barierę. Nie wie jak.
Nie może z powrotem zasnąć, ale próbuje. Próbuje dopóki nie zaczyna świtać.
Przed oczami ciągle ma twarz dziewczyny, zbyt realną, by mogła być wytworem jego wyobraźni...
Za nic nie może sobie przypomnieć imienia dziewczyny, ale wie, że mu je wyjawiła.
Kiedy próbuje sobie przypomnieć widzi jej niesamowicie błękitne oczy i czuje ucisk w głowie.
-Auuu - zatacza się z bólu.
Znowu próbuje myśleć nad imieniem i znów coś mu nie pozwala.
Justin z szybko bijącym sercem idzie w kierunku łazienki, żeby doprowadzić się do porządku.
Nie potrafi wymazać dziewczyny ze swojej głowy.
Chociaż wie, że to chore, czuje, jakby dziewczyna była częścią jego....
Zamyślony wchodzi pod prysznic i bezskutecznie próbuje się rozbudzić zimną wodą...
Nagle w jego głowie pojawiła się myśl.
Zo.
Tak! To było imię dziewczyny!
Tylko, że czuł jakby ta myśl nie należała do niego... Sama pojawiła się w jego głowie...
Zauważył, że ręce mu się trzęsą.
Zarzucił na siebie ubranie.
Postanowił, że znajdzie dziewczynę.
Nie wiedział jak i czy to wgl możliwe... ale w tej chwili, dla niego liczyło się tylko jedno. Musi ją znaleźć.


Tak mnie jakoś natchnęło na napisanie nowego bloga xD Piszcie co o nim myślicie :) 
Oczywiście dalej będę pisała 'Do you love me JB?' ;) 
Jeśli chcielibyście być informowani o NN to piszcie w komentarzach :) <3